15 października skończył się w Polsce czas zaglądania do sumień Polek i Polaków - mówiła posłanka Koalicji Obywatelskiej Agnieszka Pomaska, przedstawiając w Sejmie obywatelski projekt o refundacji in vitro. - Leczenie niepłodności w XXI wieku może i powinno być dostępne, bezpłatne i bezpieczne - podkreślała Wioletta Tomczak (Polska 2050-Trzecia Droga). Wanda Nowicka z Lewicy oceniła, że większa dostępność finansowa tej metody może poprawić "dramatyczną sytuację demograficzną Polski". Posłanka PiS Józefa Szczurek-Żelazko stwierdziła, że projekt wymaga w dużej mierze doprecyzowania.
W Sejmie odbyło się w środę pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy o refundacji in vitro. Przedstawiła go posłanka Koalicji Obywatelskiej Agnieszka Pomaska. Wskazała, że gdy zbierano podpisy pod obywatelskim projektem "Tak dla in vitro", obiecywano, że prędzej czy później ustawa wejdzie w życie.
- Dzisiaj to robimy, w pierwszym możliwym dniu, w pierwszym możliwym momencie. Przyszliśmy do nowego Sejmu po to, by w ekspresowym tempie realizować tylko dobre projekty. Nie tak, jak miało to miejsce przez ostatnie osiem lat – mówiła.
- Zwracamy dziś Polkom i Polakom prawo do szczęścia, jakim jest dziecko. Przywrócenie finansowania in vitro z budżetu państwa to pierwsza decyzja demokratycznej większości – zaznaczyła.
Pomaska oceniła, że poprzedni rząd zlikwidował program in vitro, "bo chciał zaglądać do sumień Polek i Polaków". - Robiliście to przez ostatnie osiem lat. Odebraliście kobietom prawo do antykoncepcji awaryjnej bez recepty. Zabraliście prawo do poczucia bezpieczeństwa kobiet w ciąży. Utrudniliście dostęp do badań prenatalnych – wyliczała posłanka.
- 15 października skończył się w Polsce czas zaglądania do sumień Polek i Polaków – dodała.
Szczurek-Żelazko: projekt ustawy wymaga w dużej mierze doprecyzowania
Posłanka PiS Józefa Szczurek-Żelazko mówiła, że problem niepłodności dotyka wiele rodzin, dlatego poszukują one sposobów, by go rozwiązać. Stwierdziła, że jednym z nich są adopcje. - Marzeniem innych rodzin, szczególnie kobiet jest urodzenie własnego dziecka. Decydują się na różne formy terapii, by marzenie to stało się faktem - powiedziała. Jak dodała, jedni wybierają naprotechnologię, która jest "procesem odzyskiwania dobrostanu zdrowia, w tym zdrowia prokreacyjnego umożliwiającego zajście w ciążę w sposób naturalny". Zaznaczyła, że proces ten jest długotrwały i bardzo kosztochłonny. - Te rodziny wymagają wsparcia, co jest realizowane od 2016 roku przez rząd Prawa i Sprawiedliwości w ramach programu "Za życiem" - powiedziała. Dodała, że "dla innych rodzin wyborem jest zapłodnienie pozaustrojowe zwane in vitro".
- Ten projekt ustawy wymaga w dużej mierze doprecyzowania, dookreślenia zasad przeprowadzania tych procedur, które mają być finansowane z budżetu państwa. Klub parlamentarny Prawo i Sprawiedliwość rekomenduje wysokiej izbie dalsze prace nad tą ustawą - powiedziała.
Tomczak: leczenie niepłodności może i powinno być dostępne, bezpłatne i bezpieczne
Wioletta Tomczak (Polska 2050-Trzecia Droga) zwróciła uwagę, że w Polsce rodzi się najmniej dzieci od zakończenia II wojny światowej i jest to bardzo duży problem. - Demografowie wskazują jako jedną z najistotniejszych przyczyn takiego stanu rzeczy likwidację dofinansowania in vitro - dodała posłanka. Zaznaczyła, że możliwość zajścia w ciążę nie powinna być traktowana w XXI wieku jako przywilej, ale jako procedura medyczna dostępna bez względu na poziom zamożności.
- Leczenie niepłodności w XXI wieku może i powinno być dostępne, bezpłatne i bezpieczne - zaznaczyła. - Klub parlamentarny Polska 2050 - Trzecia Droga rekomenduje ministrowi zdrowia odpowiedzialnemu za ten program, by był on przeprowadzony zgodnie z zaleceniami Polskiego Towarzystwa Medycyny Rozrodu i Embriologii, a także realizowany w poradniach diagnostyki niepłodności z pełną refundacją ze środków Narodowego Funduszu Zdrowia - powiedziała.
Kosiniak-Kamysz: projekt kończy okrucieństwo, które nastąpiło po przejęciu władzy przez PiS
- To jest wielka chwila. Nie ma chyba lepszej, większej radości dla nowej większości parlamentarnej, gdy pierwszy projekt, który rozpatrujemy, jest projektem obywatelskim, a zarazem jest realizacją programu wyborczego czterech formacji politycznych tworzących dzisiejszą większość parlamentarną – powiedział prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.
Zapowiedział, że nowa kadencja parlamentu będzie "dla obywateli i z obywatelami". - Jakim trzeba być okrutnym, jaką trzeba być okrutną władzą, żeby pozbawić największego szczęścia, jakie może być w życiu dla rodziny, dla rodziców, posiadania dzieci. Projekt obywatelski kończy okrucieństwo, które nastąpiło zaraz po przejęciu władzy (przez poprzedników - red.) – powiedział Kosiniak-Kamysz.
- Co wy w sobie mieliście tak naprawdę, żeby w grudniu 2015 roku, zaraz po przejęciu (władzy), jako jedną z pierwszych decyzji podjąć o zablokowaniu szczęścia, posiadania dzieci – dodał, zwracając się do polityków PiS.
Nowicka: gdyby in vitro było bardziej dostępne finansowo, dzieci byłoby znacznie więcej
- Nie będę ukrywać. Jestem bardzo wzruszona tym momentem - mówiła posłanka Lewicy Wanda Nowicka. Wskazała, że istotą projektu ustawy jest wprowadzenie bezterminowo finansowania procedury in vitro z budżetu państwa w kwocie nie mniejszej niż 500 milionów złotych rocznie.
- Zapłodnienie pozaustrojowe, metodą in vitro, jest skuteczną metodą zajścia w ciąże. W Polsce, dzięki tej metodzie, w ciągu blisko 40 lat jej stosowania, urodziło się ponad 100 tysięcy dzieci. Są to tysiące dzieci, które nie narodziłyby się, gdyby nie in vitro. Gdyby ta metoda była bardziej dostępna finansowo, dzieci byłoby znacznie więcej - zauważyła Nowicka.
Posłanka oceniła, że większa dostępność finansowa tej metody dla osób z problemem niepłodności może poprawić "dramatyczną sytuację demograficzną Polski".
Wielichowska: ten projekt jest symbolem
Wicemarszałkini Sejmu Monika Wielichowska (KO) wskazała, że "kiedy PiS decyzją ministra Konstantego Radziwiłła zamknął dofinansowanie programu in vitro z budżetu państwa, tysiącom ludzi w wieku prokreacyjnym zawalił się świat". - Kobietom zawalił się świat, bo straciły szansę na bycie matką, rodzicom zawalił się świat, bo stracili szansę na upragnione rodzicielstwo - dodała.
Przypomniała, że kiedy in vitro przestało być finansowane z budżetu państwa, niektóre samorządy zaczęły "zastępować państwo, wzięły sprawy w swoje ręce i zaczęły tworzyć własne, lokalne programy zdrowotne". - Kiedy miasta, gminy, powiaty zaczęły zastępować państwo, znowu pojawiła się szansa - przynajmniej dla ich mieszkańców, ale i to nie podobało się ministrowi i PiS. Chcieli karać samorządy - mówiła posłanka.
Zdaniem Wielichowskiej projekt ten jest symbolem - pokazuje, że "wspólnie możemy zrealizować pierwszy z naszych stu konkretów, a potem kolejne konkrety".
Nowacka: PiS upokorzył te rodziny, które nie miały pieniędzy na prywatny zabieg
- Jesteśmy dzisiaj wyjątkowo szczęśliwe i szczęśliwi, bo dzieje się rzecz historyczna, przywracamy w Polsce element sprawiedliwości społecznej - mówiła posłanka KO Barbara Nowacka.
- Co znaczyło odebranie refundacji in vitro? Ono oznaczało, że rządzący upokorzyli biednych. Upokorzyli te rodziny, które nie miały pieniędzy na prywatny zabieg, który kosztuje bardzo dużo, procedurę, która jest procedurą trudną, często bolesną, wymagającą wyrzeczeń. I wy jeszcze zaczęliście stygmatyzować tych, których nie było na to stać. Odebraliście biedniejszym polskim rodzinom prawo do szczęścia i do posiadania dziecka, bo nawet bogatsi musieli często zadłużać się, brać kredyt, żeby tylko mieć dziecko - zauważyła.
Zwróciła się następnie do polityków obozu rządzącego. - Patrzę na was, polityczki i politycy PiS, i zastanawiam się, czy nie jest wam wstyd. Czy nie jest wam wstyd, że krzywdziliście ludzi, że zabieraliście szczęście rodzinom? - pytała. - Przez osiem lat prowadziliście politykę pogardy wobec dzieci poczętych metodą in vitro, wobec ich rodziców i wobec ich rodzin - dodała.
Braun: nie szukajmy rozwiązań z piekła rodem
Poseł Konfederacji Grzegorz Braun mówił w trakcie debaty, że "normalny człowiek pragnie potomstwa", ale są "niegodziwe sposoby czynienia zadość tej tęsknocie". - Skoro jest problem, diagnozujmy go, ale nie szukajmy rozwiązań z piekła rodem. Składam wniosek o odrzucenie tego projektu w pierwszym czytaniu - poinformował Braun.
Sójka o projekcie ustawy o in vitro: jest ogólnikowy, wymaga, by nad nim popracować
O głos w Sejmie poprosiła dotychczasowa minister zdrowia Katarzyna Sójka. Oceniła, że propozycje zawarte w obywatelskim projekcie są bardzo ogólnikowe, nie zostały doprecyzowane, a - jak mówiła - bezwzględnie tego wymagają. Zauważyła, że projekt nie dotyczy samej procedury, tylko samej refundacji. - Bardzo dobrze wiemy, że kwestie refundacyjne są bardzo szerokie - zaznaczyła.
Wyliczała, że rząd w ostatnich latach wprowadził refundację między innymi leku na rdzeniowy zanik mięśni czy leków na inne choroby rzadkie. - Dzisiaj w kontekście in vitro mówimy właśnie o tym, by ta procedura była refundowana. Ja osobiście nie mam wątpliwości, że pary potrzebują tej procedury, że może być ona stosowana - powiedziała Sójka.
Jednocześnie oceniła, że rozpatrywany projekt "nie podejmuje bardzo wielu kwestii, które w tym projekcie powinny być zawarte". - Nie mówi o tym, co w razie tego projektu miałoby się stać z rządowym planem prokreacyjnym, który kompleksowo traktuje problem niepłodności par w Polsce - zauważyła. Dodała, że program pomocy parom mierzącym się z problemem niepłodności powinien być bardzo kompleksowy i dlatego projekt powinien te aspekty zawierać, tymczasem projekt dotyczy tylko jednej metody leczenia niepłodności.
Wicemarszałek Sejmu przeprosiła za słowa Brauna
Po tych oświadczeniach pytania zdawali posłowie. Chęć zabrania głosu wyraziło ponad 80 osób.
Braun, który ponownie stanął na mównicy, pytał, gdzie są rzecznicy praw dziecka i praw obywatelskich, gdy trwa debata.
- Jakie są dane, jakie są liczby, ile tego, co my nazywamy małym człowiekiem, a wy nazywacie zlepkiem komórek lub ewentualnie kompromisowo embrionem, ale żeby nie brzmiało zbyt ludzko, ile tego jest na składzie, w tych termosach, w Białymstoku i jak Polska długa i szeroka - mówił. - Chciałbym wiedzieć, jakie są statystyki. Ile przeselekcjonowanych wstępnie zarodków idzie do zlewu, w kanał, a ile zostaje po selekcji, powtarzam nie na rampie oświęcimskiej, ale na szkiełku laboratoryjnym - dodał.
Na wypowiedź posła Konfederacji zareagowała prowadząca obrady wicemarszałek Dorota Niedziela. - Szanowni Państwo, pozwolicie, że nie podziękuję za tę wypowiedź. Po pierwsze, panie pośle, mieszkam 18 kilometrów od Oświęcimia, bardzo proszę ważyć słowa - powiedziała. - Po drugie, przepraszam w imieniu swoim i myślę, że większej części tej izby, za wszystkie wypowiedzi, które mogły urazić zarówno rodziców, jak i dzieci. Bardzo przepraszam – dodała wicemarszałek.
Do słów Brauna odniósł się też między innymi poseł Bartosz Arłukowicz (KO). - Słyszałem posła Brauna, który bzdury wygadywał, że in vitro to nie jest metoda leczenia. A okularki na nosie to już się nosi? I to jest metoda leczenia? Okularki nosimy, ale ludziom in vitro zabronimy. Taka mądrość – zauważył poseł.
Szrot: jak ta ustawa wesprze osoby, które mają inne wartości i nie chcą korzystać z metody in vitro
Bolesław Piecha z PiS mówił, że rozmawiamy "o rzeczy ważnej, niewątpliwie", ale "zawsze na tej sali, i nie tylko, będą ci, którzy mają takie, a nie inne wyznaczniki moralne, etyczne i inne systemy wartości, bo taka jest Polska". Jego zdaniem, "na dzisiaj ta ustawa jest blankietowa". - Ona mówi tylko, że stworzy się program. Tylko w tym programie muszą być pewne wytyczne - dodał.
- Zupełnie przemilczacie, że zarodek ludzki jest człowiekiem, każdy człowiek ma tę samą niezbywalną godność człowieka. Niezależnie czy się począł w takiej metodzie, czy się począł w sposób naturalny - ocenił Piotr Uściński z PiS. - Jeśli chcecie finansować metody in vitro, musicie je ucywilizować. Musicie sprawić tak, żeby tam nie były zabijane dzieci, nie były zabijane zarodki. Wtedy to będzie cywilizowana metoda - dodał.
Poseł PiS Paweł Szrot ocenił, że "na tej sali dzisiaj wykorzystuje się nieszczęście wielu polskich rodzin w celu politycznym, ale fakt podstawowy jest jeden: stanowiska Polaków w tej konkretnej sprawie są bardzo podzielone".
- Próbujecie nas uczyć, czym jest szczęście, próbujecie nas uczyć, jak wygląda nieszczęście osób, które bezskutecznie się starają o dziecko. My dobrze o tym wiemy. Ja osobiście o tym dobrze wiem. Ja osobiście przez sześć lat starałem się i walczyłem o to, żeby nasza rodzina miała dziecko - powiedział Szrot.
- Korzystaliśmy z najnowocześniejszych metod medycznych, oczywiście wykluczyliśmy z góry te, które są niezgodne z naszymi wartościami etycznymi. Po sześciu latach dowód na to, że te metody, które szanują nasze wartości etyczne, są skuteczne, biega po okolicznym przedszkolu uśmiechnięte od ucha do ucha i ma już prawie dwa latka - opowiadał były prezydencki minister. Pytał, jak ta ustawa wesprze osoby, które mają inne wartości i nie chcą korzystać z metody in vitro.
Lubnauer: każdy powinien mieć możliwość skorzystania z programu in vitro
Posłanka Koalicji Obywatelskiej Katarzyna Lubnauer oceniła, że "chyba nic nie pokazuje tak dobrze jak kwestia in vitro podejścia partii PiS, która odchodzi już z rządu i nowej koalicji demokratycznej".
- My wychodzimy z założenia, że rzeczywiście każdy, zgodnie ze swoim zespołem wartości, zgodnie ze swoimi potrzebami, może zdecydować, a państwo musi mu dać szansę. Nie może być tak, że to, czy ktoś ma prawo do rodzicielstwa, czy nie, zależy od tego, gdzie mieszka, czy jest zamożny, czy nie jest zamożny - mówiła. - Każdy powinien mieć możliwość skorzystania z programu in vitro finansowanego przez państwo - podkreśliła.
- Panie ministrze, jeżeli pan nie chce korzystać z procedury in vitro, nikt pana do tego nie będzie zmuszać. Chodzi o to, żeby ci, którzy chcą z niej skorzystać, a nie są tak zamożni jak pan i pana rodzina, mieli do tego prawo. Prosta sprawa - odpowiedział Szrotowi Adrian Zandberg (Lewica).
Tomczyk o słowach posłanki Kurowskiej: nie słyszałem nigdy większych bzdur
Posłanka PiS Maria Kurowska mówiła podczas debaty, że "metoda in vitro służy pięknemu celowi, bo piękną sprawą jest mieć dziecko", ale jak dodała, "przeraża ją przede wszystkim niska skuteczność tej metody i procedura".
- Jeżeli uznamy, że wszystkie zarodki są osobami ludzkimi, a są, to zauważcie państwo, że średnio życie jednego dziecka okupione jest śmiercią sześciu jego braci i sióstr. Większość zarodków jest zamrażana. I na dzisiaj mamy ich 120 tysięcy zamrożonych dziewczynek i chłopców. Po rozmrożeniu większość z nich jest martwa - mówiła między innymi posłanka.
Przekonywała, że "finansowanie in vitro sprawi, że więcej dzieci się urodzi, ale jeszcze więcej naszych polskich dzieci umrze lub zostanie zamrożonych". - Państwo polskie zatem nie powinno finansować procedur, w których giną ludzie - oceniła.
Do słów posłanki odniósł się Cezary Tomczyk z KO. - Szczerze mówiąc, a długo tu jestem, nie słyszałem nigdy większych bzdur - powiedział. - Pani poseł, bzdury, które pani opowiada nie tylko nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, ale myślę, że nawet na jakichś dziwnych portalach, na których mogła pani przeczytać tego typu rewelacje, byłoby trudno takie bzdury znaleźć - dodał, zwracając się do Kurowskiej.
- Wstyd, że człowiek wykształcony, który jest dzisiaj posłem na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, może przyjść i de facto opowiadać tutaj stek bzdur, wstyd - mówił.
Podczas debaty głos zabrał też poseł Dariusz Matecki z klubu PiS. Było to jego pierwsze wystąpienie w Sejmie. W jego trakcie posłowie posłowie Koalicji Obywatelskiej i Lewicy krzyczeli: "hejter", "wstyd" i "hańba".
W dyskusji Konfederacja zgłosiła wniosek o odrzucenie projektu. Głosowanie nad nim odbędzie się 28 listopada.
Obywatelski projekt ustawy w sprawie in vitro
Zgodnie z obywatelskim projektem nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych minister zdrowia miałby opracować, wdrożyć, zrealizować i sfinansować program polityki zdrowotnej leczenia niepłodności obejmujący procedury medyczne wspomaganej prokreacji, w tym zapłodnienie pozaustrojowe. Projekt został złożony w ubiegłej kadencji Sejmu.
W uzasadnieniu wskazano, że "w świetle obecnych danych demograficznych potrzebna jest pluralistyczna, otwarta, wielowątkowa, spokojna i mądra dyskusja nad wsparciem rodziny". Powinna ona obejmować – jak wyliczono - m.in. wsparcie ekonomiczne, socjalne i medyczne, w tym właśnie leczenie niepłodności.
Wnioskodawcy podnoszą, że z uwagi na dość wysokie koszty procedury in vitro, jej dostępność jest obecnie ograniczona. Dlatego konieczne jest finansowanie leczenia niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego z budżetu państwa.
Do reprezentowania Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej wskazana została Agnieszka Pomaska (KO), a jako osoba uprawniona do jej zastępstwa w pracach nad projektem - Małgorzata Rozenek-Majdan.
Źródło: PAP, TVN24