Sobotni protest przedsiębiorców spotkał się z reakcją Rzecznika Praw Obywatelskich. Adam Bodnar ocenił, że jego organizatorzy mogli mieć poczucie, że zakaz organizowania zgromadzeń "zbyt głęboko godzi w ich prawa konstytucyjne" oraz że taki zapis rządowego rozporządzenia "może być niekonstytucyjny". Zapowiedział także ponowne wezwanie MSWiA do "poluzowania" tych przepisów, prezydenta Warszawy do wykonywania procedur administracyjnych, a policji do wyjaśnień sobotnich reakcji wobec manifestujących.
W sobotę na placu Zamkowym w Warszawie odbył się protest przedsiębiorców w związku z ich pogarszającą się sytuacją wynikającą z epidemii. Warszawski urząd nie zarejestrował zgromadzenia, a policja uznała je za nielegalne, bo wciąż obowiązują wprowadzone rząd przepisy zakazujące zgromadzeń. Doszło do przepychanek, policja użyła gazu. Protest zakończył się zatrzymaniem ponad 380 osób i mandatami dla ponad 150.
Prośba do MSWiA o "rozważenie zmiany przepisów" bez odpowiedzi
W poniedziałek rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar opublikował swoje stanowisko w sprawie sobotniej manifestacji.
Przypomniał, że kiedy rząd przystąpił na początku maja do drugiego etapu odmrażania gospodarki, skierował wystąpienie do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, dotyczące wolności organizowania pokojowych zgromadzeń publicznych. Zwrócił się z nim do szefa resortu Mariusza Kamińskiego o "rozważenie zmiany przepisów". "Chodzi o to, by zagwarantować obywatelom ich konstytucyjne prawo do zgromadzeń – z uwzględnieniem koniecznych środków ostrożności" - przekazał wówczas.
W poniedziałkowym stanowisku Bodnar napisał, że "zmniejszenie restrykcji w zakresie przebywania osób w wolnej przestrzeni powinno skutkować zniesieniem całkowitego zakazu organizowania zgromadzeń publicznych".
"Nie chodzi przy tym o natychmiastowy powrót do możliwości organizacji zgromadzeń w pełnym zakresie, ale o stopniowe 'odmrażanie' wolności zgromadzeń publicznych, tak, jak ma to miejsce w odniesieniu do innych obszarów życia społecznego (np. określenie liczby osób, które mogą przebywać na określonym terenie, bezwzględne przestrzeganie wymogów sanitarnych)" - wyjaśniał RPO.
Przekazał także, że nie otrzymał odpowiedzi na pismo do resortu. "Przepisy w zakresie organizacji zgromadzeń nie zostały zmienione. To oznacza, że obecnie zakaz określony w rozporządzeniu Rady Ministrów z 2 maja 2020 r. wciąż obowiązuje" - czytamy w stanowisku.
"Jednocześnie jednak należy pamiętać, że obowiązuje ustawa Prawo o zgromadzeniach i organy gminy powinny stosować przewidzianą w niej procedurę, dotyczącą m.in. rejestracji zgromadzeń i konieczności wydawania decyzji administracyjnych, w przypadku odmowy dotyczącej organizacji zgromadzenia z powodów epidemiologicznych" - dodał.
"Zakaz organizacji zgromadzeń, określony w rozporządzeniu, może być niekonstytucyjny"
Zwrócił przy tym uwagę, że "organizatorzy protestu przedsiębiorców złożyli zawiadomienie do urzędu m.st. Warszawy o woli zorganizowania zgromadzenia w dniu 16 maja 2020 r.", natomiast miasto "nie zarejestrowało zgromadzenia i nie podjęło decyzji merytorycznej w kwestii zgromadzenia (nie wydało decyzji administracyjnej o zakazie jego zorganizowania)".
"Zamiast tego poinformowało organizatorów o odmowie wpisania zgromadzenia do rejestru, ze względu na obowiązujące przepisy ww. rozporządzenia" - napisał Bodnar.
Wskazał też, że "Sąd Apelacyjny w Warszawie, jako sąd II instancji, przy udziale Rzecznika Praw Obywatelskich, uznał, że generalny zakaz organizacji zgromadzeń, określony w rozporządzeniu, może być niekonstytucyjny". "Natomiast jednocześnie – z powodów proceduralnych – nie mógł uchylić działań Prezydenta m. st. Warszawy, bo informacja przekazana organizatorom nie miała formy decyzji administracyjnej. Urząd Miasta, wbrew obowiązkom ustawowym, w ogóle takiej decyzji nie wydał" - wyjaśniał.
Zdaniem Bodnara "sytuacja ta budzi poważne wątpliwości z punktu widzenia prawa do dochodzenia na drodze sądowej naruszonych wolności i praw".
W uzasadnieniu decyzji w sprawie protestu Sąd Apelacyjny odniósł się do wprowadzenia ograniczenia organizowania zgromadzeń. "Powyższy stan prawny budzi istotne wątpliwości z punktu widzenia konstytucyjnego prawa obywateli do zgromadzeń, wynikającego z art. 57 Konstytucji RP, w szczególności w kontekście konstytucyjnie dopuszczalnych ograniczeń praw podmiotowych i zasady proporcjonalności zawartej w art. 31 ust 3. Konstytucji RP" - czytamy w nim.
Każdemu zapewnia się wolność organizowania pokojowych zgromadzeń i uczestniczenia w nich. Ograniczenie tej wolności może określać ustawa.
Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw.
RPO: w efekcie tego szczególnego stanu prawnego mogło dojść do kolizji interesów pomiędzy organizatorami zgromadzenia a policją
RPO uznał, że w związku z zaistniałą sytuacją pojawiły się wątpliwości zarówno dla organizatorów, jak i organów państwowych. Rzecznik wyjaśnił, że "postanowienie Sądu Apelacyjnego w Warszawie nie miało skutku w postaci zgody na przeprowadzenie demonstracji (bo Sąd nie uchylił decyzji, gdyż takowa nie została wydana); organizatorzy w świetle postanowienia Sądu Apelacyjnego mogli mieć poczucie, że zakaz wynikający z rozporządzenia, zbyt głęboko godzi w ich prawa konstytucyjne i narusza istotę prawa do zgromadzeń publicznych; policja mogła działać w przeświadczeniu, że postanowienie Sądu Apelacyjnego pod względem formalnym nie oznaczało zgody na demonstrację".
Zdaniem Adama Bodnara, "w efekcie tego szczególnego stanu prawnego mogło dojść do kolizji interesów pomiędzy organizatorami zgromadzenia (działającymi w duchu Konstytucji RP) a Policją (kierującą się rozporządzeniem)".
"Jeśli nawet Policja miała wątpliwości dotyczące legalności zgromadzenia, to powinna podejmować wszelkie działania, aby zgromadzenie zostało rozwiązane w sposób pokojowy, bez użycia przemocy. Świadczą o tym odpowiednie standardy OBWE i orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka" - czytamy w stanowisku.
Rzecznik zaznaczył także, że "użycie środków przymusu bezpośredniego, szczególnie gazu łzawiącego, jest za każdym razem ostatecznością". "Dlatego należy wyjaśnić, czy było to niezbędne i czy nie doszło do przekroczenia granic działania ze strony Policji" - dodał.
CZYTAJ TAKŻE: Policja broni swojej interwencji podczas protestu >>>
"Działania policji w stosunku do Senatora RP powinny być ograniczone"
Odniósł się także do sytuacji z udziałem senatora Koalicji Obywatelskiej Jacka Burego i funkcjonariuszy. Zdaniem policji podczas sobotniego protestu senator wszedł do radiowozu i nie chciał go opuścić. Bury przekonywał natomiast, że do policyjnego auta został wepchnięty siłą.
W swoim stanowisku Bodnar przypomniał, że "senator RP jest chroniony immunitetem". "To oznacza, że działania Policji w stosunku do Senatora RP powinny być ograniczone, a Policja powinna wystrzegać się naruszania nietykalności osobistej Senatora RP. Należy zatem wyjaśnić, czy policja nie przekroczyła uprawnień. Nagrania wideo ze zgromadzenia powinny pozwolić na usunięcie wątpliwości w tym zakresie" - napisał.
Przekazał również, że do jego biura "trafiają skargi związane z zatrzymaniem oraz przewiezieniem na posterunki policji uczestników demonstracji". "Powstaje pytanie, jaki był cel tych zatrzymań, jak długo trwały, a także czy poszanowano prawa osób zatrzymanych" - pisze Bodnar.
Bodnar zapowiada pismo do MSWiA, prezydenta Warszawy oraz policji
Bodnar poinformował o działaniach, które zamierza podjąć w związku ze sprawą. Jak przekazał, "zwróci się ponownie do MSWiA z prośbą o 'poluzowanie' całkowitego zakazu możliwości korzystania z wolności organizowania pokojowych zgromadzeń publicznych" oraz do prezydenta Warszawy, którym jest Rafał Trzaskowski, "z postulatem rejestracji zgłaszanych pokojowych zgromadzeń oraz wydawania decyzji administracyjnych w przypadku wydawania odmowy na organizację zgromadzenia".
Jego zdaniem to "umożliwi realną kontrolę sądową tych decyzji".
Rzecznik zwróci się także do policji o wyjaśnienie "użycia środków przymusu bezpośredniego w stosunku do demonstrantów; użycia środków przymusu bezpośredniego w stosunku do Senatora Jacka Burego oraz jego zatrzymania; zatrzymania uczestników demonstracji oraz poszanowania ich praw w czasie przebywania na posterunkach policji".
Prezes Sądu Apelacyjnego o manifestacji
Prezes Sądu Apelacyjnego w Warszawie Beata Waś w piśmie wysłanym do TVN24 wyjaśnia, czy odmowa rejestracji zgromadzenia przez stołeczny ratusz była równoznaczna z zakazem jego organizowania. 14 maja Sąd Okręgowy oddalił odwołanie organizatorów protestu od decyzji ratusza - którą uznał za administracyjną - o niezarejestrowaniu zgromadzenia.
Następnie organizatorzy złożyli zażalenie na to postanowienie, które rozpatrywał 15 maja Sąd Apelacyjny. Ten zaś "zmienił zaskarżone postanowienie Sadu Okręgowego w Warszawie i odwołanie odrzucił" - ocenił, że działanie warszawskiego ratusza nie było decyzją administracyjną.
Waś wskazała, że "Sąd Apelacyjny w uzasadnieniu postanowienia uznał, że nie można uznać, że pismo organu gminy z 12 maja 2020 r., informujące o braku rejestracji zgłoszenia stanowiło zakończenie postępowania w sposób przewidziany przez ustawę Prawo o zgromadzeniach, w szczególności zaś, że zawierało władcze rozstrzygnięcie zakazujące zgromadzenia".
Zauważyła, że "zgłoszenie zawiadomienia o zamiarze zwołania zgromadzenia aktualizuje po stronie organu obowiązek podjęcia określonych działań o charakterze przede wszystkim techniczno-organizacyjnym", między innymi "obowiązek rejestracji wniesienia zawiadomienia o zamiarze zorganizowania zgromadzenia".
"Nie można więc uznać, że pismo z dnia 12 maja 2020 r. stanowiło decyzję administracyjną o zakazie zgromadzenia" - poinformowała prezes SA w Warszawie.
Prezes sądu o reakcji policji
Waś pytana, czy policja mogła uznać zgromadzenie za nielegalne i użyć środków przymusu bezpośredniego, w tym dokonywać zatrzymań, przekazała, że reguluje to między innymi art. 11 ustawy o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej.
Brzmi on: "Środków przymusu bezpośredniego można użyć lub wykorzystać je w przypadku konieczności podjęcia co najmniej jednego z następujących działań: 1) wyegzekwowania wymaganego prawem zachowania zgodnie z wydanym przez uprawnionego poleceniem; 2) odparcia bezpośredniego, bezprawnego zamachu na życie, zdrowie lub wolność uprawnionego lub innej osoby; 3) przeciwdziałania czynnościom zmierzającym bezpośrednio do zamachu na życie, zdrowie lub wolność uprawnionego lub innej osoby; 4) przeciwdziałania naruszeniu porządku lub bezpieczeństwa publicznego; 5) przeciwdziałania bezpośredniemu zamachowi na ochraniane przez uprawnionego obszary, obiekty lub urządzenia; 6) ochrony porządku lub bezpieczeństwa na obszarach lub w obiektach chronionych przez uprawnionego; 7) przeciwdziałania zamachowi na nienaruszalność granicy państwowej w rozumieniu art. 1 ustawowe pojęcie granicy RP ustawy z dnia 12 października 1990 r. o ochronie granicy państwowej; 8) przeciwdziałania niszczeniu mienia; 9) zapewnienia bezpieczeństwa konwoju lub doprowadzenia; 10) ujęcia osoby, udaremnienia jej ucieczki lub pościgu za tą osobą; 11) zatrzymania osoby, udaremnienia jej ucieczki lub pościgu za tą osobą; 12) pokonania biernego oporu; 13) pokonania czynnego oporu; 14) przeciwdziałania czynnościom zmierzającym do autoagresji".
Źródło: tvn24.pl