Lider KOD Mateusz Kijowski zachęcał w sobotę przed Sejmem, by nadal "wspierać" posłów opozycji okupujących salę plenarną. Apelował o kontynuowanie protestu, tak, by władza wycofała się też z innych kontestowanych przez opozycję decyzji.
Protestujący, którzy po piątkowych wydarzeniach w Sejmie manifestowali przez całą noc i poranek przed budynkami parlamentu w południe przeszli przed Pałac Prezydencki. Następnie wrócili przed Sejm.
Manifestujący mają ze sobą wuwuzele, trąbki, gwizdki, flagi, transparenty. Wznosili hasła: "Naszych praw nie oddamy, zabrane odbierzemy", "Tu jest Polska", "Precz z dyktaturą", "Zjednoczona opozycja". Nad tłumem powiewają flagi: Polski, UE, partii Razem, KOD-u.
Lider KOD Mateusz Kijowski zachęcał przed Sejmem, by nadal "wspierać" posłów opozycji okupujących salę plenarną. Apelował o kontynuowanie protestu, tak, by władza wycofała się też z innych kontestowanych przez opozycję decyzji.
Apelował także, by w niedzielę spotkać się przed siedzibą Trybunału Konstytucyjnego i "pożegnać" w ten sposób prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego, którego kadencja kończy się w poniedziałek. W niedzielę, w organizowanej w południe przez Komitet demonstracji przed siedzibą Trybunału Konstytucyjnego, udział mają wziąć politycy PO, Nowoczesnej, Inicjatywy Polskiej oraz działacze KOD.
"Odnieśliśmy pierwszy sukces"
Lider KOD w sobotę po południu informował zebranych przed Sejmem o tym, że prezes PiS Jarosław Kaczyński zwrócił się do marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego o jak najszybsze zorganizowanie spotkania z przedstawicielami dziennikarzy, by uzgodnić zasady współpracy w parlamencie.
- Odnieśliśmy pierwszy sukces. Jarosław Kaczyński zaapelował do Stanisława Karczewskiego o spotkanie w sprawie ustalenia zasad współpracy z dziennikarzami Sejmie. Nasze działania dają efekty - mówił Kijowski. Zachęcał jednocześnie do kontynuowania protestu, tak by władza wycofała się też z innych kontestowanych przez opozycję decyzji. Jak wyliczał, muszą się "wycofać" nie tylko z decyzji ws. dziennikarzy ale też np. piątkowego głosowania nad przyszłorocznym budżetem. - Apeluję do wszystkich, dzwońcie do rodzin, dzwońcie do przyjaciół - czekamy na was. Chodźcie wszyscy tutaj - wołał z mównicy lider KOD. Z kolei Krzysztof Mieszkowski z Nowoczesnej wezwał do "codziennych demonstracji".
Wcześniej z furgonetki ustawionej przed Sejmem przemawiali m.in poseł Michał Szczerba (PO), posłanka Nowoczesnej Kamila Gasiuk-Pichowicz, Michał Kamiński (koło Unii Europejskich Demokratów), przedstawiciele Partii Razem, Ryszard Kalisz. - Chcemy, żeby Sejm działał tak, jak kiedyś - mówiła Gasiuk-Pichowicz. Według Szczerby w piątek w Polsce wydarzył się "cud", jakim jest "zjednoczona opozycja". Przypomniał, że jego "koledzy i koleżanki" są wciąż w sali plenarnej Sejmu, gdzie "wyłączone jest światło".
- On nas strasznie nie lubi - mówił o Jarosławie Kaczyńskim. - On ma jedną miłość swojego życia: to partia. Dla niego partia jest ważna, a nie obywatele - dodał poseł PO.
Po południu rzecznik stołecznej policji Mariusz Mrozek mówił, że "jest spokojnie bez incydentów".
Rzecznik warszawskiego ratusza Bartosz Milczarczyk powiedział, że manifestacja przed Sejmem jest zgromadzeniem spontanicznym, które nie wymaga zgłoszenia.
"Hańba w polskim parlamencie, przestań milczeć prezydencie"
W południe przed Pałacem Prezydenckim zgromadzeni manifestujący wraz z przedstawicielami opozycji odśpiewali hymn państwowy. Wielu z nich trzymało flagi Polski i Unii Europejskiej oraz transparenty z symbolami partii opozycyjnych oraz hasłami: "Hańba", "Nie pozwalam", "Nie oddam wolności", "Kocham Polskę". Manifestanci skandowali: "Hańba w polskim parlamencie, przestań milczeć prezydencie", "Nie ma zgody na takie metody", "Nie dla kaczyzmu, mamy demokrację".
Wśród uczestników wiecu byli m.in. lider KOD Mateusz Kijowski, lider Nowoczesnej Ryszard Petru, przewodniczący SLD Włodzimierz Czarzasty, szefowa Stowarzyszenia Inicjatywa Polska Barbara Nowacka, Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Partii Razem, Rafał Trzaskowski z PO. - Opozycja razem obali totalitarną władzę - wołał z mównicy Kijowski. Zgromadzeni odpowiedzieli: "Solidarność!". Lider KOD zapowiedział regularne protesty pod biurami poselskimi PiS, aż - jak mówił - "skończą niszczenie państwa". - Od dzisiaj zawsze będziemy protestować regularnie, pod każdym biurem PiS-u tak długo, aż skończą niszczenie państwa, stop dewastacji Polski! - dodał. Liderka Stowarzyszenia Inicjatywa Polska Barbara Nowacka mówiła, że tylko razem możemy wywalczyć demokrację. Nowacka apelowała do prezydenta Andrzeja Dudy o niepodpisywanie ustawy o zgromadzeniach i zmian w edukacji. - Krzyczymy: nie podpisuj, miej odwagę, nie lękaj się. Dostałeś mandat demokratyczny. Nie wierzymy już w Jarosława Kaczyńskiego, nie wierzymy w Beatę Szydło, masz ostatnią szansę Andrzeju Dudo - mówiła. W jej ocenie, to co dzieje się w Polsce, to nie są standardy europejskie, tylko białoruskie.
"Jak oni się nie cofną, my też się nie cofniemy"
- Jak PiS się nie cofnie, będziemy dalej blokować sejmową mównicę - zadeklarował szef Nowoczesnej Ryszard Petru. Jak mówił, jeśli okaże się, że rozmowa z PiS nie jest możliwa, niezbędne będą przyspieszone wybory. Odnosząc się do piątkowych wydarzeń w Sejmie, Petru podkreślił, że nie ma zgody opozycji na "nielegalne posiedzenia Sejmu", "kneblowanie ust mediom i opozycji" oraz "wykluczanie posłów z obrad parlamentu". - Jak oni się nie cofną, my też się nie cofniemy (...), jeśli oni się nie cofną, będziemy dalej blokować mównicę - aż do skutku - zapowiedział. Dodał, że 20 grudnia opozycja przyjdzie do parlamentu, aby "wznowić obrady". Petru ocenił, że protestujący będą musieli być "bardzo mocni i zwarci", a wówczas PiS "nie wytrzyma tego naporu". - Ustąpili przed parasolkami, ustąpią przed nami - dodał. - Musicie być z nami pod Sejmem do skutku: do świąt, do Nowego Roku, a być może dłużej - tak długo, aż nie ustąpią; (...) bądźmy razem pod Sejmem - mówił, zwracając się do zgromadzonych przed Pałacem Prezydenckim.
Podczas wiecu głos zabrał także poseł PO Michał Szczerba, od którego wystąpienia w piątek rozpoczęła się blokada mównicy sejmowej. - Następnego dnia mogą wykluczyć innego posła, inny klub, całą zjednoczoną opozycję - powiedział. Zaznaczył, że część posłów PO jest w sali posiedzeń Sejmu. - Pilnują tej sali, bo Kuchciński może aresztować Sejm. Nie możemy na to pozwolić. Nie ma na to zgody - zaznaczył. - Wczoraj mieliśmy do czynienia z dyktaturą strachu (...), ale i odwagą opozycji i społeczeństwa, które przyszło nas wspierać - dodał Szczerba.
Blokada mównicy i przeniesienie obrad
Impulsem do nocnych i sobotnich manifestacji były piątkowe zdarzenia w Sejmie i przed nim. Na początku piątkowych głosowań nad projektem budżetu na 2017 r. posłowie PO zwrócili się do marszałka Marka Kuchcińskiego o informację na temat planowanych ograniczeń pracy dziennikarzy.
Jednym z posłów, którzy weszli na mównicę w debacie budżetowej i zabrali głos był poseł Michał Szczerba (PO), który zamierzał wnioskować o fundusze dla jednej z warszawskich orkiestr. Marszałek przywoływał kilka razu Szczerbę do porządku, po czym - m.in. po słowach "muzyka łagodzi obyczaje" - wykluczył go z obrad Sejmu i poprosił o opuszczenie sali obrad. Następnie marszałek ogłosił przerwę w obradach.
Wtedy na podwyższenie, na którym znajduje się sejmowa mównica, weszła duża grupa posłów opozycji. Skandując m.in.: "bez cenzury", "wolne media", zablokowali mównicę. Kuchciński zdecydował o przeniesieniu obrad Sejmu do Sali Kolumnowej, gdzie przeprowadzono głosowania, m.in. nad projektem ustawy budżetowej na 2017 r. Opozycja uważa, że były one nielegalne i że nie można mieć nawet pewności, czy było kworum. Według PiS wszystko odbyło się zgodnie z prawem. W związku z wydarzeniami w Sejmie, po godz. 20 przed budynkiem parlamentu zaczęli się zbierać zwolennicy KOD, partii Razem, Obywatele RP. Przeszli w marszu wokół sejmowych gmachów. Wcześniej zablokowali wyjścia z Sejmu, uniemożliwiając posłom wyjazd samochodami. Po północy policja ogłosiła rozwiązamoe zgromadzenia, a "uczestnicy zostali bardzo intensywnie informowani, że ich działania są nielegalne i stoją w sprzeczności z obowiązującym prawem". Jak zapewnia policja, wobec pikietujących użyto "tylko i wyłącznie siły fizycznej, żaden inny środek przymusu nie został użyty". Ostatecznie kolumna samochodów z politykami PiS opuściła Sejm w sobotę przed godz. 3 w nocy.
Część posłów opozycji nie opuściła sali obrad plenarnych, a wielu demonstrantów pozostało w okolicach Sejmu.
Autor: js//rzw / Źródło: PAP, TVN24