Rzecznik praw obywatelskich uważa, iż można ograniczać wpływ rodziców na naukę dzieci w szkole i przedszkolu. To odpowiedź na kontrowersje wokół programu "Równościowe przedszkole" - pisze "Rzeczpospolita".
Program "Równościowe przedszkole" wywołał kontrowersje wśród rodziców m.in. z powodu warsztatów, podczas których chłopcy i dziewczynki mieli być przebierani w ubrania przeznaczone nie dla swojej płci. Chłopcom na przykład zakładano peruki.
Zaprotestowała przeciw niemu fundacja Rzecznik Praw Rodziców (zebrała ok. 1 mln podpisów pod referendum w sprawie sześciolatków).
W liście do MEN, rzecznika praw dziecka i przewodniczącego Komitetu Badań Pedagogicznych PAN fundacja zwróciła się o jego ocenę. Wskazała ponadto, że sprawą powinien się zainteresować rzecznik praw obywatelskich.
Odpowiedź RPO Prof. Irena Lipowicz, rzecznik praw obywatelskich, w piśmie do szefowej MEN Joanny Kluzik-Rostkowskiej z 29 kwietnia odniosła się do zawartości programu. Wskazuje, powołując się na wyrok Trybunału Konstytucyjnego, że "konstytucja nie może gwarantować i nie gwarantuje, że wiedza przekazana w szkole będzie zgodna z przekonaniami rodziców". Przytacza także wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który we wrześniu 2011 r. w sprawach dotyczących zakresu ingerencji państwa w proces edukacji w Niemczech i Danii uznał, że rodzice mają ograniczony wpływ na programy szkolne i "mogą edukować dzieci po szkole i w weekendy".
Autor: MAC / Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: tvn24