Prokuratura zbada sprawę apartamentu Muzeum II Wojny Światowej, z którego nieodpłatnie korzystał kandydat PiS na prezydenta Karol Nawrocki. "Wydano polecenie przeprowadzenia czynności sprawdzających" - czytamy w komunikacie Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Karol Nawrocki jako dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku przez prawie 200 dni miał za darmo zajmować luksusowy apartament w muzealnym kompleksie hotelowym, oddalonym o ledwie pięć kilometrów od jego domu. Nawrocki mógł korzystać z tego apartamentu, ale powinien był za to płacić - bez zniżki koszt wyniósłby 120 tysięcy złotych. Jednak uwzględniając maksymalną zniżkę pracowniczą, Nawrocki powinien był za to zapłacić około 25 tysięcy złotych, a nie zapłacił ani grosza.
"Wydano polecenie przeprowadzenia czynności sprawdzających w kierunku ewentualnego zaistnienia przestępstwa przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej" - poinformowano w środę w komunikacie Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Nawrocki apeluje do dziennikarzy, żeby przestali kłamać i insynuować
Nawrocki został zapytany o sprawę luksusowego apartamentu podczas konferencji prasowej w Bogdance. Zwrócił się do dziennikarzy: - Jeśli piszecie artykuł o tym, że jestem dwieście dni w pokojach, to warto zajrzeć chociaż na mojego Facebooka, gdzie jasno piszę, co robiłem w czasie kwarantanny i napisałem tam jasno: przeczytałem dwa tysiące stron siedmiu książek (...), podjąłem też tam dwieście decyzji, dlatego byłem w Muzeum, bo chciałem, żeby Muzeum funkcjonowało.
Przypomniał, że odniósł się do sprawy podczas wtorkowego spotkania w Ciechanowie na Mazowszu. - Na tej liście dni, w których byłem niby w apartamencie, jest też Sylwester, który spędzałem ze swoją żoną i ze swoimi dziećmi - wymieniał. Jak powiedział Nawrocki, "grał sobie wtedy w FIFĘ (grę - red.)".
- Na tej liście jest też data 12, 13, 14 lutego, kiedy spędzałem z żoną i z synem naprawdę miły czas w jednej z kaszubskich miejscowości. Też są na to dowody - wskazał. Mówił również do dziennikarzy, którzy zajmują się tą sprawą, aby "przestali po prostu kłamać, insynuować i atakować osoby trzecie".
- Ci wszyscy śledczy z Muzeum II Wojny Światowej i śledczy dziennikarze nie zauważają pewnych oczywistości, które są wokół sprawy apartamentów - powiedział. Dodał, żeby już go o to nie pytać.
CZYTAJ TEŻ: Co Nawrocki robił w apartamencie? "Dziewięć treningów, dwieście decyzji, siedem książek"
Myrcha: kilka wątków powinno być wyjaśnionych
- Widzimy na pewno, że to, o czym mówi publicznie pan prezes Nawrocki, rozmija się chociażby z tym, co wynika z komunikatów zamieszczanych przez dyrekcję muzeum, tak więc wydaje się, że kilka tych wątków powinno być wyjaśnionych, czy faktycznie nie doszło do naruszenia prawa - powiedział wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha.
- Każdy w swoim sumieniu ocenia, czy słowa pana Nawrockiego są wiarygodne, czy spełniają jakieś oczekiwania. Widać, że dla większości obywateli - to zresztą bardzo łatwo się daje odczuć, czytając pras komentarze - są po prostu niewystarczające - ocenił.
Zapytany, jakiego rodzaju podejrzenia mogą być skierowane w stosunku do Nawrockiego, odpowiedział: - Wydaje się, że tutaj są dwie takie możliwości, jedna to jest artykuł 231 (Kodeksu karnego - red.), czyli ewentualnie nadużywanie uprawnień wynikających z pełnienia funkcji publicznej, a dwa to jest kwestia gospodarowania mieniem i środkami publicznymi, czy one były uzasadnione w takich okolicznościach, w takich kwotach i to pewnie będzie przedmiot badania prokuratora.
Kaczyński: nie zajmuję tym, kto gdzie mieszkał
Prezes PiS Jarosław Kaczyński pytany o tę sprawę, powiedział, że "ta kampania wyborcza jest rzeczywiście kampanią bardzo specyficzną, z poważnym udziałem prokuratury".
- Ja się nie zajmuję tym, kto gdzie mieszkał w jakimś tam okresie i proszę mnie w ogóle o to nie pytać. Ja rzeczywiście byłem promotorem powołania pana Nawrockiego na stanowisko szefa IPN-u, bo oczywiście w ramach moich możliwości to była kwestia do ustalenia. Moje argumenty tutaj okazały się najsilniejsze, bo byli też inni kandydaci i mieli też mocne wsparcie w partiach - wyjaśnił Kaczyński.
Według niego to, czy "dyrektor jakiejś instytucji ma prawo zamieszkiwać w lokalach należących do tej instytucji, to jest kwestia, nad którą można dyskutować". - To jest kwestia w porównaniu z wagą tego, o co dzisiaj toczy się walka w Polsce, nie trzecia, ale nawet trzydziestotrzeciorzędna - ocenił.
Różne wersje w sprawie apartamentu Nawrockiego
Na początku ubiegłego tygodnia Karol Nawrocki twierdził, że korzystał z apartamentu w czasie pandemii Covid-19, żeby spędzać tam kwarantannę i jednocześnie pracować. Dwa dni później dodał, że apartament był rezerwowany na jego nazwisko, ale w rzeczywistości przebywali tam zagraniczni goście Muzeum. Pojawiła się też wersja, że nocował tam, kiedy do późna pracował i od rana musiał być na miejscu.
Nowe kierownictwo Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku podważyło argumenty Nawrockiego. Z muzealnych dokumentów wynika, że Karol Nawrocki rezerwował apartament o wiele dłużej niż na czas ewentualnej kwarantanny. Nie przez cały czas apartament był też pandemicznie wyłączony z użytku, więc mógł na siebie zarabiać.
W sprawie domniemanych rezerwacji dla zagranicznych gości Muzeum odpowiada, że wszelkie spotkania były w sali konferencyjnej, a kiedy ktoś z gości miał nocować, to rezerwacje były na nazwisko gościa, a nie dyrektora. Ponadto Muzeum twierdzi, że Nawrocki miał ten apartament zarezerwowany także podczas urlopu wypoczynkowego.
Według informacji udzielonej "Gazecie Wyborczej" przez obecną dyrekcję Muzeum, w sumie w latach 2018-2020 Nawrocki zarezerwował 19 pobytów w kompleksie hotelowym należącym do muzeum, a w okresie 2020-21 było ich 182, czyli razem 201 dni, w tym 197 w apartamencie.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Grzegorz Momot