- Agresja Kremla jest przejawem desperackiej walki upadającego imperium - podkreślał na sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski w czasie debaty poświęconej trzeciej rocznicy wybuchu pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę. Po niej był pytany przez dziennikarzy, czy to nie czas, aby przestać izolować Rosję. - Nie, to jest czas, żeby się zbroić. Jeszcze intensywniej - odparł krótko.
Szef MSZ Radosław Sikorski przemawiał w poniedziałek wieczorem na sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ poświęconej trzeciej rocznicy rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
- Niektóre z naszych państw członkowskich wydają się teraz uważać, że zakończenie wojny za wszelką cenę i przywrócenie normalnego trybu prowadzenia interesów z Rosją będzie korzystne. Jako przedstawiciel kraju sąsiadującego zarówno z Rosją, jak i Ukrainą, mogę wam powiedzieć, że normalizując stosunki z Moskwą, powierzylibyście swoje bezpieczeństwo i stabilność ekonomiczną autokracie i zbrodniarzowi wojennemu w środowisku międzynarodowym o wiele bardziej niestabilnym niż dekadę temu - powiedział Sikorski.
CZYTAJ TEŻ: USA wspólnie z Rosją przeciw ukraińskiej rezolucji. A amerykańską zmieniła między innymi Polska
Podkreślał, że "nie stworzyłoby to bardziej sprawiedliwego porządku globalnego". - Nie przyniosłoby korzyści krajom niezadowolonym z obecnego stanu rzeczy, nie przyniosłoby nawet bardziej sprawiedliwej i prosperującej Rosji - dodał.
Jak stwierdził, agresja Rosji jest klasyczną agresją kolonialną. - Agresja Kremla jest przejawem desperackiej walki upadającego imperium o przywrócenie swojej strefy wpływów - powiedział minister.
Czas, żeby przestać izolować Rosję? "Nie"
Po dyskusji szef polskiej dyplomacji rozmawiał z dziennikarzami. Został zapytany m.in. o to, czy uważa, że to już jest czas, żeby przestać izolować Rosję.
- Nie, to jest czas, żeby się zbroić. Jeszcze intensywniej - odparł krótko.
Mówił też o głosowaniu nad rezolucjami, do którego doszło wcześniej. - Rezolucja sponsorowana przez Unię Europejską przeszła przekonującą większością. Udało się także zmienić rezolucję amerykańską, aby odzwierciedlała stan faktyczny i ta rezolucja też przeszła - wskazywał. Zaznaczył też, że "widzieliśmy tradycyjny popis buty, propagandy, kłamstw i hipokryzji w wykonaniu ambasadora Federacji Rosyjskiej, któremu tradycyjnie przypomniałem, że Ukraina jest członkiem ONZ o wiele dekad dłużej niż Federacja Rosyjska".
Na Zgromadzeniu po południu odbyły się głosowania nad dwiema konkurencyjnymi rezolucjami. Pierwsza z nich, ukraińsko-europejska, domaga się natychmiastowego wycofania rosyjskich sił i nazwała wojnę "rosyjską agresją". Za nią zagłosowały 93 państwa, przeciwko było 18, zaś od głosu wstrzymało się 65 państw. Wśród tych przeciwko były między innymi Stany Zjednoczone i Rosja, lecz nie Chiny, które wstrzymały się od głosu. Dokument został przyjęty.
Przeszła też rezolucja zgłoszona przez USA, która pierwotnie mówiła jedynie o żalu z powodu "tragicznej utraty życia w konflikcie Federacji Rosyjskiej z Ukrainą", nie zawierała potępienia rosyjskiej inwazji i powtarzała, że głównym celem ONZ jest utrzymanie międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa oraz pokojowe rozwiązywanie sporów.
Jej tekst został zmieniony poprawkami zgłoszonymi m.in. przez Polskę. Po nich dokument mówi, że wojna w Ukrainie jest "inwazją na Ukrainę na pełną skalę (dokonaną) przez Federację Rosyjską". Druga poprawka potwierdza "zaangażowanie na rzecz suwerenności, niepodległości, jedności i integralności terytorialnej Ukrainy w ramach jej międzynarodowo uznanych granic", zaś trzecia wzywa "do sprawiedliwego, trwałego i wszechstronnego pokoju na Ukrainie, który szanuje zasady Karty Narodów Zjednoczonych oraz zasady suwerenności i integralności terytorialnej".
USA skrytykowały te poprawki jako "mające na celu raczej prowadzenia wojny na słowa niż jej zakończenie" i wstrzymały się od głosowania w sprawie własnego dokumentu.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24