Będziemy twardo bronić polskich interesów, polskiej racji stanu w sporze z tymi rozhisteryzowanymi elitami Unii Europejskiej, które chciałby z takich nienawistnych powodów narzucać nam swoją agendę wartości - powiedział minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Skomentował w ten sposób krytyczną rezolucję Parlamentu Europejskiego na temat praworządności w Polsce. Zdaniem Ziobry jest to "zamach na demokrację w wykonaniu elit unijnych".
Parlament Europejski przyjął w czwartek rezolucję negatywnie oceniającą stan praworządności w Polsce. Za przyjęciem opowiedziało się 513 deputowanych, przeciw było 148. Projekt rezolucji wskazuje na "przytłaczające dowody" łamania praworządności, w tym zagrożenie dla niezawisłości sądów, niewłaściwe funkcjonowanie systemu legislacyjnego i wyborczego oraz zagrożenie dla praw podstawowych.
Korespondent TVN24 z Brukseli Maciej Sokołowski wyjaśnił, że eurodeputowani zwrócili się z apelem do instytucji europejskich o sięgnięcie po wszystkie możliwe środki dyscyplinujące wobec Polski.
"Zamach na demokrację w wykonaniu elit unijnych"
Czwartkową rezolucję skomentował na konferencji minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro.
Jego zdaniem "nie zgadzając się z rozstrzygnięciami demokratycznymi polskiego społeczeństwa, Unia Europejska wytacza tak naprawdę najmocniejsze działa, prowadząc taką podjazdową wojenkę wobec Polski, stawiając cały szereg absurdalnych, niedorzecznych zarzutów polskiemu rządowi, prezydentowi, polskim władzom".
Szef Solidarnej Polski mówił, że już jakiś czas temu wskazywał, że Unia Europejska chce uwarunkować wypłatę środków z budżetu europejskiego od praworządności po to, "by blokować wydawanie środków europejskich na rzecz Polski, motywując to względami ideologicznym, między innymi rzekomą homofobią i nieprzestrzeganiem wartości europejskich".
- Wypowiedzi nie kogo innego, jak przewodniczącej Komisji Europejskiej (Ursuli von der Leyen - red.), ale też i pani Very Jourovej, czyli wiceprzewodniczącej Komisji Europejskiej, w sposób jednoznaczny i dosadny wskazują, że właśnie takie są zamierzenia i plany Komisji, by stosować wobec Polski tego rodzaju narzędzie przymusu, przemocy można powiedzieć, przemocy wobec polskiej demokracji poprzez odbieranie nam ogromnych środków europejskich". Uznał, że jest to "element szantażu", wymuszający wprowadzenie zmian w Polsce.
- To jest właśnie uderzenie w istotę demokracji, to jest zaprzeczenie demokracji, to jest - można powiedzieć, nie zawaham się użyć (tych słów - red.) - nawet zamach na demokrację w wykonaniu elit unijnych - ocenił Ziobro.
Ziobro: rozhisteryzowane elity Unii Europejskiej chciałyby z nienawistnych powodów narzucać nam swoją agendę wartości
Szef resortu sprawiedliwości podkreślił, że "polski rząd na to się nie zgodzi, Ministerstwo Sprawiedliwości na to się nie zgodzi i nie ulegnie tej demagogii, tej narracji". - Będziemy twardo bronić polskich interesów, polskiej racji stanu w sporze z tymi rozhisteryzowanymi elitami Unii Europejskiej, które chciałyby z takich nienawistnych powodów narzucać nam swoją agendę wartości, nie licząc się z decyzjami Polaków, z ich demokratycznymi wyborami i wolą większości polskiego społeczeństwa - oznajmił Ziobro.
- Stąd mój apel, aby uczynić wszystko, co możliwe, aby Unia Europejska i poszczególne kraje, w tym Polska, nie zgodziły się na powiązanie procedury praworządności z wydawaniem środków z budżetu Unii Europejskiej, jest jeszcze bardziej aktualny dziś, kiedy wiemy, jakie są prawdziwe zamiary elit europejskich. Kiedy te zamiary znalazły swoje uzewnętrznienie w formie rezolucji Parlamentu Europejskiego, ale też wypowiedzi prominentnych przedstawicieli na czele z panią przewodniczącą Komisji Europejskiej - kontynuował.
Jak przekonywał, "naszym obowiązkiem jest sprzeciwić się takim mechanizmom". Przyznał, iż ufa, że "tak właśnie się stanie".
- Nigdy nie zgodzimy się na połączenie tej pseudopraworządności w rozumieniu Unii Europejskiej z mechanizmami wydawania środków budżetowych - dodał.
"Mechanizm praworządności miałby być maczugą do obijania Polski"
Ziobro uznał, że "można by wiele mocnych słów powiedzieć na temat tej rezolucji Parlamentu Europejskiego, ale ona pokazuje w sposób dobitny, jak szeroko organy Unii Europejskiej, ten Parlament Europejski, interpretują to pojęcie tak zwanej praworządności, wskazując na sfery mediów, kultury, edukacji, a nie tylko sądownictwa czy działania prokuratury".
- To oznacza, że mechanizm praworządności miałby być taką maczugą, która miałaby służyć do obijania Polski, do straszenia Polski, a jeśli to by nie przynosiło efektu, to odbierania należnych Polsce środków europejskich - dodał.
Według niego "Polska i Węgry stały się i są celem nieustannych ideologicznych ataków ze strony liberalno-lewackiej, można powiedzieć, formuły działania Parlamentu Europejskiego".
- My jesteśmy chętni na merytoryczny dialog, ale tutaj nie ma merytorycznego dialogu. Tutaj jest ideologia, tutaj jest, można powiedzieć, wojna podjazdowa i nieustanny, nieuczciwy ostrzał Polski i próba używania wobec Polski bezprawnych, niepraworządnych mechanizmów poprzez powiązanie w przyszłości – o czym mówi pani przewodnicząca Komisji czy wiceprzewodnicząca – wypłaty środków mierzonych miliardami złotych, od realizacji właśnie tej tak zwanej agendy praworządności - przekonywał.
Ziobro wskazywał, że jego słowa to stanowisko Ministerstwa Sprawiedliwości. - Jestem przekonany, że takie też (jest - red.) stanowisko polskiego rządu, bo nie mam powodu sądzić, że jest inaczej - dodał. Zaznaczył jednak, że mówi w imieniu swoim, jako ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego oraz w imieniu Solidarnej Polski jako jej lider. Ziobro dodał, że zakłada jednak że "stanowisko całego obozu jest spójne".
Co zakłada raport?
Rezolucja wskazuje na ciągłe pogarszanie się stanu demokracji, rządów prawa i praw podstawowych w Polsce. W tekście skoncentrowano się "na nieustannie pogarszającej się sytuacji w Polsce w zakresie funkcjonowania systemu legislacyjnego i wyborczego, niezależności sądownictwa i praw sędziów oraz ochrony praw podstawowych".
Odnosząc się do sytuacji w Sądzie Najwyższym, Parlament Europejski odnotowuje nieprawidłowości przy wyborze kandydatów na stanowisko pierwszego prezesa.
Rezolucja wzywa też Radę Europejską i Komisję Europejską do "powstrzymania się od wąskiej interpretacji zasady praworządności" oraz do wykorzystania w pełni możliwości procedury przewidzianej w art. 7 ust. 1 Traktatu o funkcjonowaniu UE, czyli tak zwanej "opcji atomowej", pozwalającej na dyscyplinowanie i karanie państw, które naruszają unijne wartości.
Źródło: TVN24