Czwartkowe posiedzenie sejmowej Komisji Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki dotyczyło sytuacji w Polskim Komitecie Olimpijskim. Nie pojawił się na nim prezes tej organizacji Radosław Piesiewicz. Wątpliwości dotyczą między innymi nieprawidłowości podejmowania decyzji o wynagrodzeniach członków zarządu PKOl. - Pan prezes Piesiewicz nie ma innego wyjścia, tylko na gruncie polskiego prawa musi zwrócić wszystkie pieniądze, które pobrał z Polskiego Komitetu Olimpijskiego - mówił minister sportu Sławomir Nitras.
W czwartek w Sejmie odbyło się posiedzenie Komisji Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki o sytuacji w PKOl, od dłuższego czasu narastają bowiem kontrowersje dotyczące m.in. finansów tej organizacji. W środę poinformowaliśmy, że do prokuratury trafiło zawiadomienie o możliwości popełnienia tak zwanej zbrodni VAT przez szefa PKOl Radosława Piesiewicza. To efekt kontroli, jaką od sześciu miesięcy prowadzi Krajowa Administracja Skarbowa w PKOl, Polskim Związku Koszykówki i powiązanych spółkach.
Wątpliwości dotyczą też m.in. prawidłowości podejmowania decyzji o wynagrodzeniach członków zarządu PKOl, na czele z prezesem Piesiewiczem, który - w przeciwieństwie do swoich poprzedników - miałby nie pełnić tej funkcji społecznie. Media ujawniły, że prezes w szczytowych momentach zarabiał nawet 100 tysięcy złotych miesięcznie.
Piesiewicz nie pojawił się na czwartkowych obradach komisji. Udziału odmówili też członkowie PKOl. Przewodniczący Komisji Rewizyjnej PKOl nie otrzymał zgody przełożonych, aby zapoznać posłów z wynikami kontroli wewnętrznej.
Prezes PKOl Radosław Piesiewicz w piśmie przesłanym do przewodniczącego Komisji Tadeusza Tomaszewskiego wyraził "zdumienie i stanowczy sprzeciw wobec trwających prób ingerencji polityków w działalność niezależnego stowarzyszenia", jakim jest PKOl. "W ostatnich miesiącach przedmiotem obrad Komisji były sprawy stanowiące elementy wewnętrznej polityki PKOl, pozostające poza zakresem kompetencji kontrolnych Sejmu, jak choćby dyskusja nad proponowanymi zmianami Statutu PKOl czy dywagacje na temat metrażu mieszkań, które otrzymają niektórzy z medalistów Igrzysk Olimpijskich w Paryżu" - głosi dokument PKOl. Oprócz zakazu wzięcia udziału w obradach uprawnionym przedstawicielom PKOl mowa w nim o braku zgody na przekazanie materiałów dotyczących tematyki posiedzenia.
Nitras o transparentności PKOl
W trakcie posiedzenia minister sportu Sławomir Nitras zapewniał, że "nikt, a na pewno nie ministerstwo sportu, nie ma zamiaru ograniczać niezależności gwarantowanej prawnie i konstytucyjnie i ustawowo niezależnemu stowarzyszeniu, jakim jest Polski Komitet Olimpijski". - Polski Komitet Olimpijski to nie jest stowarzyszenie grupy przyjaciół, których celem jest zagospodarowanie jakiejś przestrzeni wokół swojego domu, tylko to jest stowarzyszenie, które ma ustawowe kompetencje, wyłączne kompetencje, które są w pewnym sensie domeną państwa - mówił.
Stwierdził, że Polacy "poza oczekiwaniami sportowymi, bo chcielibyśmy wszyscy, żeby polscy sportowcy jak najczęściej wygrywali, mają oczekiwania dotyczące warunków, w jakich to się odbywa i pewnej transparentności". - Nawet nie pewnej, ale transparentności zarówno finansowej, jak i organizacyjnej, w jakiej pracuje Polski Komitet Olimpijski. To jest uczciwa umowa - dodał.
Zaznaczył, że państwo polskie gwarantuje prawnie, że Polski Komitet Olimpijski cieszy się niezależnością oraz gwarantuje finansowanie działalności Polskiego Komitetu Olimpijskiego. - Bez wsparcia budżetu państwa, bez wsparcia również podmiotów gospodarczych, których właścicielem jest państwo, Polski Komitet Olimpijski nie mógłby funkcjonować - stwierdził minister.
- Zresztą nasza ustawa o sporcie wyraźnie nakazuje zarówno ministrowi sportu, jak i władzom Polskiego Komitetu Olimpijskiego współpracę i zobowiązuje nas do współpracy. I elementem tej współpracy jest przekazywanie wzajemnej informacji. Można oczywiście nie zgadzać się z pewnymi decyzjami, które podejmuje ten czy inny minister, ale nikt nie może zarzucić, że ministerstwo nie działa w sposób transparentny. Każda decyzja, każda decyzja finansowa, każda decyzja, którą podejmujemy jest jawna - przekonywał Nitras.
Dodał, ze podobnych zasad oczekuje on ze strony PKOl. - Czyli jeżeli przekazujemy pieniądze, a te kwoty są niebagatelne, to ta informacja, co stało się z tymi pieniędzmi musi być po prostu informacją dostępną. Dostępną dla mnie, dostępną dla parlamentarzystów, dostępną dla opinii publicznej, ale przede wszystkim dostępną dla związków sportowych, członków samego Polskiego Komitetu Olimpijskiego i na końcu, a właściwie na początku powinna być informacją dostępną dla samych sportowców. Bo nie zapominajmy na końcu, oni są w tym wszystkim najważniejsi - zaznaczył.
"Gdyby nie presja opinii publicznej, to my byśmy o tym wszystkim nie wiedzieli"
- Problem Polskiego Komitetu Olimpijskiego dzisiaj polega na tym, że te informacje nie są jawne również dla członków Polskiego Komitetu Olimpijskiego - powiedział. - Na mój wniosek organ nadzoru, jakim jest prezydent miasta stołecznego Warszawy - PKOl jest zarejestrowany jako stowarzyszenie w Warszawie, stąd nadzór prezydenta Warszawy - wyraźnie wykazał i takie zalecenia do Polskiego Komitetu Olimpijskiego zostały skierowane, że polityka finansowa prowadzona przez Polski Komitet Olimpijski jest niezgodna z ustawą prawo o stowarzyszeniach, które wyraźnie mówi jakie organy stowarzyszenia są uprawnione do podejmowania decyzji finansowych, w tym również decyzji o wynagrodzeniach między innymi członków zarządu stowarzyszenia i Polski Komitet Olimpijski tego prawa nie przestrzega - wyjaśniał Nitras.
- Pomimo decyzji pana prezydenta, który nakazał usunięcie skutków naruszenia prawa, (...) nie mamy takiej wiedzy, biorąc pod uwagę to, że pan prezes Piesiewicz odmawia do przekazania tej informacji, czy te skutki naruszenia prawa, naruszenia ustawy zostały usunięte. To w konsekwencji skończy się wnioskiem prezydenta, musi się skończyć wnioskiem organu nadzoru do sądu, który rozstrzygnie te kwestie - dodał.
Zdaniem ministra "gdyby nie presja opinii publicznej, to my byśmy o tym wszystkim po prostu nie wiedzieli". - Po doniesieniach medialnych Polski Komitet Olimpijski dokonał kontroli - mówił Nitras. Dodał, że organ kontrolny PKOl jego zdaniem "też nie wypełniał ustawowych swoich obowiązków, to znaczy nie kontrolował w sposób bieżący, tylko wszczął kontrolę dopiero po tym, kiedy dziennikarze ujawnili informację".
- Komisja Rewizyjna Polskiego Komitetu Olimpijskiego przygotowała protokół, który jest pełen nieprawidłowości. Który z jednej strony diagnozuje sytuację, a z drugiej strony przekazuje rekomendacje. Właścicielem tego dokumentu powinno być walne zgromadzenie Polskiego Komitetu Olimpijskiego i zarząd Polskiego Komitetu Olimpijskiego - mówił Nitras. Dodał, że na spotkaniu z prezesami zarządzającymi Polskimi Związkami Sportowymi, które tworzą Polski Komitet Olimpijski w ubiegłym tygodniu "absolutnie dominująca większość prezesów" przyznała, że nie zna tego dokumentu, a więc, jak mówił minister, nie został on przekazany walnemu zgromadzeniu ani jego członkom.
- Pan prezes Piesiewicz w sposób czynny zadbał o to, żeby ta wiedza nie stała się wiedzą dostępną członkom Polskiego Komitetu Olimpijskiego, a to jest już po prostu złamanie złamanie prawa - stwierdził Nitras.
Nitras: funkcja prezesa PKOl to funkcja honorowa, historycznie nie pobierał wynagrodzeń
Zdaniem Nitrasa wśród wszystkich nieprawidłowości, które ujawniła kontrola, "jedna rzecz jest taką sytuacją, wobec której nie można przejść obojętnie. Jak mówił, "wszyscy wiemy, że historycznie prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego nigdy nie pobierał wynagrodzeń". - Nikt z nas tego prawa nie ustanawia, a to prawo ustanowiło samo środowisko sportowe. Była to funkcja honorowa - dodał.
Wyjaśnił, że rola PKOl "nie jest rolą kluczową w żadnym procesie". - Rolą Polskiego Komitetu Olimpijskiego jest zadbać, żeby sportowcy w trakcie igrzysk, przed igrzyskami, bezpośrednio po mieli godne warunki. Znacznie istotniejszą rolą jest rola Polskich Związków Sportowych, które na co dzień muszą dbać o zawodników, na co dzień dbają o cały cykl szkolenia, prowadzą to szkolenie, finansują, korzystając również z pieniędzy budżetu państwa. Stąd ta honorowa funkcja prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego nigdy nie była związana z wynagrodzeniem - dodał.
Wskazał, że raport komisji rewizyjnej pokazał, iż "pan prezes Piesiewicz zarabiał, zarabia i niestety dopuścił się również do publicznych kłamstw, bo twierdził, że zarabia zupełnie inne kwoty, niż pokazał raport komisji rewizyjnej". - Oczywiście ja uważam, że wynagrodzenie prezesa Piesiewicza na poziomie wynagrodzenia prezesa Orlenu to jest wynagrodzenie nieadekwatne, zbyt wysokie i smaczku tylko dodaje tej sprawie fakt, że - tak jak powiedziałem wcześniej - zostało przydzielone mu niezgodnie z prawem, bo zgodnie z prawem o wynagrodzeniu prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego powinno zdecydować walne zgromadzenie Polskiego Komitetu Olimpijskiego, mówi o tym wprost ustawa. Jeżeli Polski Komitet Olimpijski chciałby, żeby było inaczej, to zgodnie z ustawą musiałby w swoim statucie zapisać, jaki inny organ decyduje o wynagrodzeniu członków zarządu. W przypadku Polskiego Komitetu Olimpijskiego takich zapisów nie ma, bo wynagrodzenia nigdy nie było - mówił Nitras.
- O wynagrodzeniu prezesa zdecydowali dwaj wiceprezesi Polskiego Komitetu Olimpijskiego i dlatego to jest niezgodne z prawem i dlatego pan prezes Piesiewicz nie ma innego wyjścia, tylko na gruncie polskiego prawa musi zwrócić wszystkie pieniądze, które pobrał z Polskiego Komitetu Olimpijskiego - zaapelował minister.
Szef resortu dodał, że wynagrodzenie prezesa w różnych okresach zmieniało się. Początkowo wynosiło ono 10 tys. zł. Później wzrosło do 100 tys., na kilka miesięcy przed igrzyskami zostało obniżone do 70 tys., a od 1 sierpnia jest wypłacane na poziomie 28 tys. zł.
- Najistotniejsze w tej kwestii jest to, że pan prezes Piesiewicz i jego najbliżsi współpracownicy w okresie ostatnich dwóch lat pobrali wynagrodzenie które w tej chwili przekracza już kwotę trzech milionów złotych - mówił Nitras. - W tym samym czasie po raz pierwszy zdarzyła się taka sytuacja, że Polski Komitet Olimpijski nie wypłacił, mimo że minęło już ponad pół roku od Igrzysk Olimpijskich, de facto wynagrodzeń, bo to nie są żadne nagrody, to nie jest żadna łaska. Nie zapłacił medalistom olimpijskim za zdobyte medale - dodał.
Nitras wyjaśnił, że "kwota, którą jest winny Polski Komitet Olimpijski olimpijczykom to cztery miliony złotych". - Pół miliona złotych jest winny trenerom medalistów, a sobie wypłacili trzy miliony złotych. Zmusili sportowców do podpisania poniżających ugód, które pozwalają Polskiemu Komitetowi Olimpijskiemu na wypłacenie tych pieniędzy w późniejszym terminie - mówił.
- To jest sprawa która bulwersuje opinię publiczną i wcale mnie nie dziwi, że budzi zainteresowanie samych parlamentarzystów - mówił minister. Jego zdaniem komisja "zrobiła znacznie więcej dla polskich sportowców niż Polski Komitet Olimpijski".
PKOl podczas Gali Olimpijskiej w połowie listopada zadeklarował, że nagrody finansowe zostaną wypłacone medalistom do końca lutego.
"Wstyd, hańba, degrengolada"
Były minister sportu Kamil Bortniczuk zgodził się, że w przypadku braku środków na nagrody dla olimpijczyków nie było zasadne wypłacanie pensji kierownictwu PKOl. - Wstyd, hańba, degrengolada - komentował poseł Andrzej Szewiński działania prezesa PKOl i sekretarza generalnego tej organizacji.
Parlamentarzyści zwrócili uwagę, że zgodnie z ujawnionymi dokumentami umowy finansowe ze ścisłym kierownictwem PKOl zostały podpisane wbrew obowiązującemu prawu. Zatwierdziło je dwoje wiceprezesów PKOl, a nie pełnomocnik Walnego Zgromadzenia lub Komisja Rewizyjna.
Wiceprzewodnicząca Komisji Małgorzata Niemczyk podała, że raport Komisji Rewizyjnej PKOl został sporządzony 4 grudnia na postawie uchwały zarządu z 20 sierpnia 2024 roku. Oceniła, że podane informacje są bardzo bulwersujące. Niemczyk wyjaśniła, że przy podpisywaniu dokumentów dotyczących wynagrodzeń nie decyduje statut PKOl, a ustawa o stowarzyszeniach. Adam Konopka wiceprezes Polskiego Związku Szermierczego i wiceprezes PKOl ujawnił, że ten "raport jest dla niego tajemnicą". Okazuje się, że raport został oficjalnie udostępniony tylko małej grupie osób w PKOl.
- Wiemy, że na konto Polskiego Komitetu Olimpijskiego wpływały środki ze spółek Skarbu Państwa i z innych podmiotów. W sprawozdaniu nie widzimy kwot. Oburzające jest to, że z pozyskanych kwot mniej niż 50 procent było przeznaczone na finansowanie polskich związków sportowych. Na co poszły pozostałe sumy? Wiemy, że łącznie wpłynęło około 95 milionów złotych. Polski Komitet Olimpijski, gdyby działał transparentnie, to środki na nagrody zabezpieczyłby w budżecie przed igrzyskami. Dziwi mnie to, że tak się nie stało - skwitowała Niemczyk.
Nitras wyjaśnił, że spółki Skarbu Państwa, jak Orlen czy Enea, zrealizowały umowy z PKOl zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami. - Oni te gigantyczne pieniądze dostali. To, że nie zapłacili związkom sportowym i medalistom olimpijskim nie może być żadnym usprawiedliwieniem. Gdzie jest reszta tych środków? PKOl będzie miał problemy finansowe w przyszłym roku - mówił.
W przerwie obrad Nitras został zapytany przez reporterkę TVN24 o to, ile pieniędzy musi oddać Piesiewicz. - W tej chwili to już jest kwota ponad półtora miliona złotych, którą w ciągu półtora roku zarobił pan Piesiewicz - powiedział.
W trakcie spotkania rekomendacja prezydenta Andrzeja Dudy na członka MKOl była poruszana marginalnie. Były prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner zaznaczył, że tak ważna sprawa powinna być zgłoszona w agendzie zarządu PKOl jako osobny punkt, a w nie w sprawach różnych. - Ta funkcja zasługuje, aby wypowiedziało się całe środowisko sportowe i ewentualnie poparło taki wniosek - powiedział.
Nitras: to się kładzie się cieniem na działalności uczciwych ludzi
Przed rozpoczęciem obrad Nitras rozmawiał na temat Piesiewicza z dziennikarzami. - Polski Komitet Olimpijski jest niezależną organizacją i moje instrumenty są w tej materii ograniczone - powiedział. - Ale wydaje mi się, że kluczową kwestią jest środowisko sportowe, prezesi związków. Myślę, że tam dojrzewa już świadomość, że to tak nie może być. Że te nieprawidłowości, brak transparentności obciąża całe środowisko sportowe i kładzie się cieniem na działalności uczciwych ludzi, którzy swoje życie często poświęcają temu, żeby polski sport się rozwijał, a na końcu konsekwencje ponoszą wszyscy sportowcy, którzy nie mają odpowiednich warunków do tego, żeby uczestniczyć w najważniejszych imprezach na świecie - dodał.
Stwierdził, że "Polski Komitet Olimpijski jest instytucją zaufania publicznego". - Jest instytucją, która z mocy prawa korzysta z wielkich przywilejów. Korzystanie z flagi narodowej, korzystanie z herbu państwa polskiego. Prawo do wysyłania jako jedyna instytucja polskich sportowców na Igrzyska Olimpijskie to są ogromne przywileje, które prawnie zagwarantowaliśmy Polskiemu Komitetowi Olimpijskiemu. I Polski Komitet Olimpijski musi być instytucją transparentną. To tylko tyle - oświadczył.
Zdaniem Nitrasa "pan prezes Piesiewicz boi się transparentności, bo ona go obciąża". - Bo pokazuje te wszystkie nieprawidłowości. I to, że kierował się interesem prywatnym, a nie publicznym. I to jest wszystko w tej sprawie. A wydaje mi się, że środowisko sportowe musi się zastanowić, czy to jest godny reprezentant - dodał.
- Piesiewicz wielokrotnie publicznie mijał się z prawdą, chociażby w kwestii swojego wynagrodzenia i po prostu publicznie, tak jak ja, stoję przed państwem, stał przed kamerami i mówił, że zarabia trzydzieści tysięcy złotych, a zarabiał sto tysięcy. To są po prostu kłamstwa - powiedział Nitras. - To, że miałem wpływ na decyzję Krajowej Administracji Skarbowej to jest nieprawda, podobnie jak zarzut pana Piesiewicza, że miałem jakikolwiek wpływ na działalność sponsorów, którzy wycofywali się z działalności - stwierdził Nitras. Dodał, że "nie ma z tym żadnego związku, w związku z czym pójdzie pewnie z tą sprawą do sądu, bo to są oszczerstwa, ale nie chciałby odwracać od tego uwagi, bo myśli, że to jest celem Piesiewicza". W środowym oświadczeniu PKOl zarzucił Nitrasowi inicjowanie "szeroko zorganizowanej próby dyskredytacji wizerunku Polskiego Komitetu Olimpijskiego oraz Prezesa Radosława Piesiewicza, mającej na celu polityczne wpływanie na działalność Polskiego Komitetu Olimpijskiego".
Piesiewicz pełni funkcję prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego od 2023 r. W latach 2018-2024 pełnił tę samą funkcję także w Polskim Związku Koszykówki.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Radek Pietruszka/PAP