|

Prawie 1500 szkół w Polsce bez religii. Nie ma w nich ani jednej lekcji. Jak to możliwe?

Religia
Religia
Źródło: TVN24

Z roku na rok ubywa już nie tylko uczniów na lekcjach religii, ale też samych lekcji. Przykład? Poznań, gdzie maturzyści mają już tylko godzinę tego przedmiotu tygodniowo. W Warszawie taką zmianę udało się wywalczyć u biskupa aż 111 placówkom. Wbrew tym trendom minister edukacji Przemysław Czarnek planował jeszcze niedawno uczynić religię - do wyboru z etyką - obowiązkową.

Artykuł dostępny w subskrypcji

Przemysław Czarnek, szef Ministerstwa Edukacji i Nauki, uważa, że "działania polegające na pozbawianiu praw chrześcijan i katolików" i "na wyrzucaniu religii ze szkół" to "program realizowany konsekwentnie przez świat lewicowy i lewacki w Europie i świecie Zachodu od kilku dziesięcioleci".

Jego zdaniem działania te "przynoszą straszne żniwo".

Mówił o tym m.in. 30 grudnia 2022 roku w radiowej Jedynce, strasząc postępującą "dechrystianizacją" w Europie.

To temat bardzo istotny w jego ostatnich wystąpieniach.

Już kilka dni później, 3 stycznia 2023 roku, w telewizji wPolsce.pl minister kontynuował w swoim stylu:

Dlaczego ktoś, kto chciałby uczyć się religii w szkole, miałby tego nie robić tylko dlatego, że mniejszość lewicowa sobie tego nie życzy? To jest brak tolerancji, totalitarne zapędy Lewicy, które są dla niej charakterystyczne. To jest marksizm po prostu.

Kto tak zaniepokoił Czarnka i doprowadził do takich wniosków? Radni miejscy z Częstochowy, którzy dwa tygodnie wcześniej podjęli uchwałę dotyczącą nauczania religii w tamtejszych szkołach. 

Częstochowa chce przestać dopłacać do lekcji religii w szkołach. Powodem niska frekwencja
Źródło: "Fakty" TVN

To pierwsza tego typu uchwała w Polsce. Czytamy w niej: "W związku z rosnącymi, niezależnie od miasta, kosztami obsługi systemu edukacji, Rada Miasta Częstochowy apeluje do Premiera RP Mateusza Morawieckiego oraz Ministra Edukacji i Nauki Przemysława Czarnka o likwidację finansowania lekcji religii z budżetu miasta Częstochowy".

Radni - wbrew części internetowych przekazów, ale też sugestii samego ministra Czarnka - nie zdecydowali wcale o zaprzestaniu finansowania lekcji religii czy o "wyrzuceniu" jej ze szkół, lecz po prostu zaapelowali (w formie uchwały) do rządu, by finansował prowadzenie tych lekcji w całości. 

Dziś w Częstochowie i wielu innych samorządach pieniędzy z subwencji oświatowej na pensje katechetów - podobnie jak na wypłaty matematyków czy anglistów - po prostu nie wystarcza.

Częstochowa nie usuwa więc religii ze szkół. Z zebranych przez nas ogólnopolskich danych wynika jednak, że ta - jak mówią dyrektorzy placówek oświatowych - "usuwa się z nich sama".

Chodzi nie tylko o to, że w wielu wielkomiejskich liceach na katechezę chodzą garstki nastolatków, ale też o to, że kolejne szkoły proszą biskupów o zmniejszenie liczby godzin katechezy w planie lekcji. Jakby tego było mało, już w prawie 10 tys. placówek edukacyjnych - w tym w 1462 szkołach - religii nie ma dziś wcale.

Gdy chętnych brak

Na razie religia jest przedmiotem nieobowiązkowym. Minister Czarnek chciałby to zmienić, ale o tym za moment. Dziś jeszcze to rodzice zapisują na religię swoje dzieci, tak samo jak w przypadku lekcji etyki. Taką możliwość mają też pełnoletni uczniowie.

W obecnie funkcjonującym układzie prawnym uczeń może więc chodzić na religię, na etykę, na oba te przedmioty lub na żaden.

W polskich szkołach krzyż obok godła to norma
W polskich szkołach krzyż obok godła to norma
Źródło: TVN24

Zgodnie z prawem szkoła powinna zapewnić zajęcia z religii lub etyki dziecku, jeśli rodzice mają takie życzenie. Wystarczy, że chętne będzie nawet jedno dziecko. To efekt przepisów, które weszły w życie w 2014 roku. Wcześniej w szkole musiało być siedmiu chętnych, by zorganizować takie zajęcia.

A co się dzieje, gdy chętnych brak?

Kilka lat temu za sprawą tygodnika "Polityka" cała Polska usłyszała o Technikum Kształcenia Zawodowego w Sochaczewie. Okazało się, że w szkole, do której uczęszcza około 210 uczniów, nie było ani jednej chętnej osoby na lekcje religii.

Nie było chętnych - nie było więc religii. Choć opisywana w charakterze sensacji, sytuacja szkoły nie była wcale taka wyjątkowa. Gdy zapytaliśmy MEiN o ogólnopolskie dane, okazało się, że w latach 2016-1019 takich szkół każdego roku było od 1388 do nawet 2156.

A gdy wzmogła się teraz dyskusja wokół religii w Częstochowie, chcieliśmy się dowiedzieć, jak sytuacja przedstawia się w tym roku szkolnym.

Z danych uzyskanych z MEiN wynika, że w tym roku ani jednej lekcji religii nie prowadzą 1462 szkoły - w tym 709 podstawówek, 349 liceów, 156 techników i 171 szkół branżowych.

Lekcje religii w roku szkolnym 2022/2023
Lekcje religii w roku szkolnym 2022/2023
Źródło: tvn24.pl

Nie chcemy tego u nas

Część z tych szkół to placówki niepubliczne, prowadzone przez organizacje pozarządowe lub firmy. Ale są wśród nich również szkoły samorządowe.

W jednym z miast wojewódzkich, które ma kilka takich placówek, w których nikt nie chodzi na religię, zostaliśmy poproszeni o niepodawanie numerów szkół.

Widziała pani, co się dzieje przed tym liceum w Lublinie, gdzie co chwilę pikietują jacyś ultrakonserwatywni działacze? 

- Nie chcemy tego u nas - usłyszeliśmy w magistracie.

Chodzi o sytuację w II Liceum Ogólnokształcącym w Lublinie, przed którym pod koniec ubiegłego roku pojawili się działacze fundacji Życie i Rodzina Kai Godek. Mieli ze sobą banery głoszące, że nauczyciele tej szkoły "genderyzują" młodzież. 

- Temat religii jest delikatny, zaraz ktoś będzie szukał afery. A fakty są tu dość proste: nie było chętnych, nie ma zajęć. Nie ma więc o co robić afery - podkreślała urzędniczka.

Religijność w Polsce
Religijność w Polsce. "Co trzeci młody Polak mówi dzisiaj, że w ogóle nie wierzy i nie będzie wierzył"
Źródło: TVN24

W Warszawie spośród publicznych szkół religii nie mają w ogóle trzy podstawówki, trzy licea, jedno technikum i jedna szkoła branżowa.

Do tego dochodzą szkoły niepubliczne. Ile? Tego miasto nie liczy.

Fizyk z jednego z takich niepublicznych liceów bez religii mówi mi: - Chyba jakoś dwa lata temu wykruszyli się ostatni chętni. 

A żartem dodaje: - Na liście pracowników mamy co prawda Jesusa, ale uczy hiszpańskiego.

Pedagożka z innego niepublicznego liceum bez religii zauważa:

Wielu naszych uczniów ma orzeczenia o specjalnych potrzebach edukacyjnych lub choruje na depresję i na tym się skupiamy. Mamy sporo dodatkowych zajęć, by pomóc im z oczywistymi deficytami w funkcjonowaniu społecznym. Nie ma już przestrzeni na lekcje religii.
1504N400XR PIS DNZ RYDZEK
Solidarna Polska za zaostrzeniem kar za obrazę uczuć religijnych
Źródło: TVN24

Nie ma czasu, nie ma miejsca

Ten brak "przestrzeni", a dokładniej brak czasu, jest jednym z powodów, dla których rodzice wypisują dzieci - szczególnie starszą młodzież - z lekcji religii. Bo rezygnacja z katechezy nie musi wcale iść w parze z kryzysem wiary.

- Ja po prostu nie mam już czasu - mówi Marlena, maturzystka z Poznania. - Jestem po bierzmowaniu i regularnie chodzę w niedzielę do kościoła, ale mam tyle nauki, że nie ma tu już miejsca na kolejne lekcje. Jeśli w szkole mam okienko, to przynajmniej mogę się pouczyć na biologię, z której zdaję maturę. Będę miała jeszcze wiele lat na życie duchowe - dodaje.

A w Poznaniu, gdzie uczy się Marlena, maturzyści i tak mają łatwiej, bo liczbę godzin religii zmniejszono tam ze standardowych dwóch w tygodniu do jednej. Takie rozwiązanie w roku szkolnym 2022/2023 przyjęto tylko dla maturzystów, ale za to na terenie całej archidiecezji poznańskiej. 

- Rozmowy na temat zmniejszenia godzin lekcji religii zainicjował wydział oświaty w oparciu o wnioski zgłaszane przez dyrektorów szkół ponadpodstawowych. Dyrektorzy zwracali uwagę na zmniejszającą się liczbę uczniów uczęszczających na lekcje religii - tłumaczy Kamil Wyszomirski z gabinetu prezydenta Poznania.

Renata Kaznowska, wiceprezydentka Warszawy odpowiedzialna za edukację, informuje z kolei: - U nas dyrektorzy 114 placówek wystąpili do biskupów diecezjalnych o wyrażenie zgody na zmniejszenie tygodniowego wymiaru godzin lekcji religii. 111 placówek otrzymało zgodę. 

Wnioski o zmniejszenie liczby godzin religii w Warszawie w roku szkolnym 2022/23
Wnioski o zmniejszenie liczby godzin religii w Warszawie w roku szkolnym 2022/23
Źródło: Urząd Miasta Stołecznego Warszawy

W stolicy szkoły apelują o zmniejszenie liczby lekcji religii nie tylko ze względu na wykruszanie się uczniów (na religię uczęszcza 72 proc. uczniów podstawówek i zaledwie 33 proc. licealistów), ale też problemy organizacyjne. Po reformie edukacji i likwidacji gimnazjów najpierw w szwach pękały wydłużone z sześciu do ośmiu lat podstawówki, a teraz również szkoły ponadpodstawowe, które muszą pomieścić w swoich murach tzw. kumulację roczników.

I jest coś jeszcze - nauczyciele religii, choć zatrudniani są za zgodą biskupa, mają takie zasady wynagradzania, jak nauczyciele innych przedmiotów. W Warszawie, targanej brakami kadrowymi, zdarza się, że problemem ze zorganizowaniem religii bywa też to, że katechetów brakuje. - Pensja katechety jest tak samo słaba jak pensja chemika - komentuje dyrektorka podstawówki, która miała w tym roku problem ze znalezieniem właśnie katechety.

Tymczasem wymiar lekcji religii może być zmniejszony jedynie za zgodą biskupa diecezjalnego Kościoła katolickiego. W praktyce wygląda to najczęściej tak, że dyrektor szkoły występuje do proboszcza lub kieruje pismo do kurii biskupiej. W dokumencie podaje, dlaczego chce, by liczbę godzin religii ograniczono. I biskup w każdym przypadku indywidualnie decyduje np., czy szkole rzeczywiście grozi przeładowanie planu lekcji, jeśli religie zostaną w nim dwie.

Na tym tle sytuacja w Poznaniu jest wyjątkowa - samorządowi udało się porozumieć bezpośrednio z biskupem.

Żadnych prawnych ograniczeń ani przesłanek do podjęcia takiej, a nie innej decyzji w przepisach nie ma. Słowo biskupa jest tu ostateczne.

W Gliwicach taką zgodę w tym roku dostały wszystkie klasy maturalne w I LO i 13 klas w SP nr 13. W Bydgoszczy mniej religii mają Branżowa Szkoła nr 6 Specjalna, Zespół Szkół Budowlanych oraz Zespół Szkół Gastronomiczno-Hotelarskich.

O tym, że nie zawsze zdobycie zgody jest łatwe, kilka lat temu - w szczycie reformy edukacji - przekonały się władze Gdańska, gdy arcybiskup Sławoj Leszek Głódź nie zgodził się na ograniczenie godzin lekcji religii w tamtejszych szkołach.

Kuria przemyska nie zgadza się na zmniejszenie liczby godzin lekcji religii
Kuria przemyska nie zgadza się na zmniejszenie liczby godzin lekcji religii (materiał archiwalny - 2019)
Źródło: TVN24

Duże miasta, niska frekwencja

O frekwencję na lekcjach religii zapytaliśmy we wszystkich miastach wojewódzkich i wybranych miastach powiatowych. 

Nie znaleźliśmy wśród nich ani jednego samorządu, gdzie rok do roku odsetek uczniów chodzących na religię nie zmniejszyłby się. Zwykle spada o od 3 do 8 punktów procentowych.

Są takie miejsca w Polsce, gdzie na katechezę w szkole uczęszcza już naprawdę garstka. W Szczecinie i Wrocławiu to mniej niż 20 proc. uczniów szkół ponadpodstawowych. W Warszawie na religię chodzi co czwarty nastolatek, a w Łodzi około 21,2 procent uczniów liceów i techników.

Ale nie we wszystkich dużych miastach chętnych jest aż tak mało.

Spośród miast wojewódzkich w szkołach ponadpodstawowych znacznie ponad połowa uczniów uczęszcza na religię m.in. w Białymstoku (79,1 proc.) i Kielcach (65,4 proc.). To miasta w bardziej konserwatywnych regionach, gdzie wyższym poparciem cieszy się PiS.

Należy też zauważyć, że dużo wyższa frekwencja na lekcjach religii występuje w szkołach podstawowych. Tu zdecydowanie większy wpływ na edukację dzieci mają ich rodzice - niepełnoletni uczeń nie może wypisać się z religii sam. 

I tak na religię uczęszcza: 93 proc. uczniów szkół podstawowych z Kielc, 87,5 proc. z Białegostoku, 77 proc. z Katowic (ale tu odnotowano znaczący spadek - z 85 proc. rok temu), 75 proc. z Poznania, 72 proc. z Gdańska, Bydgoszczy i Warszawy.

W mniejszych miastach ten odsetek w podstawówkach bywa naprawdę wysoki. Na przykład na religię w szkołach podstawowych w Rybniku chodzi 92,8 proc. dzieci, we Włocławku - 89,9 proc., w Gliwicach - 83,6 proc.

Frekwencja na lekcjach religii w Warszawie
Frekwencja na lekcjach religii w Warszawie
Źródło: Urząd Miasta Stołecznego Warszawy

Kończą podstawówkę i znikają

Dlaczego nagle po szkołach podstawowych tak wielu młodych wykrusza się z lekcji religii?

- Nie podawaj, proszę, mojego nazwiska, bo wiem, jak strasznie zabrzmi to, co powiem - zastrzega matka ósmoklasistki ze Śląska.

Moja córka stwierdziła, że zostaje na religii, bo pani stawia szóstki, a to podnosi średnią i zwiększa szanse na czerwony pasek, czyli świadectwo z wyróżnieniem. Za to są dodatkowe punkty do rekrutacji do liceum. Nawet nie wiem, jak z nią o tym rozmawiać. Bo ja akurat chcę, żeby ona chodziła na religię, ale ta motywacja jest straszna i nie wiem, czy w liceum znajdzie inną.

Kolejny argument za chodzeniem na religię w szkołach podstawowych to sakramenty. - Pierwszy odpływ uczniów widzimy zaraz po pierwszej komunii, potem raczej wykruszają się pojedyncze jednostki, a potem znów odpływ po bierzmowaniu, czyli zwykle właśnie w liceum - zauważa anglistka z jednego z warszawskich zespołów szkół.

Ale jest coś jeszcze.

Z opublikowanego w 2022 roku raportu CBOS "Polski pejzaż religijny - z dalekiego planu" wynika, że szkolna edukacja religijna nie jest źródłem ożywienia czy odnowy religijnej wśród młodych; raczej pogłębia różnice w religijności wyniesionej z domu.

CBOS wprost wskazał, że wpływ na spadek poziomu religijności mają rodzina, religijna edukacja w szkole i środowisko społeczne.

Analiza CBOS pokazała też, że uczęszczanie na lekcje religii zależy od osobistej religijności, środowiska rodzinnego i szerszego otoczenia społecznego.

Według badań "uczniowie w wieku 17-19 lat uczestniczą w lekcjach religii częściej, jeśli matka praktykuje regularnie, a ponad dwukrotnie rzadziej, jeśli w ogóle nie praktykuje (odpowiednio 71 proc. i 33 proc.). Częściej także, jeśli matka ma wykształcenie podstawowe lub zawodowe, a niemal dwa razy rzadziej, jeśli ma wykształcenie wyższe (odpowiednio 64 proc. i 35 proc.); częściej, jeśli mieszkają na wsi, a cztery razy rzadziej, jeśli mieszkają w wielkim mieście (odpowiednio 69 proc. i 14 proc.)".

Pokazuje to, że "szkolna edukacja religijna w pewnym stopniu podtrzymuje religijność uczniów wyniesioną z domu, ale w niewielkim stopniu przyciąga tych, którzy z domu rodzinnego wynieśli niewiele".

Podtrzymywaniu religijności nie służą też raczej przedszkola. Z danych uzyskanych z MEiN wynika, że na 13743 placówki przedszkolne, które mogłyby religię prowadzić, nie robi tego więcej niż połowa - 7229. Z danych z warszawskiego ratusza wiemy z kolei, że na religię w przedszkolach chodzi tylko 12 procent dzieci. A 62 proc. placówek przedszkolnych nie ma zajęć z religii wcale.

"Dewastujący" spadek praktyk religijnych. "Większość przyczyn leży po stronie Kościoła"
"Dewastujący" spadek praktyk religijnych. "Większość przyczyn leży po stronie Kościoła"
Źródło: "Fakty" TVN

To straszne "nic"

Przez wiele lat zdarzało się, że uczniowie - rękoma rodziców - byli przymuszani do wyboru religii lub etyki (zwłaszcza tej pierwszej). Takie sprawy regularnie nagłaśniały m.in. fundacja Wolność od Religii czy projekt Równość w Szkole.

Nauczyciele twierdzili, że dziecko z religii trzeba "wypisać" lub na zebraniach rodziców rozdawali deklaracje uczestnictwa w zajęciach, z których wynikało, że coś trzeba jednak wybrać. Nie mówili rodzicom, że można całkiem zrezygnować z tych zajęć.

To w ostatnich latach zaczęło się zmieniać. A grupa rodziców i uczniów, którzy wiedzą już, że można wybrać "nic", stała się całkiem spora. Na przykład w Szczecinie odsetek uczniów, którzy nie chodzą ani na religię, ani na etykę, to w podstawówkach 26,5 proc., w liceach 76,9 proc., a w technikach niemal 86 proc.

I to właśnie oni i to ich "nic" najbardziej martwią ministra Czarnka. 

- To "nic" stało się dość powszechne na przykład w dużych miastach. I właśnie to "nic" służy temu, by odbywały się podobne zbiegowiska, które kompletnie bezrefleksyjnie podchodzą do życia - nawiązywał do demonstracji w ramach Strajku Kobiet minister. I dodawał:

Nauka albo religii, albo etyki będzie obligatoryjna, by do młodzieży docierał jakikolwiek przekaz o systemie wartości.

Minister latem 2021 roku zapewniał w radiowej Czwórce, że "przepisy będą już wkrótce gotowe". Rok później biuro prasowe MEiN poinformowało nas, że "trwają prace koncepcyjne". Mniej więcej w tym czasie minister przekonywał na 10. Diecezjalnej Pielgrzymce Mężczyzn do Sanktuarium Pierwszych Męczenników Polski, że "Polska albo będzie chrześcijańska, albo jej nie będzie".

I choć w styczniu 2023 roku stosownych przepisów wciąż nie ma, wiadomo, co minister chciałby, aby wprowadzały. Sprawę reguluje rozporządzenie - minister nie będzie potrzebował zgody parlamentu i prezydenta na kolejne zmiany w szkołach.

Zajęcia religii lub etyki miałyby stać się obowiązkowe: - od 1 września 2023 r. - dla uczniów klas IV szkół podstawowych i klas I szkół ponadpodstawowych wszystkich typów (licea, technika, szkoły branżowe); - od 1 września 2024 r. - dla uczniów klas IV i V szkół podstawowych oraz klas I i II szkół ponadpodstawowych wszystkich typów; - od 1 września 2025 r. - dla uczniów klas IV - VI szkół podstawowych oraz klas I - III szkół ponadpodstawowych wszystkich typów; - od 1 września 2026 r. - dla uczniów klas IV - VII szkół podstawowych i klas I - IV szkół ponadpodstawowych wszystkich typów; - od 1 września 2027 r. - dla uczniów klas IV - VIII szkół podstawowych i wszystkich klas szkół ponadpodstawowych wszystkich typów.

Czytaj także: