Trwa protest medyków, pod kancelarią premiera pracownicy ochrony zdrowia rozbili tak zwane "Białe miasteczko". - Naszym zdaniem zdecydowanie najważniejszym postulatem jest "bezpieczny pacjent to bezpieczny medyk" - komentował Artur Drobniak, wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej.
W sobotę pracownicy ochrony zdrowia w proteście przemaszerowali ulicami Warszawy, a następnie utworzyli w pobliżu Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (KPRM) "Białe miasteczko 2.0". Zebrani w miasteczku przedstawiciele różnych zawodów medycznych zapowiadają, że pozostaną tam, dopóki nie zostaną zrealizowane ich postulaty. Domagają się między innymi wyższych zarobków i zmian w systemie. "Białe miasteczko 2.0", nawiązuje do protestu pielęgniarek z lata 2007 roku.
Drobniak: motywator finansowy ma duże znaczenie
Artur Drobniak, wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej komentował protest w niedzielę w TVN24. - Naszym zdaniem zdecydowanie najważniejszym postulatem jest "bezpieczny pacjent to bezpieczny medyk", czyli dla nas to, żebyśmy pracowali bezpiecznie, nie musieli być w pracy po 300-400 godzin w ciągu miesiąca, bo nie wykonujemy swojej pracy dobrze, będąc w niej przez dwadzieścia osiem czy dwadzieścia dziewięć czy trzydzieści kilka godzin z rzędu. To chyba normalne ludzkie odruchy wskazują na to, że nasza aktywność wówczas jest znacznie obniżona - powiedział.
Wiceszef NRL stwierdził, że kryzys kadr, z którym mamy do czynienia, "nie zaczął się dziś". - "Białe miasteczko 2.0" jest kontynuacją tych wszystkich akcji, które odbywały się w przeszłości. Minęło 14 lat od poprzedniego "Białego miasteczka" pielęgniarek i w zasadzie w systemie opieki zdrowotnej pod tym względem niewiele się zmieniło - dodał.
Ocenił, że pandemia pokazała, jak dużą rolę odgrywają wynagrodzenia dla medyków. - Pan minister [zdrowia, Adam - przyp. red.] Niedzielski na początku pandemii miał duże problemy z obsadą stanowisk w placówkach zamkniętych, które zajmowały się pacjentami covidowymi i po tym, jak obiecał odpowiednie dodatki covidowe, których swoją drogą jeszcze nie wszyscy dostali, ludzie do pracy się znaleźli. To pokazuje, że ten motywator finansowy ma duże znaczenie - wyjaśnił.
Drobniak: próbuje się tuszować problemy w opiece zdrowotnej od wielu lat
Drobniak przypomniał, że największe grupy zawodowe medyków, czyli pielęgniarki, położne i lekarze pracują na kilku etatach. Dodał, że pandemia bardzo nasiliła proces odchodzenia medyków z publicznej ochrony zdrowia do własnych, prywatnych gabinetów.
- Próbuje się tuszować problemy w opiece zdrowotnej od wielu, wielu lat i kiedy my o tym głośno mówimy, to przeciwko nam się nastawia działa, które pokazują, jakie to wszystko drogie - powiedział. - Drodzy państwo, nowoczesna medycyna, niestety, też musi być kosztowna, a w obliczu tak ogromnego kryzysu kadr albo stajemy przed wyjściem, że zapłacimy więcej za publiczną ochronę zdrowia, albo się pogódźmy z tym, dobijmy ją i powiedzmy, że nie dało się i weźmy za to odpowiedzialność - mówił.
- Jeśli politycy zdecydują się dobić, to wszyscy muszą wiedzieć, że to ich wina, bo to nie medycy odpowiadają za to, jak wygląda system opieki zdrowotnej w Polsce - dodał wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej.
Źródło: TVN24