Jest śledztwo w sprawie nieprawidłowości w oświadczeniu majątkowym posłanki Koalicji Obywatelskiej Kingi Gajewskiej. Informację potwierdził portalowi Wirtualnej Polski rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prokurator Piotr Skiba. Portal ustalił, że posłanka została przesłuchana w charakterze świadka.
W sobotę Wirtualna Polska podała, że Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadzi śledztwo w sprawie nieprawidłowości w oświadczeniu majątkowym Kingi Gajewskiej. Według informacji portalu, posłanka KO została w tej sprawie przesłuchana w charakterze świadka.
Informację w sprawie wszczęcia śledztwa dotyczącego nieprawidłowości w oświadczeniu majątkowym Gajewskiej potwierdził w korespondencji z portalem rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, prokurator Piotr Skiba.
Arkadiusz Myrcha i Kinga Gajewska, posłowie i małżonkowie z Koalicji Obywatelskiej, pobierają przysługujący im dodatek mieszkaniowy na wynajem lokum w stolicy. Choć mieszkają razem, każde z nich dostaje zryczałtowaną kwotę blisko czterech tysięcy złotych.
"Śledczy badają, czy polityczka złożyła nieprawdziwe oświadczenie majątkowe - bez nieruchomości w podwarszawskiej miejscowości Błonie. Jak wynika z odpowiedzi prokuratury, śledczy na razie gromadzą i analizują niezbędną dokumentację. Gajewska została na ten moment przesłuchana w charakterze świadka" - podał serwis WP.
Gajewska tłumaczy
Nieprawidłowości w oświadczeniach Gajewskiej dotyczą domu w Błoniu pod Warszawą, który posłanka otrzymała od rodziców w ramach darowizny w sierpniu 2023 roku. "Zgodnie z przepisami miała 30 dni na zgłoszenie tego faktu do rejestru korzyści prowadzonego przez marszałka Sejmu. Tymczasem zrobiła to dopiero po 392 dniach, już w obecnej kadencji parlamentu. To naruszenie art. 35a Ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora, co może skutkować odpowiedzialnością karną" - wskazał portal.
Wirtualna Polska zwróciła uwagę, że rejestr korzyści to publiczny dokument, który ma zapewniać przejrzystość działań parlamentarzystów i unikanie konfliktu interesów. "Posłowie mają obowiązek zgłaszania w nim wszelkich darowizn, wyjazdów czy usług finansowanych przez osoby trzecie. Gajewska zaznaczyła, że dom był ujęty w jej corocznych oświadczeniach majątkowych, ale - jej zdaniem - rejestr korzyści działa na innych zasadach" - czytamy na portalu.
WP podała także, że śledztwo objęło też wątek 40 tysięcy złotych, które Gajewska otrzymała jako darowiznę od swojego męża - wiceministra sprawiedliwości Arkadiusza Myrchy.
"Otrzymałam od męża 40 tysięcy złotych po prostu na wykończenie domu. Stwierdziliśmy, że skoro mamy rozdzielność majątkową, to najlepiej będzie zrobić to w formie darowizny. Moją winą jest to, że około miesiąca spóźniłam się z wpisaniem takiej czynności do rejestru korzyści. Kiedy się zorientowałam, to założyłam dokument z własnej inicjatywy" - zapewniła posłanka w rozmowie z WP.
Prokuratura bada, czy działania posłanki mogły mieć charakter celowego zatajania informacji.
Źródło: Wirtualna Polska, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Albert Zawada/PAP