Jezuita ksiądz Jacek Prusak z Akademii "Ignatianum" w Krakowie komentował w środę w TVN24 raport państwowej komisji do spraw pedofilii, który został opublikowany w poniedziałek. Wynika z niego, że w prawie 30 procentach spraw podejrzaną była osoba duchowna. - Widzimy, że to nie jest zjawisko marginalne, że problem jest bardzo poważny i że różne instytucje jeszcze ze sobą nie współpracują tak, jak powinny - mówił ksiądz Prusak.
Państwowa komisja do spraw pedofilii, której pełna nazwa brzmi: Państwowa Komisja do spraw wyjaśniania przypadków czynności skierowanych przeciwko wolności seksualnej i obyczajności wobec małoletniego poniżej lat 15, opublikowała w poniedziałek pierwszy raport z wynikami swoich prac. W liczącym ponad 250 stron dokumencie znalazły się między innymi rezultaty badań akt spraw sądowych oraz rekomendacje skierowane do organów państwa. Z raportu wynika, że ponad 35 procent wskazanych sprawców pedofilii to członkowie rodziny skrzywdzonego dziecka, zaś w prawie 30 procentach spraw podejrzanym była osoba duchowna.
Ksiądz Prusak o raporcie: to nie jest ostatnie słowo
Raport w TVN24 w środę komentował jezuita ksiądz Jacek Prusak z Akademii "Ignatianum" w Krakowie. Ocenił, że raport to "praca dobrze wykonana". - Natomiast ona nas przybliża tylko do skali zjawiska, bo my wiemy, że ono jest zawsze większe od tego, jakie znamy z raportów, obojętnie kto je przeprowadza, dlatego że my wiemy tylko o tych ofiarach, które się zgłosiły, a wiemy dobrze, że ich jest więcej, tak jak i więcej jest przestępców - zaznaczył.
- Widzimy, że to nie jest zjawisko marginalne, że problem jest bardzo poważny i że różne instytucje jeszcze ze sobą nie współpracują tak, jak powinny, aby te liczby były urealnione z jednej strony, a z drugiej strony, aby opieką objąć znaczną liczbę ofiar, jak i potencjalnych ofiar, więc dobrze, że taki raport powstał - ocenił ksiądz. Podkreślił, że raport to tylko "wskazanie, jak głęboki jest problem", a nie jest to "ostatnie słowo w tej sprawie".
Przyznał, że w Kościele istniał system, który "polegał na tym, że opieką ze strony instytucji Kościoła najpierw i najczęściej otoczony był sprawca, a nie ofiara". - To znaczy ofiary starano się uciszyć albo dogadać z nią w taki sposób, żeby zamilkła, natomiast opieką ochronną ze strony Kościoła był otaczany sprawca, który albo pozostawał anonimowy, albo był przenoszony z miejsca na miejsce, ale jeśli był karany, to nieproporcjonalnie do czynów, które popełnił. Na dodatek nawet jak był karany, to w tak nieumiejętny sposób, że to tylko zwiększało ryzyko kolejnych wykorzystań z jego strony, bo przenoszenie księdza z parafii na parafię zwiększa prawdopodobieństwo, że dojdzie do większej ilości tego typu przestępstw, a nie do mniejszej. On tylko zmieni osoby, zmieni środowisko, ale w tym nowym pozostaje anonimowy i dalej działa - dodał.
Brak odpowiedniej współpracy z państwem
Zwrócił uwagę, że "przełożeni kościelni nie chcieli wziąć na siebie odpowiedzialności także przed organami państwowymi, żeby z tym problemem walczyć w inny, bardziej konstruktywny sposób".
- Ten raport pokazuje nie tyle, że duchowni są grupą zwiększonego ryzyka, bo z tego raportu wiemy, że tak nie jest, natomiast, że rzeczywiście Kościół jako instytucja w Polsce nie radził sobie z tym problemem i częściowo dopiero sobie z nim radzi, bo ta współpraca, o którą się dopomina państwowa komisja, współpraca z Kościołem trafia na różne przeszkody - ocenił.
Podkreślił, że trzeba pamiętać, iż "ofiara to nie tylko członek Kościoła, ale to także obywatel czy obywatelka Polski i Kościół nie może tutaj stawiać warunków państwu, których nie ma, a które zawsze działają na niekorzyść ofiary". - Nawet jeśli Kościół twierdzi, że takie ustawowe umocowanie tej państwowej komisji nie jest jeszcze jasne i dlatego nie może przekazywać swoich dokumentów, to jest to takie asekuranckie podejście do sprawy, dlatego że chodzi o dobro ofiar - mówił. Zauważył, że "wiemy z tego raportu, że na niekorzyść ofiar działa przedawnienie", którego co prawda nie ma już w prawie kościelnym, ale jest w prawie państwowym, co oznacza, że jeśli Kościół nie będzie współpracował z państwem, to "niektóre ofiary nigdy nie otrzymają sprawiedliwości".
Źródło: TVN24, PAP