Polskie media protestują przeciwko nowelizacji ustawy o prawie autorskim. Wydawcy ostrzegają, że obecnie proponowane przepisy są bardzo niekorzystne dla mediów i mogą doprowadzić do zamknięcia wielu z nich. Z tym samym problemem mierzą się media także w innych państwach - jakie tam znaleziono rozwiązania?
Polskie media apelują do polityków o zmiany w treści przyjętej przez Sejm nowelizacji ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Domagają się wzmocnienia pozycji wydawców w relacjach z gigantami technologicznymi, takimi jak Google, Microsoft czy Meta, którzy zarabiają na treściach dziennikarskich, choć sami ich nie tworzą.
Z tym samym problemem mierzą się media w innych państwach, a kilka z nich zdążyło już wprowadzić nowe regulacje. Jak one wyglądają?
Francja
Francja uregulowała relacje pomiędzy mediami i firmami technologicznymi już w październiku 2019 roku. Jak tłumaczył "Le Monde", regulacje te zobligowały gigantów technologicznych do płacenia za wykorzystywanie treści. Szczegóły dotyczące tych płatności są precyzowane w zawieranych umowach, a ewentualne nieprawidłowości w ich egzekwowaniu nadzorują organy kontrolne, w tym francuski urząd ochrony ds. konkurencji.
Choć francuskie przepisy są przez niektórych oceniane jako niedostatecznie precyzyjne, przyczyniły się one już także do kilku istotnych rozstrzygnięć. Ich wejście w życie zaowocowało między innymi nałożeniem przez francuski urząd ds. konkurencji kary w wysokości 500 milionów euro (równowartość ponad 2 mld zł) na Google za brak negocjowania "w dobrej wierze".
W marcu 2024 roku Google dostało też karę w wysokości 250 milionów euro (ponad 1 mld zł) za niedopełnienie wszystkich podjętych zobowiązań z zakresu m.in. wynagradzania mediów internetowych, czy informowania wydawców o sposobie wykorzystywania ich treści.
Z kolei w maju tego roku francuski sąd podjął decyzję w sprawie złożonego przez kilkanaście mediów - m.in. "Le Monde", "Le Figaro", France24 - pozwu przeciwko X (dawniej Twitter). Nakazał on przedsiębiorstwu przedstawienie wydawcom informacji na temat tego, ile zarabia na publikowaniu tworzonych przez media treści oraz tego, jak treści te angażują użytkowników platformy.
ZOBACZ TEŻ: Po co jest protest mediów?
Australia
Australia wprowadziła nowe przepisy regulujące relacje między mediami i firmami big tech w 2021 roku. Krok ten spotkał się wówczas z silnym sprzeciwem Google i Mety (właściciela Facebooka i Instagrama). W geście sprzeciwu, jeszcze przed wejściem regulacji w życie, drugie z tych przedsiębiorstw wprowadziło nawet czasową blokadę australijskich treści na swoich platformach.
Ograniczenia obowiązywały jednak zaledwie przez tydzień. Ostatecznie obie firmy zawarły porozumienie z rządem i lokalnymi wydawcami. Reuters Institute szacuje wartość tych umów na co najmniej 200 milionów dolarów australijskich (równowartość ok. 535 mln zł).
Kanada
Podobne przeszkody napotkała Kanada, która regulacje w sprawie opłat dla wydawców treści przyjęła w czerwcu 2023 roku. I tu Meta oraz Google w ramach sprzeciwu zapowiedziały blokadę lokalnych treści na należących do nich platformach.
Google finalnie jej nie wprowadziło, Meta zdecydowała się na to w sierpniu 2023 roku. Jako że termin ten zbiegł się z czasem szalejących w Kanadzie pożarów, krok ten był później głośno krytykowany. Amerykańskiemu przedsiębiorstwu zarzucano ograniczenie dostępu do rzetelnych informacji w krytycznym dla lokalnej społeczności czasie. Ograniczanie to trwa jednak do dziś. Google zakończyło natomiast batalię z rządem Kanady w listopadzie 2023 roku, godząc się na umowę o wartości 100 milionów dolarów kanadyjskich (równowartość ok. 290 mln zł.).
Kalifornia
Bardzo zaawansowane prace nad wdrożeniem tego typu prawodawstwa trwają też w amerykańskim stanie Kalifornia. Ustawa w tej sprawie została tam w ubiegłym tygodniu przyjęta przez komitet sądowniczy izby wyższej lokalnego parlamentu i czeka na głosowanie w Senacie.
Jeśli wejdzie w życie, zobowiąże firmy takie jak Google czy Meta do płacenia zryczałtowanych, rocznych opłat za korzystanie z treści wydawców albo firmy te zostaną zmuszone do mediacji lub arbitrażu celem wynegocjowania, jaką część swoich cyfrowych przychodów z reklam będą musiały oddawać mediom.
Źródło: BBC, France24, Le Figaro, Le Monde, Reuters Institute, The Guardian, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock