- Ci osobnicy, którzy tam chodzą, to są ludzie, którzy nie zachowują się w sposób zgodny ze standardami i normalnie. To jest demoralizacja publiczna i obraza inteligencji Polaków - mówił minister Przemysław Czarnek w państwowej telewizji o uczestnikach Parady Równości. To kolejny już raz, gdy zaatakował osoby LGBT+ i tych, którzy wspierają je w walce o prawo do równego traktowania i akceptację.
W środę rano minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek był gościem telewizji państwowej, gdzie odniósł się między innymi do przebiegu Parady Równości, która przemaszerowała przez Warszawę. - Widzieliście państwo przed momentem zdjęcia z tej "parady tak zwanej równości", bo to z równością nie ma nic wspólnego. - komentował zdjęcia z sobotnich wydarzeń. I dodawał: - Widzieliście tam osobników ubranych dziwacznie, jakiegoś mężczyznę ubranego jak kobieta. Czy to są ludzie normalni państwa zdaniem? Przecież wszyscy Polacy dokładnie widzą, co się dzieje na tych ulicach, i wiedzą, na czym polega równość i na czym polega tolerancja, ale to, co się tam działo, nie ma nic wspólnego ani z równością, ani z tolerancją. To jest fetyszyzowanie i wykrzywianie równości i tolerancji - powiedział minister edukacji.
O uczestnikach parady Czarnek mówił: - Ci osobnicy, którzy tam chodzą, to są ludzie, którzy nie zachowują się w sposób zgodny ze standardami i normalnie. To jest demoralizacja publiczna, obraza moralności i inteligencji Polaków.
Czarnek powiedział też, że "wszyscy jesteśmy równi wobec prawa, wszyscy jesteśmy równi w godności osoby ludzkiej, ale nie jesteśmy równi w uprawnieniach". Dodał, ze "ktoś, kto demoralizuje, promuje różnego rodzaju dewiacje, nie ma takich samych praw publicznych jak osoba zachowująca się zgodnie ze standardami i normami, która nie demoralizuje".
Na wojnie z LGBT+
Czarnek atakował społeczność LGBT+ zarówno wcześniej jako wojewoda lubelski i poseł, jak i później, już jako minister edukacji. Jako wojewoda zasłynął w 2018 roku, gdy krytykował Marsz Równości w Lublinie w nagraniu na swoim kanale "Polska to nie wstyd" w serwisie YouTube. Mówił wtedy m.in., że marsz promuje "zboczenia, dewiacje i wynaturzenia" oraz "postawy antyrodzinne, antychrześcijańskie, wprost sprzeczne z katechizmem i z Konstytucją Rzeczpospolitej Polskiej". - Takie obnoszenie się ze swoją seksualnością na ulicy jest po prostu obrzydliwe – powiedział.
Organizator manifestacji pozwał wojewodę za zniesławienie. Wskazując na przestępstwo pomówienia za pomocą środków masowego komunikowania, uznał, że wypowiedź wojewody naraziła go na utratę zaufania publicznego potrzebnego dla prowadzonej działalności społecznej. Tego typu przestępstwo jest zagrożone grzywną, karą ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. Czarnek w ramach ugody opublikował na swoim kanale przeprosiny. Ale od razu wydał oświadczenie, w którym wycofał się ze swoich słów.
Jako wojewoda Czarnek przyznawał za to gminom nagrody za uchwały "chroniące przed LGBT".
"Idiotyzmy o prawach człowieka"
Dotąd najgłośniejsza była jego wypowiedź z czerwca 2020 roku. - Brońmy rodziny przed tego rodzaju zepsuciem, deprawacją, absolutnie niemoralnym postępowaniem, brońmy nas przed ideologią LGBT i skończmy słuchać tych idiotyzmów o jakichś prawach człowieka czy jakiejś równości. Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym i skończmy z tą dyskusją - mówił 13 czerwca 2020 roku w telewizji państwowej.
W tym samym programie nawoływał: - Skończmy dyskusję o tych obrzydlistwach LGBT, homoseksualizmie, biseksualizmie, paradach równości. Brońmy rodziny, bo brak obrony rodziny prowadzi do tego, co państwo widzicie.
Gdy wypowiadał te słowa, w ręku trzymał telefon, na którego wyświetlaczu pokazał zdjęcie kilku osób. - To są jegomoście z Los Angeles, z centrum, z czerwca zeszłego roku. Byłem tam w delegacji, przejeżdżałem, akurat była tam tak zwana parada dumy gejowskiej - opowiadał. - My jesteśmy na wcześniejszym etapie, jeszcze takich rzeczy u nas nie ma, ale tacy jegomoście chodzą bezwstydnie po ulicach zachodniego miasta Los Angeles - dodał.
Już następnego dnia po wypowiedzeniu tych słów poseł PiS tłumaczył się z nich w mediach społecznościowych. "Podkreślam po raz kolejny za Konstytucją RP: Wszyscy bez wyjątku są równi wobec prawa i w godności". "Nie zmienia to faktu, że nie może być najmniejszej zgody i akceptacji dla zachowań demoralizujących, deprawujących na ulicach miast, takich jak na prezentowanym zdjęciu z LA, do którego odnosiłem moją wczorajszą wypowiedź. Dlatego odcinam się od wszystkich manipulacji dotyczących mojej wypowiedzi i żądam zaprzestania jej zniekształcenia i wyrywania z kontekstu. Jest mi przykro, że w ten sposób celowo przypisuje mi się intencje, których nigdy nie miałem" - napisał na Twitterze 14 czerwca.
Z informacji publikowanych przez media wynika, że Przemysław Czarnek już w roli ministra edukacji pojawił się w domniemanych mailach wykradzionych ze skrzynki Michała Dworczyka. W jednej z korespondencji rzecznik rządu Piotr Mueller miał pisać, że Czarnek - po tamtej wypowiedzi, w której atakował osoby LGBT+ - powinien usunąć się w cień. Trwała wtedy kampania przed wyborami prezydenckimi.
A mówił: "Nie lękajcie się"
Jeszcze w październiku 2020 roku, gdy obejmował resort edukacji, Czarnek mówił tvn24.pl: - Nie lękajcie się, Nie interesuje mnie orientacja seksualna kogokolwiek, nie kategoryzuję ludzi ze względów na orientację seksualną, bo jej nie znam i znać nie potrzebuję, ani nie chcę.
Już wtedy grupa nauczycieli opublikowała list otwarty w sprawie wyboru Czarnka na szefa resortu. W ich liście czytaliśmy, że "minister Czarnek jawi się jako osoba nietolerancyjna i nienawistna, a poprzez otwarte głoszenie takich poglądów daje przyzwolenie na czynienie zła i dyskryminację".
W środę klub Koalicji Obywatelskiej złożył wniosek o odwołanie ministra Czarnka - zapowiedzieli go już w poniedziałek, jeszcze przed wypowiedziami na temat parady, ale już po ogłoszeniu kontrowersyjnych propozycji zmian w prawie oświatowym. - Apelowaliśmy do pana ministra, żeby zastanowił się nad swoim postępowaniem. Przez ostatnie dni protestowali nauczyciele, rodzice, samorządowcy, uczniowie. Wszyscy apelowali do pana ministra o to, żeby szkołę pozostawił w spokoju, żeby pozwolił jej być szkołą demokratyczną, otwartą – mówiła w środę posłanka Krystyna Szumilas, była minister edukacji w rządzie PO-PSL.
Wtórował jej poseł Rafał Grupiński. – Rozpoczęliśmy podróż do ciemnogrodu. Minister Czarnek jest ministrem, który próbuje cofnąć nas do czasów obskurantyzmu, nietolerancji, do czasów, w których nie liczono się z prawami człowieka - mówił.
W Sejmie do słów Czarnka odniosła się bezpośrednio posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. - Nie jest pana prawem, nie jest pana kompetencją odmawianie uczniom, młodzieży, nauczycielom i żadnej mniejszości prawa do korzystania z konstytucyjnego prawa do gromadzenia się i wyrażania własnych poglądów - powiedziała.
KPH: "Czarnek, nie zastraszysz nas!"
W środę po południu oświadczenie po słowach ministra Czarnka wydało stowarzyszenie Kampania Przeciw Homofobii. "Pełne pogardy względem drugiego człowieka wypowiedzi Czarnka, to kolejny straszak i grożenie palcem w kierunku społeczności LGBT+ w Polsce, którą PiS systematycznie zastrasza już od 3 lat. Nic z tego!" - napisali aktywiści.
W swoim oświadczeniu stawiają pytanie: "Dlaczego Minister Czarnek powrócił do swojej homofobicznej narracji akurat teraz?". I odpowiadają na nie, przypominając, że w ostatniej Paradzie Równości uczestniczył tłum. "Ten tłum pokazał, że nie zgadza się na homo- i transfobię władzy i murem staje za każdym gejem, lesbijką, osobą biseksualną, transpłciową, queer, interpłciową, aseksualną, panseksualną i niebinarną żyjącą w Polsce" - czytamy w oświadczeniu KPH.
Stowarzyszenie ocenia, że rząd PiS "zgotował piekło społeczności LGBT+". "Byliśmy, jesteśmy i będziemy walczyć o nasze prawa razem ze wspierającymi nas sojuszniczkami i sojusznikami. I będziemy to robić na przekór władzy, która chce nas wymazać z polskiego społeczeństwa wpychając nas z powrotem do szaf" - zapowiada.
Swoje oświadczenie Kampania Przeciw Homofobii kończy, zwracając się bezpośrednio do ministra edukacji i nauki. "Chce nas Pan zastraszyć, Panie Czarnek? Nic z tego! Nasza społeczność jest zmobilizowana, zdeterminowana i gotowa do działania. Bo równe prawa i życie w poczuciu akceptacji i bezpieczeństwa nam się należą tu i teraz!" - czytamy w oświadczeniu KPH.
Źródło: tvn24.pl