Były wiceminister sprawiedliwości Michał Woś po raz pierwszy zabrał głos w sprawie przeszukania jego domu i pokoju w hotelu sejmowym. - Jest to działanie absolutne nielegalne i bandyckie, i mające wyłącznie podtekst polityczny - ocenił polityk Suwerennej Polski.
We wtorek agenci ABW rozpoczęli przeszukania w kilku miejscach w kraju, w tym w domach niektórych polityków Suwerennej Polski. Byli m.in. w domu byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry oraz domu byłego wiceministra sprawiedliwości Michała Wosia. W środę pojawili się również w pokoju Wosia w hotelu sejmowym.
Jak informowała we wtorek Prokuratura Krajowa, celem przeszukań jest zabezpieczenie dowodów, w tym m.in. dokumentacji dotyczącej Funduszu Sprawiedliwości, z którego wydatki, w ocenie NIK, były prowadzone w sposób niegospodarny i niecelowy, co miało sprzyjać powstawaniu mechanizmów korupcjogennych.
Michał Woś nadzorował ten Fundusz w czasie, gdy był wiceministrem w resorcie kierowanym przez Zbigniewa Ziobrę. W środę przed rozpoczęciem posiedzenia komisji śledczej ds. Pegasusa, w której Woś zeznaje, polityk po raz pierwszy zabrał głos w sprawie przeszukań.
Michał Woś o przeszukaniu swojego domu
Woś potwierdził dziennikarzom, że wczoraj służby przeszukały jego dom na Śląsku. Zaznaczył, że nie było go tam w tym czasie, bo jechał do Warszawy. - Kiedy wróciłem na miejsce czynności już się zakończyły, wobec tego przekazałem policjantom - których zostawili pod moim domem, żeby czegoś pilnowali (...) - że jeśli mają jakieś potrzeby, znaki zapytania, i chcą coś ze mną wyjaśnić, to jestem na miejscu - mówił.
- Nikt się ze mną nie skontaktował, nie dzwoniono do mnie. Zachowano się w sposób skrajny, skandaliczny - twierdził polityk. Powiedział, że po tym, jak wrócił do domu, ruszył z powrotem do Warszawy. - Przyjechałem tutaj już w godzinach nocnych. Zastałem mój pokój (w hotelu sejmowym - red.) zaplombowany, a Straż Marszałkowska odmówiła mi przekazania klucza, informując, że takie jest postanowienie prokuratorskie. To jest absolutna nieprawda - stwierdził.
- Rano prowadzący czynności przedstawili mi postanowienie, w którym nie jest wskazany hotel sejmowy. Są wskazane inne nieruchomości - stwierdził i zastrzegł, że przekazał im informację, że "jest to działanie absolutne nielegalne i bandyckie, i mające wyłącznie podtekst polityczny". - To jest kwestia polityki, tego, co się dzieje za naszymi plecami, czyli kwestia komisji do spraw Pegasusa i zadań związanych z Funduszem Sprawiedliwości - mówił.
Woś powiedział, że zabezpieczono tylko jego jednego laptopa, w którym miał "tylko kilka plików niezwiązanych zupełnie z Funduszem Sprawiedliwości" oraz notatki na środowe posiedzenie komisji. Przyznał, że wczoraj także zabezpieczono jego starego laptopa, "jeszcze z czasów studiów".
Wydatki Funduszu Sprawiedliwości
Pytany, czy w sprawie Funduszu Sprawiedliwości nie ma sobie nic do zarzucenia, Michał Woś odparł: "Absolutnie nic do zarzucenia". - Wszystko było zgodnie z prawem. W czasie gdy ja podejmowałem decyzje i nadzorowałem Fundusz Sprawiedliwości, każda decyzja była zgodnie z prawem i na pewno także później, po tym czasie, kiedy Fundusz nadzorowały inne osoby - stwierdził.
Woś zapowiedział też, że będzie składał zażalenie na działania prokuratury.
Źródło: tvn24.pl