Pytania o uniewinnionych prokuratorów. Przesłuchania ws. Amber Gold


Prokuratorzy w sprawie Amber Gold zawinili w sensie potocznym, ale w sensie prawnym nie, skoro zostali uniewinnieni przed sądem dyscyplinarnym - mówił we wtorek przed komisją śledczą prok. Jacek Radoniewicz, były rzecznik dyscyplinarny w Prokuraturze Generalnej.

Według rzecznika "cały problem polega na tym, że w porę nie dostrzeżono powagi sprawy". Dodał, że powodów uchybień dopatrywałby się też w małym doświadczeniu Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz i prok. Barbary Kijanko, która była pierwszym referentem prowadzącym sprawę Amber Gold. - W naszej dyscyplinarnej praktyce zdarzają się tego typu sprawy. W jednej ze spraw pani prokurator nie podołała sprawie i rzecz zakończyła się zamachem samobójczym - mówił.

"O medialności nie wiedziałem"

- A może to pan niewłaściwie ocenił wagę sprawy i niedostatecznie poinformował Prokuratora Generalnego? Czy pan miał świadomość medialności tej sprawy? - zapytała Andżelika Możdżanowska (PSL). Radoniewicz odpowiedział, że znał wagę sprawy, ale sygnalizował tylko problemy, które były do uniknięcia poprzez odpowiednie sformułowanie zarzutów dyscyplinarnych. - O medialności nie (wiedziałem), bo telewizji od kilku lat nie oglądam - dodał. Radoniewicz zeznał, że ze sprawą Amber Gold pierwszy kontakt miał po nadesłaniu przez rzecznika dyscyplinarnego działającego przy gdańskiej prokuraturze apelacyjnej wniosków o wszczęcie postępowań wyjaśniających dotyczących czworga gdańskich prokuratorów: Barbary Kijanko, Witolda Niesiołowskiego, Marzanny Majstrowicz i Hanny Borkowskiej. Kijanko była prokuratorem referentem sprawy Amber Gold w Prokuraturze Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz po tym, gdy pod koniec 2009 r. zawiadomienie złożyła Komisja Nadzoru Finansowego. Niesiołowski był szefem tej prokuratury do lutego 2011 r., Majstrowicz była jego następczynią i kierowała tą prokuraturą do września 2012 r. Z kolei Borkowska w Prokuraturze Okręgowej w Gdańsku odpowiadała za nadzór nad prokuraturą rejonową we Wrzeszczu.

"Porażka przed sądem murowana"

- Po zarejestrowaniu tych spraw przeanalizowałem je i od razu rzuciły się w moje oczy pewne niedoskonałości tych opracowań - przyznał Radoniewicz, zaznaczając, iż o swoich wątpliwościach poinformował ówczesnego prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta. Sprecyzował, że jego zastrzeżenia dotyczyły przepisów, na jakie powoływał się rzecznik dyscyplinarny gdańskiej prokuratury apelacyjnej we wnioskach. W ocenie Radoniewicza wnioski "nie miały szans powodzenia", gdyż obraza tych przepisów, na które rzecznik powołał, nie była deliktem dyscyplinarnym. - W związku z tym porażka przed sądem murowana - ocenił. Jak stwierdził, w praktyce dyscyplinarnej jest bardzo trudno postawić "skutecznie zarzuty rażącej obrazy przepisów prawa" prokuratorom. - Rażąca i oczywista obraza przepisów prawa zachodzi wtedy, gdy możemy wskazać konkretne przepisy, które dane osoby naruszyły. Natomiast ani regulamin, ani Kodeks postępowania karnego, ani Ustawa o prokuraturze nie są na tyle kazuistyczne, żeby można było wskazać konkretny przepis - powiedział. W jego ocenie w postępowaniach dotyczących gdańskich prokuratorów należało skupić się na uchybieniu godności urzędu prokuratorskiego. Zgodnie z przepisami prokurator odpowiada dyscyplinarnie za przewinienia służbowe, w tym za oczywistą i rażącą obrazę przepisów prawa i uchybienia godności urzędu prokuratorskiego.

Radoniewicz poinformował, że swoje wnioski i uwagi dotyczące wniosków dyscyplinarnych przedstawił w piśmie do ówczesnego zastępcy prokuratora generalnego Marka Jamrogowicza (z grudnia 2012 r.) oraz wysłał do szefa gdańskiej prokuratury apelacyjnej Ireneusza Tomaszewskiego. Świadek - dopytywany przez posłów - przyznał jednocześnie, że mimo swych wniosków dotyczących tych postępowań dyscyplinarnych nie widział podstaw ani do przejmowania tych postępowań, ani do przekazania ich do innej prokuratury. - Gdybym nawet przejął te postępowania, problemy by nie zniknęły - stwierdził. Dodał, że nie było też takiej decyzji Prokuratora Generalnego. Z kolei - wyjaśniał - do przenoszenia postępowania do innej prokuratury dochodziło wtedy, gdy była inicjatywa w tej sprawie ze strony danego prokuratora apelacyjnego. Dodał, że nie było dowodów na to, że w postępowaniu gdańskich prokuratorów w sprawie Amber Gold doszło do rażącego naruszenia przepisów. Zeznał też, że na temat zarzutów dyscyplinarnych stawianych tym prokuratorom rozmawiał raz lub dwa razy z Prokuratorem Generalnym. - Seremet uważał, że sprawy dyscyplinarne powinny znaleźć finał przed sądem dyscyplinarnym. Chciał, aby każdą z tych spraw rozpoznał sąd - powiedział Radoniewicz. Ostatecznie doszło do postępowań przed sądem dyscyplinarnym wobec czworga prokuratorów, zostali oni uwolnieni od zarzutów.

Nie widział podstaw do kasacji

Radoniewicz powiedział, że sądy dyscyplinarne rozstrzygnęły tak, jak na to pozwalał materiał dowodowy. Wskazał, że orzeczenia w postępowaniu dyscyplinarnym prokuratorów związanych ze sprawą Amber Gold były wyjątkiem, bo większość takich postępowań kończy się wyrokami skazującymi. Jednocześnie świadek przyznał, że nie widział podstaw do wniesienia kasacji od orzeczeń sądu dyscyplinarnego uniewinniających prokuratorów. - Kasacja jest środkiem nadzwyczajnym. (...) Musi być rażąca obraza przepisów prawa, kasacja nie może dotyczyć polemiki z ustaleniami poczynionymi przez sąd - mówił. Jarosław Krajewski (PiS) zapytał o uwagi szefa KNF Andrzeja Jakubiaka z listopada 2011 r. ws. błędów w postępowaniu dotyczącym Amber Gold, które były skierowane do Prokuratora Generalnego, ale na jego biurko nie trafiły - departament postępowania przygotowawczego PG skierował je do gdańskiej prokuratury apelacyjnej, skąd przekazane zostały do gdańskiej prokuratury okręgowej. Poseł przypomniał, że w gdańskiej prokuraturze okręgowej 5 stycznia 2012 r. przygotowano odpowiedź na uwagi szefa KNF - projekt tego pisma przygotowała prok. Borkowska. W piśmie tym było przyznanie, że zawieszenie postępowania w prokuraturze rejonowej było niezasadne oraz że pismo w tej sprawie zostało skierowane do prokuratury we Wrzeszczu; było też stwierdzenie, że po podjęciu postępowania zostanie ono objęte nadzorem przez prokuraturę okręgową. Jednak pismo prokuratury okręgowej w sprawie wznowienia postępowania trafiło do prokuratury rejonowej dopiero w kwietniu 2012 r., a wznowione wówczas postępowanie nie było objęte nadzorem. - W ciągu tych trzech miesięcy nieświadomi zagrożenia klienci wpłacili do Amber Gold 160 mln zł. To powinno dać do myślenia - wskazał Krajewski. Jak dodał, w marcu 2015 r. odwoławczy sąd dyscyplinarny uznał, że prok. Borkowska dopuściła się czynu "o znikomej szkodliwości społecznej". - Czy pan się zgadzał z tym orzeczeniem? - zapytał. - Byłem na stanowisku, że szans na kasację nie ma. Trudno jest na to odpowiedzieć. Można się nie zgadzać z orzeczeniem, ale z drugiej strony być przekonanym, że nie ma podstaw do wniesienia kasacji - odpowiedział Radoniewicz.

Stanisław Pięta (PiS) pytał z kolei o uniewinnienie w postępowaniu dyscyplinarnym prok. Niesiołowskiego. Jak mówił, w uzasadnieniu sąd wskazał, iż nie ma dowodu na to, że w sposób niestaranny wykonywał swoje obowiązki nadzorcze. - Oczywiście nieprawidłowości były widoczne, z tym, że jeśli chodzi o wniesienie kasacji, to podstaw do tego nie widziałem, ponieważ byłaby to polemika z ocenami dokonanymi przez sąd pierwszej instancji - odparł świadek. W ocenie Radoniewicza czasem zdarza się, iż pewnych dostrzegalnych nieprawidłowości nie da się przełożyć na zarzuty dyscyplinarne. Szefowa komisji śledczej Małgorzata Wassermann (PiS) dopytywała jednak, czy gdyby zarzuty wobec prokuratorów były sformułowane inaczej, to postępowania dyscyplinarne zakończyłyby się inaczej. Wskazała tu na przykład wniosku dyscyplinarnego wobec prok. Kijanko. - Nie widziałabym problemu, że wydała decyzję taką, czy inną, bo do tego ma prawo. Zbadałabym czy swoim postępowaniem (...) nie uchybiła godności urzędu w ten sposób, że tak dalece odbiegła od celu i standardów prowadzonego postępowania karnego - wskazała. - Element godności powinien się tu znaleźć (we wniosku do sądu dyscyplinarnego - red.), natomiast jakby się to skończyło przy tak zmodyfikowanym zarzucie, tego rozstrzygnąć nie możemy - ocenił świadek. Zaznaczył jednak, że szanse takiego postępowania "byłyby zapewne większe".

Pismo szefa KNF

Radoniewicz był też pytany, czy nie widział potrzeby wystąpienia o postępowanie dyscyplinarne wobec ówczesnego szefa gdańskiej prokuratury okręgowej Dariusza Różyckiego, w związku z tym, że postępowanie ws. Amber Gold prokuratury rejonowej we Wrzeszczu nie zostało objęte nadzorem prokuratury okręgowej. Odpowiedział, że sytuacja była specyficzna, bo sąd pierwszej i drugiej instancji w postępowaniu dyscyplinarnym (prok. Borkowskiej) wskazał na wątpliwości co do tego, czy w ogóle doszło do wydania polecenie (o objęciu postępowania nadzorem) i w jakiej formie, więc - jak mówił - "była to bardzo niepewna materia, która tak naprawdę nie została do końca wyjaśniona i nie miała szans na wyjaśnienie". Dopytywany przez Wassermann, czy chce powiedzieć, że nie było szans na wyjaśnienie przyczyny, dlaczego prokurator okręgowy nie zdecydował o objęciu postępowania nadzorem, Radoniewicz odpowiedział: "jeśli chodzi o skuteczność i możliwość uzyskania skazania dyscyplinarnego, tak oczywiście z całą odpowiedzialnością, tak twierdzę, to znaczy można było wyjaśnić, dlaczego doszło do tej sytuacji, ale nie można tego było ubrać w znamiona deliktu dyscyplinarnego". Radoniewicz zeznał też, że nie wiedział, iż do Seremeta nie dotarło pismo szefa KNF z listopada 2011 r. Przyznał, że sprawę niedostarczenia tego pisma poznał niedawno, a w 2012 roku jej nie znał, choć prokurator Seremet mówił o tym latem tamtego roku z mównicy sejmowej. Świadek przyznał, że "jeśli zapadłaby taka decyzja", wszcząłby postępowanie wyjaśniające w sprawie pisma. - Gdyby prokurator generalny uznał, że to ja powinien się tym zająć, zwróciłby się do mnie - zaznaczył. Radoniewicz powiedział też, że "przeciętnie rocznie do sądu dyscyplinarnego trafiało ok. 30 wniosków" i część z nich skończyło się wyrokami skazującymi przed sądami dyscyplinarnymi. - Na czym polegała różnica ze sprawą Amber Gold? - pytał Witold Zembaczyński (Nowoczesna). - Na materiale dowodowym - odpowiedział świadek, powtarzając, że gdańskim prokuratorom można było zarzucić tylko uchybienia. Zapewniał zarazem, że rzecznik dyscyplinarny PG miał w rękach wystarczające narzędzia prawne, by wykonywać swoją działalność.

Zeznania prokurator Syguły

Druga przed komisją zeznawała we wtorek prok. Małgorzata Syguła, zastępca Prokuratora Okręgowego w Gdańsku. W okresie, który obejmują prace komisji, była naczelnikiem wydziału postępowania przygotowawczego PO w Gdańsku. Była też bezpośrednią przełożoną prok. Hanny Borkowskiej z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, nadzorującej prace Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz. Prokuratura ta zajmowała się sprawą Amber Gold po tym, jak pod koniec 2009 r. KNF złożyła zawiadomienie, że spółka ta prowadzi działalność bankową bez zezwolenia. Pytana przez poseł Joannę Kopcińską (PiS), Syguła opisała swój pierwszy kontakt ze sprawą Amber Gold. Stało się to wtedy, gdy do Prokuratury Okręgowej w Gdańsku wpłynęło pismo szefa KNF Andrzeja Jakubiaka z listopada 2011. - Była na nim adnotacja szefa Prokuratury Okręgowej, że prosi mnie o rozmowę - relacjonowała. Prokurator okręgowy Dariusz Różycki podjął wtedy decyzję, mówiła, żeby sprawę zbadać. - Zarejestrowałem sprawę i przydzieliłam ją pani Borkowskiej i na tym mój kontakt ze sprawą się skończył - powiedziała. Dodała, że Borkowskiej zleciła zbadanie sprawy i zrelacjonowanie efektów prokuratorowi okręgowemu lub jego zastępcy, żeby odpowiedzieć na pismo szefa KNF. Właśnie o pismo Prokuratury Okręgowej w Gdańsku do Prokuratury Apelacyjnej ze stycznia 2012 pytał Sygułę poseł Jarosław Krajewski (PiS). W piśmie tym przyznano, że zawieszenie postępowania ws. Amber Gold w prokuraturze rejonowej było niezasadne, oraz że prokuratura we Wrzeszczu została o tym poinformowana; było też stwierdzenie, że po podjęciu postępowania zostanie ono objęte nadzorem przez prokuraturę okręgową. Jednak, jak zwracał uwagę Krajewski, pismo prokuratury okręgowej w sprawie wznowienia postępowania trafiło do prokuratury rejonowej dopiero w kwietniu 2012 r., a wznowione wówczas postępowanie nie było objęte nadzorem. Pod pismem tym podpisał się prokurator okręgowy Dariusz Różycki, natomiast pod pismem przewodnim - Syguła. Poseł PiS pytał m.in. o to, dlaczego pod pismem podpisała się Syguła oraz czy miała świadomość tego, że w załączniku do niego wskazano nieprawdę. - Z jakiegoś powodu pisma nie podpisał prokurator okręgowy. Nie wiem, może zawierało błędy, może kazano coś uzupełnić. Już potem prokurator (Hanna Borkowska - red.) nie uznała za konieczne, żeby tego typu "przekazówkę" (...) podpisał - wskazała, tłumacząc dlaczego znajduje się pod nim jej podpis. Syguła dodała też, że wówczas nie zapoznawała się z treścią załącznika do pisma, pod którym podpisał się Różycki. Podała, że zrobiła to dopiero w momencie, gdy wybuchł "boom medialny". - Gdy u nas na trawnikach, wszędzie byli dziennikarze, to był chyba sierpień 2012 r. - wskazała. - Nie czuję się odpowiedzialna za wprowadzenie w błąd jednostek nadrzędnych - podkreśliła. - Podpisując pismo przewodnie, z mojego punktu widzenia przekazywałam rutynową informację, która z punktu widzenia merytorycznego nie ma żadnego znaczenia. Z punktu widzenia obiegu dokumentów informowałam, że to nie ta jednostka (prokuratura okręgowa - red.) prowadzi to postępowanie. To jest wszystko - dodała.

Zeznała też, że kolejny kontakt ze sprawą miała wtedy, gdy "zadzwoniła pani prok. Majstrowicz, że w wydziale (w Prokuraturze Okręgowej - red.) są akta zawieszonego postępowania". Był to, jak dodała, koniec marca lub początek kwietnia 2012 r. Wtedy, jak mówiła, zwróciła się do prokurator Borkowskiej z pytaniem: "Hanka, masz taką sprawę?". Ta jej odpowiedziała: "Już ją wysłałam" (z powrotem do Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz - red.).

"To mi się po prostu nie mieściło w głowie"

Członkowie komisji dochodzili, dlaczego akta sprawy Amber Gold leżały w Prokuraturze Okręgowej w Gdańsku od 5 stycznia do 4 kwietnia 2012 roku, choć już w styczniu powinny były być zwrócone Prokuraturze Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz. Pytana, jakie są powody, dla których przez trzy miesiące akta te były przechowywane w PO, Syguła przyznała, że prokurator Borkowska poinformowała ją, że po prostu zapomniała o tych aktach. Stało się to jednak już po konferencji prasowej prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta w sprawie Amber Gold z sierpnia 2012 roku. - Gdy wybuchła afera, po tej słynnej konferencji prasowej prokuratora generalnego, prokurator Borkowska powiedziała mi, że zapomniała - relacjonowała Syguła. Dodała, że "była to nieprzyjemna rozmowa". - Byłam tak zdenerwowana, że to mi się po prostu nie mieściło w głowie - mówiła świadek. - Bo to się stało w moim wydziale - dodała. Posłanka Andżelika Możdżanowska (PSL) dopytywała, czy takie sytuacje często się zdarzały. - Sytuacje, gdy udziela się odpowiedzi (na pytanie Prokuratury Apelacyjnej - red.), a pozostawia akta, się nie zdarzały - odpowiedziała. - Sądzę, że to przeciążenie pracą - mówiła, pytana o przyczyny zachowania prokurator Borkowskiej. - Zastanawiam się nad tym od 4 lat i nie wiem. To osobista klęska dla mnie jako naczelnika. Czułam się osobiście tym dotknięta, było mi z tym źle, bo identyfikowałam się z tym wydziałem - dodała. Przyznała też, iż prokurator Borkowska "po niezbyt miłej wymianie zdań powiedziała, że przeprasza". Pytana przez Krzysztofa Brejzę (PO) Syguła zaznaczyła jednocześnie, że "nie widziała potrzeby", by sporządzać notatkę służbową z rozmowy z Borkowską. Witold Zembaczyński (Nowoczesna) dopytywał: "Słowo przepraszam zamykało sprawę, wystarczyło, rozwiązały to panie prokurator na poziomie interakcji osobistych i to kończyło sprawę?". - Panie pośle, ja nie wiem, czy mi to "przepraszam" do tej pory wystarczy - odpowiedziała świadek. Jednocześnie poseł Nowoczesnej pytał, dlaczego o słowach Borkowskiej skierowanych do Syguły komisja śledcza dowiedziała się dopiero we wtorek, a nie było o tym fakcie mowy w zeznaniach złożonych przez Sygułę w charakterze świadka przed prokuratorskim rzecznikiem dyscyplinarnym. - To wynika z kontekstu pytań, gdyby pan poseł Jarosław Krajewski nie zaczął mnie w tej kwestii pytać, to nie sądzę, żebym o tym powiedziała (...) jeżeli rzecznik odpowiedzialności dyscyplinarnej by mnie o to zapytał, to bym na pewno powiedziała - zaznaczyła Syguła. - Nie zapytano mnie (podczas postępowania dyscyplinarnego - red.) o to, jak się zachowała prok. Borkowska po konferencji prasowej prokuratora generalnego, w związku z tym o czym ja miałam mówić - zeznała Syguła. Zembaczyński zaś skomentował: "Czy to pytanie nie zostało celowo zadane, nigdy się nie dowiemy?". Stanisław Pięta (PiS) ocenił zaś, że kwestia ta "wydaje się miała istotne znaczenie w postępowaniu dyscyplinarnym, którym objęta była prok. Borkowska". - Nie wiem, nie widzę tutaj istotnego znaczenia - odpowiedziała Syguła.

Autor: mart/sk / Źródło: PAP

Pozostałe wiadomości

Kandydat PiS na prezydenta Karol Nawrocki przez prawie 200 dni miał zajmować luksusowy apartament w muzealnym kompleksie hotelowym oddalonym o pięć kilometrów od jego domu. Według posła PiS Kazimierza Smolińskiego jego pobyt mógł być spowodowany utrudnioną komunikacją po mieście. - W Gdańsku pięć kilometrów to podobnie jak w Warszawie, jest duży ruch przecież - powiedział w "Kropce nad i". - Nigdy bym nie wpadł na to, żeby wynająć hotel pięć kilometrów od swojego miejsca zamieszkania i żeby Sejm za ten hotel zapłacił - mówił z kolei Tomasz Trela (Nowa Lewica).

Apartament pięć kilometrów od domu. "Jest duży ruch przecież"

Apartament pięć kilometrów od domu. "Jest duży ruch przecież"

Źródło:
TVN24

Na polecenie premiera Donalda Tuska polskie placówki i dyplomaci są w gotowości do pomocy naszym obywatelom. Gdyby Donald Trump nakazał przeprowadzić masowe deportacje osób przebywających w USA nielegalnie, mogłoby to dotknąć również Polaków. - Władze Chicago zabroniły policji i służbom miejskim pytania o status imigracyjny - uspokaja Łukasz Dudka, szef największej gazety polonijnej w USA.

"Policja w Chicago nie ma prawa zapytać nikogo o status imigracyjny. Miasto wydało nawet broszurę"

"Policja w Chicago nie ma prawa zapytać nikogo o status imigracyjny. Miasto wydało nawet broszurę"

Źródło:
Fakty TVN

- Przyjechała grupa mężczyzn z pałkami, maczetami. To miało nas zmusić do tego, abyśmy w stresie podpisali nową umowę z wyższym czynszem - opowiada w rozmowie z biznesową redakcją tvn24.pl Łukasz Małkiewicz, reprezentant kupców z warszawskiego centrum handlowego Modlińska 6D. Sebastian Bogusz, zarządca nieruchomości, ripostuje, że to działania kupców zmusiły spółkę do zwiększenia obsady ochrony obiektu. Prokuratura zdecydowała o wszczęciu w tej sprawie postępowania.

Spór w centrum handlowym. "Uderzyli dużą armią"

Spór w centrum handlowym. "Uderzyli dużą armią"

Źródło:
tvn24.pl

Prezydent USA Donald Trump napisał w mediach społecznościowych, że "kocha Rosjan" i ma "dobre stosunki z prezydentem Putinem" i dlatego zamierza zrobić Rosji "wielką przysługę". "Dojdźmy do porozumienia teraz i zatrzymajmy tę absurdalną wojnę" - zaapelował Trump. Zagroził też wprowadzeniem wysokich ceł i sankcji wobec Rosji, jeżeli w najbliższym czasie nie dojdzie do zakończenia działań zbrojnych w Ukrainie.

"Jeśli nie zawrzemy 'umowy', nie będę miał innego wyjścia". Trump o "przysłudze" dla Rosjan

"Jeśli nie zawrzemy 'umowy', nie będę miał innego wyjścia". Trump o "przysłudze" dla Rosjan

Źródło:
PAP, tvn24.pl

Pożar składowiska odpadów w Płoszowie niedaleko Radomska. Jak poinformowali strażacy, palą się niebezpieczne odpady. Ratownicy zaapelowali, by mieszkańcy nie otwierali okien.

Płoną niebezpieczne odpady w Płoszowie

Płoną niebezpieczne odpady w Płoszowie

Źródło:
tvn24.pl, PAP

- My, Polacy, wobec niestety tak podzielonej Europy, bardzo potrzebujemy Donalda Trumpa. My, Polacy, nie możemy sobie pozwolić na konflikt z amerykańską prezydencją - mówił w "Faktach po Faktach" wicemarszałek Senatu Michał Kamiński (PSL). Przypomniał też nieprzychylne słowa Donalda Tuska na temat Trumpa. - Ja się bardzo boję pytania, które Prawo i Sprawiedliwość może zadać w drugiej turze wyborów prezydenckich: czy Polskę stać na to, by prezydent i premier byli pokłóceni ze Stanami Zjednoczonymi? - powiedział.

"Musimy zrobić wszystko, by nie dać PiS-owi tego argumentu"

"Musimy zrobić wszystko, by nie dać PiS-owi tego argumentu"

Źródło:
TVN24

Kandydat Koalicji Obywatelskiej na prezydenta RP Rafał Trzaskowski pokazał na spotkaniu z wyborcami w Szczecinie fakturę za wynajęcie sali na spotkanie z Karolem Nawrockim, którą uregulowało biuro poselskie Czesława Hoca (PiS). - Oni się niczego nie nauczyli. Dlatego musimy zamknąć sprawę rozliczeń jak najszybciej - mówił Trzaskowski. Powiedział też, co zrobi pierwszego dnia prezydentury, gdy wygra wybory.

Trzaskowski pokazuje fakturę za salę dla Nawrockiego. "Oni się niczego nie nauczyli"

Trzaskowski pokazuje fakturę za salę dla Nawrockiego. "Oni się niczego nie nauczyli"

Źródło:
TVN24, PAP

Na spotkaniu wyborczym w Nowym Sączu z kandydatem PiS na prezydenta RP Karolem Nawrockim sympatycy prawicy znów skandowali okrzyki wymierzone w premiera. - Nie boimy się Tuska, a jak ktoś ma problemy ze słuchem, to do laryngologa - stwierdził prezes IPN, reagując na hasło wykrzykiwane przez publiczność.

Znów okrzyki o Tusku na spotkaniu z Nawrockim. Prezes IPN wysyła do laryngologa

Znów okrzyki o Tusku na spotkaniu z Nawrockim. Prezes IPN wysyła do laryngologa

Źródło:
TVN24

Cztery tysiące żołnierzy z Korei Północnej, czyli blisko 40 procent ze wszystkich wysłanych przez reżim do walki przeciwko Ukraińcom, zostało wyeliminowanych z działań bojowych - podaje BBC, powołując się na doniesienia zachodnich urzędników. W ciągu ostatnich trzech miesięcy zginęło prawdopodobnie około tysiąca z nich.

"Są mięsem armatnim". Tylu żołnierzy stracił Kim

"Są mięsem armatnim". Tylu żołnierzy stracił Kim

Źródło:
BBC, PAP

Ministra ds. równości Katarzyna Kotula, odnosząc się publikacji portalu Strefa edukacji na temat kontrowersji wokół jej wykształcenia, oświadczyła, że ma wykształcenie wyższe licencjackie. - Nie jestem magistrem i nigdy nie ubiegałam się o stanowiska tego wymagające - podkreśliła.

Kotula: nie mam tytułu magistra, ale posiadam wykształcenie wyższe

Kotula: nie mam tytułu magistra, ale posiadam wykształcenie wyższe

Źródło:
PAP

Prawomocny wyrok w sprawie znanej piosenkarki i jej byłego męża

Źródło:
PAP

W Iraku przegłosowano zmiany w prawie, które zalegalizowały małżeństwa nawet 9-letnich dziewczynek. O aprobowaniu takich ślubów będą teraz decydować duchowni poszczególnych odłamów islamu. - Dotarliśmy do końca praw kobiet i końca praw dzieci w Iraku - skomentował prawnik Mohammed Juma, jeden z głównych przeciwników zmian.

Zalegalizowano śluby z 9-letnimi dziewczynkami. "Dotarliśmy do końca praw kobiet i dzieci"

Zalegalizowano śluby z 9-letnimi dziewczynkami. "Dotarliśmy do końca praw kobiet i dzieci"

Źródło:
PAP, CNN, Guardian

Do największej ilości turbulencji w Europie dochodzi podczas lotów, których trasy rozpoczynają się lub kończą w Szwajcarii, wynika z danych portalu Turbli. Najbardziej obfitująca w turbulencje okazuje się trasa z Nicei do Genewy. Przyczyną są okoliczne alpejskie szczyty.

Nad jednym krajem w Europie najczęściej dochodzi do turbulencji

Nad jednym krajem w Europie najczęściej dochodzi do turbulencji

Źródło:
Euronews, tvn24.pl

Arktyczne zimno, które sięgnęło południowych części Stanów Zjednoczonych, sprowadziło śnieg i opady marznące do regionów, które od wielu lat nie doświadczyły tak potężnego ataku zimy. Według władz zginęło co najmniej 12 osób.

"Nigdy czegoś takiego nie widziałem. I prawdopodobnie nigdy więcej nie zobaczę"

"Nigdy czegoś takiego nie widziałem. I prawdopodobnie nigdy więcej nie zobaczę"

Aktualizacja:
Źródło:
CNN, PAP, NWS, eu.usatoday.com

Kto i po co osłupkowuje gotowe miejsca parkingowe? Takie pytanie zadała lokalnej grupie w mediach społecznościowych mieszkanka Saskiej Kępy. Za wprowadzeniem zmian w organizacji ruchu stoją stołeczni drogowcy, którzy wyjaśnili, jaki jest ich powód.

Stanęły słupki, parkować nie można. Drogowcy podali powód

Stanęły słupki, parkować nie można. Drogowcy podali powód

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Operatorowi sieci Play - spółce P4 oraz Netii zostały przedstawione zarzuty - podał Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Dotyczą one prezentowania cen w sposób, który może wprowadzać w błąd. UOKiK wyjaśnił, że firmy w reklamach pokazują ceny uwzględniające rabat, na przykład marketingowy, o czym konsument może nie wiedzieć.

Dwie duże firmy z zarzutami

Dwie duże firmy z zarzutami

Źródło:
PAP

Podatnicy mają możliwość skorzystania z ulgi w PIT, jeśli sprzedali mieszkanie przed upływem pięciu lat od nabycia, a otrzymane środki przeznaczyli na zakup, remont i wyposażenie nowego. Krajowa Administracja Skarbowa poinformowała w indywidualnej interpretacji o sprzęcie AGD, który może być zaliczony do wydatków objętych odliczeniem.

Ulga w PIT. Ten sprzęt domowy można odliczyć

Ulga w PIT. Ten sprzęt domowy można odliczyć

Źródło:
tvn24.pl

W środę, 22 stycznia, euro spadło poniżej poziomu 4,23 złotego. Oznacza to, że kurs euro znalazł się na najniższym poziomie od pięciu lat. Jak wskazali analitycy, została przełamana pewna symboliczna bariera.

"Niezły twist". Euro najtańsze od pięciu lat

"Niezły twist". Euro najtańsze od pięciu lat

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl, PAP

KIA, Opel i Honda poinformowały, że właściciele niektórych aut tych marek powinni zgłaszać się do autoryzowanych stacji obsługi w celu naprawy usterek. W pewnych modelach stwierdzono awarię poduszek powietrznych, a w innych - wyciek płynu hamulcowego. Naprawy mają dotyczyć ponad 33 tysięcy samochodów.

Wielka akcja serwisowa. Kilkadziesiąt tysięcy aut do warsztatów

Wielka akcja serwisowa. Kilkadziesiąt tysięcy aut do warsztatów

Źródło:
PAP
Zbrodnia VAT-owska w PKOl? Skarbówka zawiadamia prokuraturę

Zbrodnia VAT-owska w PKOl? Skarbówka zawiadamia prokuraturę

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Proboszcz ogłosił z ambony, że w wizytach duszpasterskich będzie go wspierał "serdeczny przyjaciel". Okazało się, że chodzi o Dariusza L., podejrzanego o molestowanie dziewięciorga dzieci. Mężczyzna miał dotykać jedno z dzieci po pośladkach podczas lekcji religii. Kuria przeprasza "wszystkich, których ta sprawa zaniepokoiła lub dotknęła".

Ksiądz podejrzany o pedofilię chodził po kolędzie

Ksiądz podejrzany o pedofilię chodził po kolędzie

Źródło:
tvn24.pl / Dziennik Zachodni

Muzyk disco polo Łukasz Obszyński, znany jako DJ Yogas, miał 39 lat. Zginął w wypadku w Werbkowicach (Lubelskie), gdzie zderzył się czołowo z wojskową ciężarówką. Muzyka żegna zespół Energy Girls, z którym grał w latach 2017-22.

Nie żyje znany muzyk disco polo. Zginął w wypadku

Nie żyje znany muzyk disco polo. Zginął w wypadku

Źródło:
tvn24.pl

Dwie osoby, w tym dwuletnie dziecko, zginęły w wyniku ataku nożownika w parku w bawarskiej miejscowości Aschaffenburg - poinformowała w środę niemiecka policja. Kilka osób zostało rannych, w tym dwie poważnie. Podejrzany mężczyzna został zatrzymany. To 28-latek z Afganistanu, który - jak donosi "Spiegel" - mieszkał w ośrodku dla azylantów.

Atak nożownika w Bawarii. Nie żyją dwie osoby, w tym dziecko

Atak nożownika w Bawarii. Nie żyją dwie osoby, w tym dziecko

Źródło:
PAP, Reuters, Bild

Trzy osoby, w tym dwoje pracowników Sądu Okręgowego w Łodzi, zostało zatrzymanych w śledztwie dotyczącym oszustw i prania brudnych pieniędzy. Jak poinformowała prokuratura, według szacunków z sądu zniknęło blisko milion złotych. Możliwe jednak, że po doszacowaniu suma strat będzie większa.

Pracownicy sądu zatrzymani w śledztwie dotyczącym prania pieniędzy

Pracownicy sądu zatrzymani w śledztwie dotyczącym prania pieniędzy

Źródło:
TVN24, PAP
MON i MEN mogą się pomylić, gdy mowa o religii w szkole. W co gra PSL?

MON i MEN mogą się pomylić, gdy mowa o religii w szkole. W co gra PSL?

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Tegoroczny Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy już 26 stycznia. Zgromadzone podczas niego środki wesprą onkologię i hematologię dziecięcą. Do udziału w akcji włączyli się dziennikarze i dziennikarki TVN i TVN24. Monika Olejnik oferuje ręcznie malowaną chustę góralską i śniadanie.

"W Hotelu Bristol albo w barze mlecznym". Wyjątkowa aukcja Moniki Olejnik dla WOŚP

"W Hotelu Bristol albo w barze mlecznym". Wyjątkowa aukcja Moniki Olejnik dla WOŚP

Źródło:
TVN24

Zdjęcie "Czas Apokalipsy" Chrisa Niedenthala zapisało się w historii Polski i Europy. Teraz fotografia trafia na aukcję Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Legendarny fotoreporter wspólnie z czteroletnimi bliźniętami Leną i Filipem Sosnowskimi przekazali na nią odbitkę numer 9. Niedenthal w rozmowie z rodzicami małych darczyńców - Natalią Szewczak (Business Insider Polska) i Mateuszem Sosnowskim (TVN24) - opowiedział o niesamowitej historii zdjęcia i o tym, jak niemal cudem, dzięki pomocy nieznajomego, udało się je wywieźć z Polski i pokazać światu.

To, że wydostało się z Polski, to niemal cud. Legendarne zdjęcie do wylicytowania

To, że wydostało się z Polski, to niemal cud. Legendarne zdjęcie do wylicytowania

Źródło:
tvn24.pl

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy w niedzielę, 26 stycznia, zagra już po raz 33. Na błoniach Narodowego stanęła scena, miasteczko i główne studio. Dzień wcześniej, w sobotę, wystartują stamtąd uczestnicy Biegu "Policz się z cukrzycą". Organizacja Finału WOŚP i towarzyszących wydarzeń spowoduje zmiany w ruchu i parkowaniu.

Na błoniach Narodowego stanęła scena WOŚP. Od soboty zmiany w ruchu

Na błoniach Narodowego stanęła scena WOŚP. Od soboty zmiany w ruchu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

33. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy już w niedzielę, 26 stycznia. Zebrane pieniądze wesprą dziecięcą onkologię i hematologię. Liczy się każdy grosz, a razem możemy więcej. Sześcioletnia Pola i jej historia udowadniają, że wspierając Orkiestrę, wspieramy chore dzieci.

"Jeżeli ktoś nie wierzy, to my dajemy przykład". Sześcioletnia Pola żyje dzięki sprzętowi WOŚP

"Jeżeli ktoś nie wierzy, to my dajemy przykład". Sześcioletnia Pola żyje dzięki sprzętowi WOŚP

Źródło:
Fakty po Południu TVN24