Rozumiem ten gniew, też byłem młody, nieraz nadmiernie gniewny. Moim zadaniem, człowieka starego, jest wzywanie obu stron do powściągliwości - mówił w "Kropce nad i" w TVN24 były pierwszy prezes Sądu Najwyższego, profesor Adam Strzembosz, odnosząc się do protestów po decyzji Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. - To byłaby zbrodnia, gdyby Polacy zaczęli walczyć ze sobą w sprawach, które wymagają kompromisu, a nie walki - dodał.
22 października Trybunał Konstytucyjny, na czele którego stoi Julia Przyłębska, uznał, że niezgodne z konstytucją jest prawo do aborcji w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu. Od tygodnia na ulicach wielu polskich miast i miasteczek trwają protesty osób, które sprzeciwiają się takiemu orzeczeniu trybunału.
Wicepremier, prezes PiS Jarosław Kaczyński na nagraniu opublikowanym we wtorek skomentował trwające protesty. - Musimy bronić polskich kościołów, musimy ich bronić za każdą cenę. Wzywam wszystkich członków PiS i wszystkich, którzy nas wspierają do tego, by wzięli udział w obronie Kościoła, w obronie tego, co dziś jest atakowane i jest atakowane nieprzypadkowo - powiedział.
Profesor Strzembosz: w wystąpieniu Kaczyńskiego zabrzmiały zachęty do konfrontacji ulicznej różnych grup ideowych
Do sytuacji po decyzji TK, a także do trwających protestów społecznych odniósł się w "Kropce nad i" w TVN24 były pierwszy prezes Sądu Najwyższego, profesor Adam Strzembosz.
- Z dużym napięciem obserwuję to, co się dzieje. Szczególnie mnie zelektryzowało wystąpienie pana premiera Jarosława Kaczyńskiego. W nim zabrzmiały zachęty do konfrontacji ulicznej różnych grup ideowych - powiedział.
- Przeżyłem wojnę, rok 1968, rok 1976, rok 1981 i wiem, jak bardzo jest niebezpieczna konfrontacja z pokoleniem, które samo nigdy dotąd żadnej klęski ani żadnego pałowania nie przeżyło. Jeżeli ktoś przypuszcza, że wprowadzenie stanu wyjątkowego albo doprowadzenie do konfrontacji różnych grup młodzieżowych spowoduje uspokojenie tej sytuacji, to się bardzo myli - mówił dalej.
"Z młodym pokoleniem, które po raz pierwszy wchodzi w takie szranki polityczne, właściwie nie ma wygranych"
- Doświadczenia całego mojego długiego życia mówią, że z młodym pokoleniem, które po raz pierwszy wchodzi w takie szranki polityczne, właściwie nie ma wygranych, poza klęską wielkiego rozlewu krwi - kontynuował profesor.
- Rozumiem ten gniew, też byłem młody, nieraz nadmiernie gniewny. Moim zadaniem, człowieka starego, jest wzywanie do powściągliwości obydwu stron, bo co, jeśli zostanie wprowadzony stan wyjątkowy? - mówił dalej profesor.
Jak stwierdził, "to byłaby zbrodnia, gdyby Polacy zaczęli walczyć ze sobą w sprawach, które wymagają kompromisu, a nie walki".
"Tej sprawy nie można rozstrzygać toporem, można ją rozstrzygać lancetem"
Gość "Kropki nad i" był także pytany, czy popiera pomysł wysuwany przez przedstawicieli Porozumienia Jarosława Gowina, dotyczący przerywania ciąży. Postulują oni wprowadzenie zapisów prawnych, które "precyzyjnie i jednoznacznie chronią dzieci z zespołem Downa", a jednocześnie "uwzględniają prawo do decyzji matki w skrajnych i bardzo rzadkich przypadkach nieuleczalnych wad letalnych dziecka, skazującymi je na śmierć w trakcie ciąży, lub niedługo po urodzeniu".
- Kiedyś zwrócono się do mnie z prawej strony z pytaniem, co ja myślę o tej przesłance. Powiedziałem wtedy, że tej sprawy nie można rozstrzygać toporem, można ją rozstrzygać lancetem. Jeżeli ta przesłanka w jakichś wypadkach jest nadużywana, bo dotyczy przypadków takich, w których i utrzymanie życia dziecka jest możliwe, i jego jako taka egzystencja, no to dokonajmy odpowiednich zmian, ale nie przez likwidację całej przesłanki - odpowiedział.
"To jeszcze bardzo daleko do ataku na Kościół czy chrześcijaństwo"
Odniósł się także do incydentów podczas trwających od tygodnia protestów, kiedy to dochodziło do przerywania przez protestujących mszy w kościołach czy malowania obraźliwych haseł na ich murach. - Jestem przeciwko malowaniu na murach, jestem przeciwko przerywaniu mszy świętej, ale to jeszcze bardzo daleko do ataku na Kościół czy chrześcijaństwo - ocenił. - W tej chwili to są wybryki albo różne nieopanowane reakcje ludzi poddanych silnej emocji - dodał.
"Podejrzenie o sterowalność trybunału wydaje się zrozumiałe"
Profesor Strzembosz był też pytany, czy jego zdaniem Trybunał Konstytucyjny pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej podjął tę decyzję w sposób niezależny politycznie. - Tego nie wiem. Chcę tylko powiedzieć, że przez osiem lat byłem pierwszym prezesem Sądu Najwyższego, nigdy nie zdarzyło mi się niepublicznie spotkać z prezydentem, premierem, ministrem sprawiedliwości. Wydawało mi się, że moje stanowisko zobowiązuje mnie do absolutnej przejrzystości moich zachowań i że mam obowiązek nie czynić żadnych sytuacji, które mogłyby budzić podejrzenia co do mojej bezstronności - powiedział.
- Niestety pan Jarosław Kaczyński i pani Julia Przyłębska (...) tej zasady nie przestrzegali. A ponieważ sam sposób powoływania sędziów do trybunału, sposób powołania pani przewodniczącej budzi daleko idące zastrzeżenia, to podejrzenie o sterowalność trybunału wydaje się zrozumiałe w sensie odbioru społecznego - dodał.
"Jestem za życiem, jestem chrześcijaninem, ale nie jestem za tym, żeby politycy wyznaczali pewne minima moralne"
Były pierwszy prezes Sądu Najwyższego wskazywał, że kompromis w sprawie aborcji jest możliwy, "chociażby przez odpowiednią wykładnię przesłanki, która mówi, że można dokonać aborcji, jeżeli życie lub zdrowie matki jest zagrożone". - Ta przesłanka może być dostatecznie szeroko interpretowana, by ona pozwalała na aborcję w przypadkach, które szczególnie bulwersują opinię publiczną - mówił dalej.
- Jestem za życiem, jestem chrześcijaninem, ale nie jestem za tym, żeby politycy wyznaczali pewne minima moralne, żeby zmuszali innych do bohaterstwa, może nawet do świętości. To nie jest zadanie polityków - podkreślił profesor Strzembosz.
- Poza tym politycy mają jako podstawowy obowiązek myśleć o rezultatach ich działania. Jeżeli to zaostrzenie spowoduje, że za rok będziemy mieli aborcję na żądanie, to gratuluję - dodał gość TVN24.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24