Postępowanie w sprawie byłego szefa CBA Pawła Wojtunika za pytania skierowane do ministra Mariusza Kamińskiego na antenie TVN24 prowadzi prokurator Agata Kasperek z Prokuratury Okręgowej w Warszawie - donosi w piątek "Gazeta Wyborcza". Jak mówią rozmówcy dziennika, "takie sprawy nigdy nie trafiają do przypadkowych osób".
21 października były szef CBA Paweł Wojtunik w "Faktach po Faktach" w TVN24 skierował cztery pytania do szefa MSWiA, ministra koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego. W jednym z nich spytał, czy to prawda, że "podczas odprawy w Lucieniu (wieś na Mazowszu, gdzie mieści się ośrodek CBA - red.) dwa dni przed wyborami zapadły decyzje, dyspozycje, wydano zalecenia, aby w kontekście wyborów parlamentarnych masowo stosować kontrolę operacyjną wobec przedstawicieli ugrupowań opozycyjnych z położeniem szczególnego nacisku na jedno z ugrupowań tworzących koalicję przedwyborczą". Chodziło o Trzecią Drogę.
23 października minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński zapowiedział, że "w związku z tymi insynuacjami CBA kieruje zawiadomienie do prokuratury o popełnieniu przez P. Wojtunika przestępstwa z art. 212 KK". Ten artykuł Kodeksu karnego dotyczy zniesławienia.
Dzień później w komunikacie Prokuratury Okręgowej w Warszawie poinformowano, że "w związku ze złożonym przez Centralne Biuro Antykorupcyjne zawiadomieniem o podejrzeniu popełnienia przestępstw" Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła "postępowanie m.in. o czyn z art. 235 k.k., w sprawie podejmowania podstępnych zabiegów w celu skierowania przeciwko Szefowi Centralnego Biura Antykorupcyjnego oraz jego zastępcom ścigania karnego o przestępstwo przekroczenia uprawnień".
Kto prowadzi postępowanie?
"Gazeta Wyborcza" poinformowała w piątek 3 listopada, powołując się na swoje źródła, że postępowanie w sprawie Wojtunika za słowa o akcji CBA przeciw opozycji prowadzi prokurator Agata Kasperek z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. - Takie sprawy nigdy nie trafiają do przypadkowych osób - twierdzą źródła "GW". Dziennik próbował oficjalnie zweryfikować tę informację, ale rzecznik prasowy jednostki prokurator Szymon Banna nie odpowiedział na zadane w tej sprawie pytania. Nie odpowiedział także do momentu publikacji tekstu na pytanie wysłane przez tvn24.pl.
"Wyborcza" przypomina, że Agata Kasperek w przeszłości pracowała w Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Mokotów, a potem przeszła do pracy w rejonie na Ursynowie, a do warszawskiej prokuratury okręgowej trafiła na delegację. "Nasze źródła twierdzą jednak, że awansowała i została tam kierownikiem w jednym z działów w Wydziale I Śledczym. Ten wydział nazywany jest przez prokuratorów 'politycznym' ze względu na profil wielu trafiających tam spraw" - pisze dziennik. Jak dodaje, "Kasperek sprawuje patronat nad aplikantami, a na takie dodatkowe zajęcia mogą obecnie liczyć osoby, które nie robią problemów".
"Wyborcza" zwraca uwagę, że Kasperek wszczęła postępowanie w sprawie Wojtunika dzień po złożeniu zawiadomienia przez Kamińskiego.
Dziennik donosi również, że prokurator Kasperek, będąc na delegacji w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie, zajmowała się sprawą wpisu Krystyny Pawłowicz, byłej posłanki PiS, a obecnie członkini Trybunału Konstytucyjnego, w którym ujawniła ona dane transpłciowego dziecka. Zawiadomienia w tej sprawie złożyło kilku polityków. Po fali krytyki Pawłowicz skasowała wpis. Napisała później, że nie chciała "sprawić przykrości dziecku" i że je przeprasza.
"GW" przypomina, że w maju 2021 roku Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła wszczęcia postępowania ze względu na brak znamion przestępstwa. Dziennik dodaje, powołując się na portal Gazeta.pl, że pod decyzją podpisała się prokurator Kasperek.
"Nie ma interesu społecznego w objęciu tego rodzaju sprawy ściganiem z urzędu"
"Gazeta Wyborcza" pisze również, że przestępstwa zniesławienia i pomówienia ścigane są w trybie prywatnoskargowym. "To znaczy, że sprawy nie wszczyna prokuratura, lecz akt oskarżenia wysyła bezpośrednio do sądu osoba lub instytucja, która czuje się zniesławiona. Prokuratura może się do tego przyłączyć, jeśli uzna, że taki jest interes społeczny lub pomówiona osoba/instytucja jest "nieporadna" - wyjaśnia.
To dlatego - dodaje "GW" - prokuratura, ogłaszając swoją decyzję, podała, że śledztwo prowadzone będzie głównie z artykułu 235 Kodeksu karnego przewidującego karę (od 3 miesięcy do 5 lat więzienia) za "tworzenie fałszywych dowodów lub inne podstępne zabiegi" w celu "skierowania podejrzenia" o przestępstwo. Jednocześnie prokuratura przyłącza się do zawiadomienia w sprawie artykułu 212 Kk, czyli zniesławienia.
- Nie ma interesu społecznego w objęciu tego rodzaju sprawy ściganiem z urzędu, bo pokrzywdzeni nie są nieporadni. Mogą samodzielnie bronić dobrego imienia. A już zupełnym absurdem jest prowadzenie sprawy z art. 212 Kk na szczeblu okręgowym - powiedział "Gazecie Wyborczej" jeden z jej rozmówców.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"