Protestujący w białym miasteczku pracownicy ochrony zdrowia po raz kolejny zaapelowali do premiera o uczestniczenie w rozmowach. - Kiedy usiąść do rozmów, jeśli nie teraz panie premierze? Czekamy już tu ponad 50 dni - powiedział wiceszef Naczelnej Rady Lekarskiej Artur Drobniak. Rzecznik białego miasteczka przekazał, że protestujący kierują "nieformalny" list do szefa rządu.
We wtorek po południu w Warszawie odbył się protest pracowników ochrony zdrowia z udziałem samorządów zawodów medycznych.
Protestujący kierują "nieformalny list" do premiera
Głos zabrał między innymi rzecznik białego miasteczka Gilbert Kolbe.
- Spotykamy się tutaj ze względu na święto, które miało wczoraj miejsce, które miało dla nas szczególny wydźwięk. Postanowiliśmy skierować pewien nieformalny list do pana premiera Morawieckiego, który w odróżnieniu od poprzednich, łączy bardzo wiele trudnych do przeżycia emocji - powiedział.
- Codziennie doświadczamy śmierci naszych koleżanek, kolegów, doświadczamy ludzkich tragedii, doświadczamy także potężnej dawki ciężkich do przeżycia rozmów. Tylko wczoraj, niemalże na moich rękach zmarł pacjent, który zostawił swoją rodzinę, pozostawił swoich bliskich, pozostawił wiele niedokończonych spraw - mówi Kolbe.
- Wiemy, że z ulicy Miodowej, gdzie mieści się Ministerstwo Zdrowia, nie widać tego tak blisko, natomiast my codziennie widzimy ogrom ludzkich tragedii, które sprowadziła na nas pandemia - powiedział.
Pracownicy ochrony zdrowia zostają w białym miasteczku
Dodał, że do tej pory nie zapadła żadna decyzja o zakończeniu takiej formy protestu. - Mieszkańcy białego miasteczka nieustannie są – jak widać – niezależnie od aury. I dalej tutaj będziemy, chyba że komitet podejmie inną decyzję – mówił.
Medycy byli pytani też o to, czy planują zaostrzenie akcji protestacyjnej. - Akcja sama się zaostrza – powiedział Kolbe. Wskazał, że oddziały szpitalne w części miast są również częściowo zamykane.
Drobniak: kiedy usiąść do rozmów, jeśli nie teraz panie premierze?
Wiceszef Naczelnej Rady Lekarskiej Artur Drobniak apelował o to, aby premier zaangażował się w dialog z protestującymi, zwłaszcza w kontekście pogarszającej się sytuacji w ochronie zdrowia, związanej z rozwojem czwartej fali pandemii.
Zwracał uwagę, że w ostatnim czasie przybywa zakażonych. - Sytuacja jest krytyczna, ponieważ oprócz tego mamy przeciążone oddziały pediatryczne - mówił dalej. Dodał, że "wiosna będzie pozostawieniem pacjentów w wielu sytuacjach bez fachowej opieki".
- Kiedy usiąść do rozmów, jeśli nie teraz panie premierze? Problemy się nawarstwiły. Czekamy już tu ponad 50 dni. Nadal uważamy, że sytuacja się pogarsza - powiedział.
Protestujący zapalili przed siedzibą kancelarii premiera - jak powiedzieli - ponad 500 zniczy aby oddać hołd ponad 500 medykom, którzy od początku pandemii zmarli z powodu koronawirusa.
Ptok: myśleliśmy, że premier, partia rządząca wezmą odpowiedzialność
Głos zabrała także przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Krystyna Ptok.
- Jeśli nie chce premier tego rządu rozmawiać z nami, to będziemy tworzyć koalicję wokół komitetu protestacyjno-strajkowego z innych życzliwych osób, które widzą ten sam problem co my, medycy – powiedziała.
- Myśleliśmy, że ten premier rządu, ten minister zdrowia i ta partia rządząca weźmie odpowiedzialność i przypomnę też o założeniach, które były przyjęte jako program partii PiS – na pierwszym miejscu zdrowie – mówiła Ptok w czasie konferencji. - Co będzie z białym miasteczkiem? To nie będziemy dzisiaj decydować, bo to jest decyzja komitetu, natomiast zmieni się na pewno działanie komitetu w zakresie już wyłącznie kierowania wniosków do ekipy rządzącej – dodała.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24