Premier Donald Tusk spotkał się w czwartek z rolniczymi organizacjami związkowymi. Później na konferencji przekazał, iż "chyba wszyscy uwierzyliśmy wreszcie, że jesteśmy tak czy inaczej po jednej stronie". - Nie ściemniałem. Ja wiem, co jest w moim zasięgu, co jest możliwe. Myślę, że przynajmniej to zostało docenione przez moich rozmówców. Bardzo poważnie ich traktuję - oznajmił. Rolnicy po rozmowach wyrażali mieszane uczucia. Sygnalizowali, że jest "światełko w tunelu", jednak oznajmili też, że nie usłyszeli "żadnych konkretów".
W czwartek po południu w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" w Warszawie premier Donald Tusk spotkał się z liderami protestujących grup w ramach Szczytu Rolniczego. W spotkaniu uczestniczyli także między innymi minister rolnictwa Czesław Siekierski oraz wiceministrowie rolnictwa Michał Kołodziejczak i Stefan Krajewski.
Donald Tusk: uwierzyliśmy, że jesteśmy po jednej stronie
Później Donald Tusk wystąpił na konferencji. Przekazał między innymi, iż "chyba wszyscy uwierzyliśmy wreszcie, że jesteśmy tak czy inaczej po jednej stronie". - I że polski rząd, ja na pewno osobiście także, i protestujący mamy jeden cel: w jakiś sposób ochronić polskie rolnictwo, polski rynek, europejski rynek w konsekwencji, przed bardzo niesprawiedliwymi i miażdżącymi konsekwencjami - moim zdaniem - nierozważnej decyzji o pełnej liberalizacji handlu z Ukrainą - dodał.
Premier oświadczył też, że "chcemy pomagać Ukrainie i będziemy pomagać Ukrainie". - Kiedy mówiłem, że przejścia graniczne muszą być tak czy inaczej absolutnie bezpieczne i otwarte dla transportów wojskowych, wyposażenia wojskowego, pomocy humanitarnej dla Ukrainy, wszyscy tam (na spotkaniu - red.) byli absolutnie tego samego zdania - zapewnił.
Podkreślił jednak, że to wparcie "nie może być kosztem polskiego rolnika".
Mówił o przebiegu rozmów. - Nie ściemniałem. Ja wiem, co jest w moim zasięgu, co jest możliwe. Myślę, że przynajmniej to zostało docenione przez moich rozmówców. Bardzo poważnie ich traktuję - oznajmił Tusk.
Co ustalono?
Premier przedstawił też kilka szczegółów, które zapadły w czasie jego dyskusji z protestującymi.
Postulaty polskiej strony w sprawie Zielonego Ładu
- Ustaliliśmy, że przygotujemy precyzyjne postulaty polskiej strony - nie tylko protestujących, ale też rządu - jeśli chodzi o zmiany w Zielonym Ładzie - przekazał szef rządu. Wyjaśniał, że "nie chodzi o to, żeby obalić czy wyrzucić cały Zielony Ład", ale - jak ocenił - "praktycznie wszystkie zapisy w Zielonym Ładzie dotyczące rolnictwa są - szczególnie teraz, w okresie wojny i bezcłowego obrotu - kolejnym ciosem i muszą być zawieszone lub wycofane".
- Przygotujemy taką listę polskich postulatów z informacją, że polskie rolnictwo (...) nie będzie respektowało zapisów, jeśli one nie ulegną zmianie - dodał.
- Po drugie, będziemy wspólnie działali na rzecz objęcia embargiem produktów rolnych i płodów rolnych rosyjskich i białoruskich - oświadczył.
Jego zdaniem "to jest nie do pomyślenia, żeby w czasie wojny z Ukrainą, kiedy my mówimy, że Ukraina powinna być objęta jakimś cłem, równocześnie produkty rolne i żywnościowe rosyjskie i białoruskie wlewały się do Europy zupełnie bez żadnych obostrzeń".
Później poinformował też, że w piątek będzie rozmawiał z liderami koalicji rządzącej i z marszałkiem Sejmu Szymonem Hołownią w tej sprawie. - Będę ich przekonywał do takiej uchwały Sejmu, która jednoznacznie wskaże na potrzeby wprowadzenia tego typu decyzji - powiedział.
Cena minimalna
Według Tuska, "pojawił się także postulat gwarantowanej ceny minimalnej na zboże na poziomie europejskim". - Żeby przynajmniej uzyskać jakąś podstawową opłacalność przy sprzedaży zboża, przede wszystkim pszenicy - objaśniał.
Transport humanitarny zboża do państw potrzebujących
Premier mówił, że pojawił się też postulat - i on go popiera - "żeby Unia Europejska sfinansowała zakup i transport zboża z rynków europejskich dla państw potrzebujących". - Mówimy tu o pomocy humanitarnej - uściślił.
Jednocześnie chodzi o to, żeby pozbyć się w Europie "nadwyżki zbożowej". - To jest blisko 30 milionów ton nadwyżki zboża w Europie - podkreślał, dodając, że w Polsce to około 9 milionów ton nadwyżki.
Pomoc dla producentów malin
Tusk mówił, że na spotkaniu wybrzmiały też postulaty dotyczace sytuacji producentów owoców miękkich, w szczególności malin.
Wskazywał, że dla niektórych z nich "konkurencja ze strony ukraińskich malin jest zabójcza". - Trzeba będzie znaleźć sposób, jak pomóc - mówił. Dodał, że "ich straty są właściwie w tej chwili nieodwracalne, biorąc pod uwagę ilość mrożonek na przykład, jakie do Polski wjeżdżają".
Kolejne spotkanie
Przekazał też, że będzie informował rolników o tym, "co udało się osiągnąć".
- Prawdopodobnie w przyszłym tygodniu, może piątego, może siódmego - nie w dniu manifestacji, bo wtedy się gorzej rozmawia - spotkamy się w tym czy podobnym składzie i wtedy poinformuję o efektach moich działań i być może także o decyzjach bardziej drastycznych, jeśli takie będą potrzebne - oznajmił.
Rolnicy: "konstruktywna rozmowa", "bez konkretów"
Po spotkaniu jeden z jego uczestników, Krzysztof Chmiel, producent owoców miękkich z powiatu kraśnickiego, pytany był, czy jest zadowolony z przebiegu rozmów. - Nie, że jestem zadowolony, bo żadne decyzje tak naprawdę nie padły. Panu premierowi najbliżej chyba sercu jest zamknięcie granicy, (...) zobaczyć, czy to coś da, bo tak naprawdę nie ma żadnych rozwiązań takich szybkich, żeby coś pomogło na tę chwilę, więc jedynie moim zdaniem to jakieś rekompensaty, żebyśmy mogli wyjść na następny sezon - relacjonował.
Podał, że spotkanie trwało trzy godziny "w normalnej atmosferze". - Ale żadnych konkretów żeśmy się nie dowiedzieli, mamy poczekać do jutra do (godziny) 19. Dowiemy się, o której będzie kolejne spotkanie i którego dnia i w najbliższym tygodniu pan premier ma podjąć jakieś konkretne, mocne działania - opisał.
Chmiel potwierdził, że rolnicy wrócą 6 marca do Warszawy. - Widzimy się znowu na ulicy, mam nadzieję, że jeszcze większą siłą i mocniejszymi działaniami - powiedział.
- Blokady dalej będą trwały, moim zdaniem będą się jeszcze bardziej rozlewać po całym kraju. Na pewno będziemy wspierać chłopów na granicy, bo to tam się rozgrywa dramat - zauważył. Pytany, czy wobec tego rolnicy nie widzą żadnego światełka w tunelu, Chmiel przyznał, że "minimalne jakieś tam widzimy". - Ale żeby być realistą, to na tę chwilę jest pójście do banku, żebym mógł przetrwać kolejny sezon - dodał.
Andrzej Sobociński, rolnik z Żuław, opisał natomiast, że premier "wysłuchał od przedstawicieli oddolnych protestów wszystkie argumentacje", a także "zadeklarował pracę nad tym, żeby te rozwiązania nas zadowoliły". - To było pierwsze spotkanie, następne spotkanie będzie w ciągu kilku dni - dodał.
- Są deklaracje ze strony pana premiera, że musi powziąć pewne kroki, które dotyczą granicy, jak również Zielonego Ładu. To nie jest takie proste, wytłumaczył nam to bardzo szczegółowo, jak ma się to odbywać - mówił.
- Więc to są rozmowy na szczeblu innych państw, żeby nie popełnić po prostu jakiegoś faux pas, żeby to nam nic nie dało, a tylko zaogniło konflikt z Ukrainą, czy z innymi krajami. Więc to bardzo konstruktywna rozmowa i dla mnie to jest duże światło w tunelu, na to, żeby zażegnać to, co się dzieje w tej chwili - podsumował.
Uczestnicy spotkania komentują
Wcześniej o kulisy spotkania i ustalenia pytani byli w "Tak jest" w TVN24 przewodniczący OPZZ Rolników i Organizacji Rolniczych Sławomir Izdebski oraz wiceminister rolnictwa Stefan Krajewski (PSL).
- Dobrze, że do takiego szczytu doszło, bo to jest pierwszy raz, kiedy premier przyjmuje rolników podczas protestów - powiedział Izdebski. - To spotkanie, po pierwsze, dobrze, że się odbyło. Po drugie, że usłyszeliśmy deklarację ze strony premiera - ocenił. Dopytywany, jaką deklarację, odparł: - O tym może powiemy troszeczkę później.
- Daliśmy sobie kilka dni czasu, bo premier też nie może tak ad hoc na przykład zamknąć granic czy załatwić sprawy Zielonego Ładu - wskazywał Izdebski.
Natomiast zdaniem Krajewskiego, premier udowodnił tym spotkaniem, że "jest odpowiedzialnym politykiem i nie składa obietnic bez pokrycia".
Protesty rolników
Od kilku tygodni trwają w Polsce, a także w innych krajach Unii Europejskiej, protesty rolnicze. We wtorek rolnicy demonstrowali w Warszawie. Postulaty polskich rolników to odstąpienie od przepisów Zielonego Ładu, uszczelnienie granic przed napływem produktów rolno-spożywczych spoza Unii, głównie z Ukrainy, oraz obrona hodowli zwierzęcej w Polsce.
Tusk o rolnikach i Zielonym Ładzie
Tusk, zapowiadając wczoraj rozmowy z rolnikami, informował, że Polska jest najbardziej proukraińskim państwem, również jeśli chodzi o gotowość niesienia pomocy, ale jednocześnie ma też największe w Europie problemy wynikające z wojny rosyjsko-ukraińskiej, a cena jaką płacimy za unijną decyzję o wolnym handlu z Ukrainą, jest z punktu widzenia polskich interesów zbyt wysoka.
- Szukamy cały czas rozwiązania, które uchroni polski rynek, ale też europejski rynek, od zalewu wyraźnie tańszymi produktami rolnymi. Chcemy pomóc Ukrainie, ale nie możemy pozwolić na to, żeby ta pomoc przyniosła bardzo negatywne skutki dla naszych obywateli. Jestem w stałym kontakcie z ukraińskimi przyjaciółmi i oni też to rozumieją - mówił premier.
Premier przyznał przy tym, iż ewentualne wycofanie się Polski z europejskiego Zielonego Ładu oznaczałoby, że nie otrzymywalibyśmy dopłat bezpośrednich. - W związku z czym warto się pochylić i powiedzieć precyzyjnie, co jeszcze w Zielonym Ładzie musimy zmienić, tak żeby zbudować konsensus przynajmniej wśród niektórych państw członkowskich, żeby uzyskać to, co chcemy, ale żeby nie stracić przy okazji więcej, niż zyskamy. Będę rozmawiał o wszystkich możliwych scenariuszach - podkreślił.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24