Aptekarze z powiatów, których siedziba liczy mniej niż 40 tysięcy mieszkańców, mają dostać wynagrodzenie za dyżury nocne i w dni wolne od pracy. Z informacji tvn24.pl wynika, że za godzinę takiego dyżuru NFZ przewiduje około 100 złotych brutto. - To nie pokryje wszystkich kosztów, ale z pewnością pomoże - mówią farmaceuci, którzy od 33 lat dyżurują za darmo.
- Dyżury aptek w powiatach do 40 tysięcy mieszkańców będą finansowane z budżetu Narodowego Funduszu Zdrowia. Te zapisy zostały zmienione na wniosek Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu i została wydana pozytywna opinia w tym zakresie. Przepisy będą przekazywane do dalszego procedowania - zapowiedział wiceminister zdrowia do spraw polityki lekowej Maciej Miłkowski.
Fundusz chce płacić aptekarzom
Z ministerialnego projektu nowelizacji ustawy Prawo Farmaceutyczne z lipca 2022 roku, do którego dotarła dziennikarka tvn24.pl, wynika, że NFZ planuje zapłacić aptekom za dyżury nocne i w dni wolne od pracy. W dni powszednie Fundusz ma sfinansować dyżury pełnione bez przerwy między godzinami 21 a 23, a w dni wolne od pracy pełnione bez przerwy przez kolejne cztery godziny zegarowe między godzinami 10 a 18.
Projekt zakłada, że za godzinę dyżuru NFZ zapłaci aptece 3,5 procent minimalnego wynagrodzenia za pracę, co dziś daje około 100 złotych. Zdaniem wiceprezesa Naczelnej Rady Aptekarskiej Marka Tomkowa, nie zrekompensuje to ani kosztów funkcjonowania apteki, ani pensji farmaceuty, ale pomoże utrzymać płynność finansową.
Dlaczego NFZ sfinansuje dyżury aptek tylko w części powiatów? Bo tam najczęściej brakuje aptek całodobowych. W siedzibach powiatów liczących powyżej 40 tysięcy mieszkańców funkcjonują zwykle szpitale ze szpitalnym oddziałem ratunkowym lub izbą przyjęć, albo placówki nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej, przy których działają często apteki całodobowe. Z kolei apteki w mniejszych powiatach są jednoosobowe, prowadzone przez farmaceutę, który, by zapewnić nocny dyżur, musiałby pracować 24 godziny na dobę. A to, jak przekonują aptekarze, stanowiłoby zagrożenie dla zdrowia nie tylko aptekarzy, ale i pacjentów, bo przemęczony farmaceuta mógłby, na przykład, pomylić dawki leków.
Po północy do apteki po środki na potencję
- Dziś uchwała rady powiatu nakłada na aptekę obowiązek dyżurowania od godziny 8 do 8 dnia następnego. W praktyce oznacza to dyżur od godziny 20 do godziny 8, a w święta lub dni wolne od pracy 24 godziny. Ze względu na prawo pracy i konieczność zapewnienia pracownikowi 11-godzinnego dobowego odpoczynku, maksymalnie farmaceuta może być na dyżurze 13 godzin - tłumaczy Kamil Furtak z Naczelnej Rady Aptekarskiej, na co dzień pracujący w aptece w podwrocławskiej Oleśnicy.
Marcin Wiśniewski, farmaceuta i prezes Związku Aptekarzy Pracodawców Polskich Aptek (ZAPPA) uważa, że ministerialne rozwiązanie jest sensowne: - Już dziś apteki są bardzo często czynne do godziny 22-23 i z doświadczenia wiem, że nie ma potrzeby, by działały dłużej. Jeśli powiat chce, by apteka dyżurowała po 23, powinien, moim zdaniem, zapłacić za ten dyżur z własnego budżetu.
Podobnego zdania jest Marek Tomków, wiceprezes NRA i prezes Opolskiej Okręgowej Rady Aptekarskiej: - Marża ze sprzedaży prezerwatyw, smoczków czy środków na potencję, które najczęściej kupowane są po północy, nie wystarczy na wynagrodzenie farmaceuty za pracę w nocy czy dzień świąteczny. Szczególnie w regionach, w których farmaceutów brakuje, takich jak województwo opolskie. Zdarza się, że by obsadzić dyżur w Wigilię, Sylwestra czy długi weekend majowy, ściągamy farmaceutę z Krakowa. Musimy mu odpowiednio zapłacić, również za transport, co daje ponad 1000 złotych. Nie liczę zużycia mediów - dodaje.
Przepisy bardziej elastyczne
Aptekarze i samorządowcy są zdania, że warto uelastycznić przepisy tak, by dyżur nie był obowiązkowy tam, gdzie nie ma potrzeby otwierania apteki po godzinie 21. - Dziś, w dobie e-recepty, ministerstwo może sprawdzić z dokładnością co do minuty, o której była ona wypisywana i realizowana. To pozwoli określić, w których powiatach brakuje dyżuru, a w których jest on niepotrzebny - przekonuje Marek Tomków.
I dodaje, że recepta wypisana o godzinie 14 i realizowana po 23 nie powinna być podstawą takiej decyzji: - Tu chodzi o recepty uzyskane przez pacjentów w godzinach nocnych, na przykład w placówkach nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej, takie, których nie mieli szansy zrealizować wcześniej w godzinach pracy apteki, a pilnie potrzebują leków.
Z kolei Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich, członek sejmowej Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu, która również opiniowała projekt, zauważa, że w niektórych mniejszych powiatach może istnieć potrzeba dyżurów dwóch aptek i wówczas również należałoby im umożliwić dyżurowanie na koszt NFZ. - Projekt zakłada, że pierwszeństwo w pełnieniu dyżurów finansowanych z budżetu Funduszu będą miały apteki, które same się do tego zgłoszą. Co jednak, jeśli takich aptek będzie więcej, a potrzeby mieszkańców są duże? - pyta.
Powiat każe, aptekarz nie musi
Obowiązek całonocnych dyżurów nakłada na aptekarzy art. 94 ustawy Prawa Farmaceutycznego, który według zapowiedzi ministerialnych ma zostać znowelizowany. Stanowi, że rozkład godzin pracy aptek ogólnodostępnych powinien być dostosowany do potrzeb ludności i zapewniać dostępność świadczeń również w porze nocnej, w niedzielę, święta i inne dni wolne od pracy. Przewiduje również, że godziny pracy aptek określa uchwałą rada powiatu po zasięgnięciu opinii wójtów (burmistrzów, prezydentów miast) gmin z terenu powiatu i samorządu zawodu farmaceuty. Nie przewiduje jednak żadnego wynagrodzenia.
- Rady Powiatów zmuszają apteki do pracy w godzinach nocnych i dni świąteczne, nie gwarantując żadnej zapłaty. Apteki protestują, ponieważ wobec braku potrzeb ludności na dyżurach nie zarabiają, wręcz muszą do nich dopłacać. Nie uciekamy od dyżurów, ale nie jesteśmy w stanie ich finansować. Stoimy na stanowisku, że powiaty powinny za nie zapłacić - przekonuje Marcin Wiśniewski.
Mariusz Politowicz z Naczelnej Rady Aptekarskiej, weteran walki z powiatami zmuszającymi apteki do dyżurów, dodaje, że choć przepisy Prawa Farmaceutycznego nakładają na farmaceutów obowiązek dyżurowania, nie przewidują żadnych sankcji za jego niedopełnienie.
- Część aptek nie dyżuruje w nocy, bo nie ma takiej fizycznej możliwości. Jeśli apteka prowadzona jest przez jednego farmaceutę, nie może dyżurować każdej nocy, bo w dzień, kiedy zarabia, musiałaby być zamknięta. Rady powiatów walczą z takimi aptekami na różne sposoby, łącznie z wysyłaniem zawiadomień do prokuratury. Tyle że we wszystkich przypadkach prokuratury odmawiały nawet wszczęcia postępowania wyjaśniającego, ponieważ nie ma przepisu, który przewidywałby sankcje za niepełnienie takiego dyżuru - tłumaczy Politowicz.
Ministerstwo obiecuje od dawna
Farmaceuci cieszą się z deklaracji wiceministra Macieja Miłkowskiego, ale ich radość jest ostrożna. - Jesteśmy dalecy od przedwczesnego optymizmu, gdyż poza deklaracjami Ministerstwa Zdrowia nie widzieliśmy jeszcze żadnego projektu regulującego te kwestie - mówi Marcin Repelewicz, prezes Dolnośląskiej Izby Aptekarskiej we Wrocławiu. Inni aptekarze przypominają, że zapowiedzi sfinansowania dyżurów pojawiały się już rok i dwa lata temu, ale nie przełożyły się na zmiany w legislacji.
Mariusz Politowicz dodaje, że z chęcią przyjrzy się zapowiadanym przepisom, żeby uniknąć ewentualnych sprzeczności.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock