Na akcję "Media bez wyboru" zareagowało wiele urzędów, instytucji publicznych oraz organizacji. Środowe konferencje i briefingi prasowe odwołał między innymi marszałek Senatu Tomasz Grodzki oraz władze Warszawy i Łodzi. Wieczorną manifestację solidarności z dziennikarzami zapowiedział Strajk Kobiet. Oświadczenie w sprawie opłaty medialnej wydało wiele organizacji, w tym Związek Przedsiębiorców i Pracodawców oraz Rada Przedsiębiorczości.
Kilkadziesiąt grup medialnych w liście otwartym do rządu i liderów ugrupowań politycznych zwróciło się w sprawie zapowiadanego nowego, dodatkowego obciążenia mediów działających na polskim rynku. "Jest to po prostu haracz, uderzający w polskiego widza, słuchacza, czytelnika i internautę, a także polskie produkcje, kulturę, rozrywkę, sport oraz media" – oświadczono w piśmie. Dodatkowe obciążenie myląco nazywane jest "składką", a wprowadzane jest pod pretekstem epidemii COVID-19.
Wsparcie dla protestu mediów wyraziło wiele instytucji publicznych, urzędów oraz stowarzyszeń.
Marszałek Senatu oraz urzędy miasta Warszawy i Łodzi odwołują konferencje prasowe
Marszałek Senatu Tomasz Grodzki poinformował na Twitterze: "w geście solidarności z wolnymi mediami i z szacunku dla ich dziennikarzy, pracujących na co dzień w Izbie Wyższej, poleciłem odwołać w środę wszystkie briefingi i konferencje prasowe w Senacie RP".
Biuro Rzecznika Prasowego Prezydent Miasta Łodzi przekazało, że "na prośbę protestujących dziś mediów i w geście solidarności z nimi" Urząd Miasta Łodzi odwołuje wszystkie zaplanowane na dziś konferencje i briefingi. "Rozumiejąc charakter Państwa pracy, w ciągu dnia prześlemy Państwu informacje prasowe z zaplanowanych briefingów" - dodano.
W środę UMŁ planował trzy konferencje prasowe. M.in. o ogólnopolskim Dniu Walki z Depresją w Łodzi, programie stażowym dla łódzkich studentów oraz wiceprezydent Łodzi Małgorzaty Moskwy-Wodnickiej o tym, kiedy uczniowie ostatnich klas szkół średnich będą mogli wrócić do szkół z nauki zdalnej.
Zaplanowaną na środę konferencję w Łodzi odwołali też działacze Lewicy.
Na oficjalnym profilu Miasta Łodzi na Twitterze ukazała się czarna plansza z napisem "TU MIAŁY BYĆ TWOJE ULUBIONE TWEETY", nawiązująca do medialnych protestów. "Łódź popiera walkę o wolne media. Dziś tweetów u nas nie będzie. Do zobaczenia jutro #MEDIABEZWYBORU" - napisano.
Konferencję prasową w sprawie Szpitala Południowego odwołał Urząd Miasta Warszawy. "Szanowni Państwo, w geście solidarności z mediami, planowana na dziś na godz. 12.00 konferencja w Szpitalu Południowym, została odwołana" - przekazał w komunikacie Wydział Prasowy UM.
Konferencja miała dotyczyć Szpitala Południowego, przedstawianego w zapowiedzi jako jednej z największych inwestycji od lat. "Zgodnie z zapowiedziami władz Warszawy, od 15 lutego do Szpitala Południowego mogą być już przyjmowani pierwsi pacjenci zakażeni koronawirusem. W związku z tym zapraszamy przedstawicieli mediów na konferencję prasową dotyczącą uruchomienia placówki oraz spacer po obiekcie" - zapowiadano briefing. W wydarzeniu mieli wziąć udział m.in.: prezydent m.st. Warszawy Rafał Trzaskowski, wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł, zastępca prezydenta m.st. Warszawy Renata Kaznowska i przewodnicząca Rady m. st. Warszawy Ewa Malinowska-Grupińska.
"Wolne media = wolne sądy = wolni ludzie"
Swoją konferencję prasową odwołał także Komitet Obrony Sprawiedliwości. "Dziś sędzia Igor Tuleya został ponownie wezwany do prokuratury. Nie dowiesz się, co się z nim stało bez wolnych mediów. Wolne media = wolne sądy = wolni ludzie. Dzisiejsza konferencja prasowa Komitetu Obrony Sprawiedliwości KOS o godz. 12.00 została odwołana".
"My wołamy o wolność na ulicy, w eterze krzyczy cisza"
Stanowisko wobec protestu mediów zajął także Ogólnopolski Strajk Kobiet.
"Ogólnopolski Strajk Kobiet jednym głosem z polskimi Dziennikarkami i Dziennikarzami. Wobec zamachu polskich władz państwowych na wolność i niezależność mediów, na bezpieczeństwo dziennikarzy – nie zamilkniemy. Wobec prób urabiania mediów publicznych na kształt szeregów służalczych, sprzedajnych propagandystów – będziecie nas słyszeć jeszcze wyraźniej. NIE ograniczaniu prawa do wolności wypowiedzi i informacji. Nie uciszycie nas. My wołamy o wolność na ulicy, w eterze krzyczy cisza. Ten ją słyszy, kto słuchać umie" - napisano w komunikacie.
"Nasza misja jest zbieżna z tą, którą realizują media"
Wspólne oświadczenie wydało też kilka organizacji pozarządowych. Na profilu Fundacji ePaństwo na Twitterze napisano, że "nie ma prawa do informacji, kiedy ogranicza się jej rozpowszechniane".
"Dlatego wyrażamy naszą solidarność z dziennikarzami i dziennikarkami, których działalność może zostać znacząco ograniczona na skutek wprowadzenia tzw. podatku medialnego. Nasza misja jest zbieżna z tą, którą realizują media. Pełnią one istotną rolę w kontrolowaniu władz publicznych, pozyskują informacje o tym jak politycy i urzędnicy wykonują swoje funkcje i jak wydawane są nasze pieniądze. Kontekst nałożenia tzw. podatku medialnego jest dla nas oczywisty. Chodzi o to, by tę funkcję kontrolną ograniczyć, a w rezultacie by obywatele i obywatelki miały mniejszy dostęp do informacji o sprawach publicznych" - napisano w oświadczeniu.
"Oprócz tego symbolicznego gestu solidarności, zwracamy się jednocześnie z apelem do władz, aby w trosce o wolność mediów nie kontynuowały prac nad wprowadzeniem tej daniny. Zachęcamy również inne organizacje do złożenia podpisu do czwartku, 11 lutego do godziny 9. Chcemy ten apel przekazać do Ministerstwa Finansów, które pracuje nad wprowadzeniem tzw. podatku medialnego" - dodano.
Pod oświadczeniem podpisały się: - Fundacja ePaństwo, - Fundacja Panoptykon, - Helsińska Fundacja Praw Człowieka, - Sieć Obywatelska – Watchdog Polska
Związek Przedsiębiorców i Pracodawców
Oświadczenie w sprawie opłaty medialnej wydał Związek Przedsiębiorców i Pracodawców. "Związek Przedsiębiorców i Pracodawców od lat krytycznie ocenia każdego rodzaju podatki sektorowe. Proponowany podatek medialny nie stanowi wyjątku, dlatego jesteśmy zdecydowanie przeciwni jego wprowadzeniu. Co więcej, sprzeciwiamy się również nowym obciążeniom wprowadzanym w trakcie walki z epidemią. Podatek medialny jest już kolejnym z nich. Dla nas to dodatkowy powód, by mu się sprzeciwiać" - brzmi początek wydanego oświadczenia.
Swoje stanowisko ws. projektu nowej daniny przekazała także Rada Przedsiębiorczości. Wyraża w nim stanowczy protest wobec projektu rządowego.
"Ostrzegamy, że wejście w życie projektu w obecnym kształcie będzie miało dalece negatywne skutki dla całej gospodarki i zamiast zakładanych dodatkowych przychodów, przyniesie wielomiliardowe straty. W gospodarce rynkowej znana powszechnie jest prawdziwość twierdzenia, że reklama jest dźwignią handlu. Rynek reklamy jest jednym z najważniejszych kół zamachowych gospodarki. Ograniczenie reklamy zmniejszy konsumpcję, która i tak jest na poziomie najniższym od lat. A konsumpcja bezpośrednio wpływa na kondycję PKB. Według wyliczeń Deloitte dla World Federation of Advertisers w UE każda złotówka wydana na reklamę przekłada się na 7 złotych wzrostu PKB" - przekazano w komunikacie.
Wyrazy poparcia dla mediów przekazała Federacja Związków Zawodowych Pracowników Przemysłu Spożywczego. "Federacja Z.Z.P.P.S. przyłącza się do protestu mediów odnośnie obłożenia ich podatkiem od reklam naszych wyrobów, które służą wyżywieniu Narodu. Nasza branża spożywcza reklamuje w mediach wyroby spożywcze produkowane w Polsce przez takie firmy jak Nestle, Unilever, Nutricia, Hortex, Jacobs, Mondelez, zakłady branż piwowarskiej, drobiarskiej i cukierniczej" - napisano w przesłanym komunikacie.
"Zniewolenie mediów to kolejny krok w stronę państwa totalitarnego"
Poparcie dla protestu mediów wyraziło także stowarzyszenie Otwarte Ramiona.
"Szanowni Państwo, znajdujemy się obecnie w sytuacji kolejnego zamachu rządu na wolne i niezależne media! Tzw. podatek od reklamy będzie ciosem, który może uniemożliwić działalność wielu niezależnym od władzy serwisom informacyjnym. Najpierw wpompowano miliardy złotych na propagandę na telewizję publiczną, a obecnie władza dąży do likwidacji niepokornych mediów, które patrzą na ręce obecnemu rządowi i wytykają niekonstytucyjne działania.
CZYTAJ TAKŻE: Madeleine Albright: jestem zaniepokojona ostatnią próbą zdławienia wolnych mediów przez polski rząd
"Wszystko to dzieje się pod płaszczykiem pięknych opowieści o przeznaczeniu środków na ochronę zdrowia czy wsparcie kultury - pytanie, dlaczego dziwnym trafem wcześniej odrzucane były wszystkie projekty mające jakkolwiek wesprzeć te dziedziny? Zniewolenie mediów to kolejny krok w stronę państwa totalitarnego, ku któremu od dłuższego czasu pcha nas obecna władza. Dlatego jako Stowarzyszenie Otwarte Ramiona stanowczo sprzeciwiamy się tym planom i deklarujemy pełne wsparcie dla polskich niezależnych ośrodków medialnych. Nie zostaniecie sami!" - brzmi pełna treść oświadczenia.
Opłata medialna
Zgodnie z projektem Ministerstwa Finansów, do opłacania składki z tytułu reklamy konwencjonalnej będą "obowiązani dostawcy usług medialnych, nadawcy, podmioty prowadzące kino, podmioty umieszczające reklamę na nośniku zewnętrznym reklamy oraz wydawcy". Próg wpływów z reklam dla tej grupy to 1 mln złotych. Dla wydawców prasowych ma on stanowić 15 mln złotych. Konkretne stawki składki mają zależeć od wysokości wpływów – dochodzą nawet do 15 procent.
Od przychodów w wysokości od 1 do 50 mln zł z reklam w radiu, telewizji, kinach i reklamy zewnętrznej trzeba byłoby zapłacić 7,5 proc., a powyżej 50 mln zł – stawka wzrastałaby do 10 proc. W przypadku prasy stawki są niższe: przy przychodach z reklam od 15 do 30 mln zł – 2 proc., a powyżej 30 mln zł – 6 proc.
Dla kilku grup produktów stawki składki za przychód od reklamy są wyższe. Chodzi tu o produkty lecznicze, suplementy diety, wyroby medyczne i napoje z dodatkiem substancji słodzącej, które w projekcie oznaczono jako "towary kwalifikowane".
Przy przychodach od 1 do 50 mln zł z tytułu reklam promujących te produkty w telewizji, radiu, kinach i reklamie zewnętrznej wysokość stawki miałaby wynieść - 10 proc., a powyżej 50 mln zł - 15 proc. W przypadku reklam "towarów kwalifikowanych" w prasie przy przychodach od 15 do 30 mln zł stawka miałaby wynieść 4 proc., a powyżej 30 mln zł - 12 proc.
Z kolei stawka składki od reklamy internetowej ma wynieść 5 proc. Jej zakresem objęci byliby "giganci cyfrowi", których globalne przychody sięgają 750 mln euro. Przychody z tytułu reklamy internetowej w Polsce oszacowano na 5 mln euro.
W projekcie zaproponowano zasilanie wpływami ze składek trzech funduszy: NFZ, do którego ma trafić 50 proc. wpływów ze składek, nowo utworzonego Funduszu Wsparcia Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Obszarze Mediów (35 proc.) oraz Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków (15 proc.).
Według szacunków resortu finansów wpływy ze składki od reklam w 2022 roku mogą wynieść blisko 800 mln zł. Ustawa miałaby wejść w życie w lipcu.
Uzasadnienie projektu
"Pandemia SARS-CoV-2 dotyka społeczeństwo Polski w wielu sferach życia. Jej konsekwencje zdrowotne, społeczne i gospodarcze odczuwane będą długofalowo. Najbliższe miesiące i lata, będą wymagały wzmożonych działań niwelujących skutki pandemii. W związku z długofalowymi konsekwencjami pojawienia się i rozprzestrzeniania wirusa SARS-CoV-2 oraz jego wpływem na zdrowie społeczeństwa ustawodawca widzi konieczność wprowadzania szczególnych rozwiązań, ułatwiających podejmowanie działań minimalizujących jego skutki dla zdrowia publicznego" – napisano w uzasadnieniu projektu.
Dodano, że "niemniej ważnym skutkiem zmagań polskiego społeczeństwa z konsekwencjami pandemii, jest coraz szybszy transfer wielu aktywności społecznych do przestrzeni online".
"Przyniósł on ogromną zmianę w życiu społeczeństwa i wygenerował nowe wyzwania, tj. rozwarstwienie poziomu kompetencji cyfrowych, coraz większe trudności z oceną rzetelności pojawiających się w mediach informacji, a także utratę poczucia wspólnoty i więzi z tradycją oraz ograniczony dostęp do dóbr kultury i pomników wspólnego dziedzictwa. To także bezpośrednie skutki pandemii SARS-CoV-2 wymagające szczególnej uwagi, w istotny sposób wpływające na jakość życia oraz rozwój gospodarczy i społeczny w Polsce" – czytamy.
CZYTAJ WIĘCEJ: Rząd pracuje nad opłatą od reklam. Kto zapłaci?
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl