Przeniesieni, bo się "zasiedzieli". Rzecznik MON o prokuratorach od Smoleńska

"To są normalne decyzje kadrowe"
"To są normalne decyzje kadrowe"
Źródło: TVN 24
- Żołnierz jest przede wszystkim żołnierzem Wojska Polskiego i musi realizować zadania stawiane przez ministra obrony narodowej - powiedział Bartłomiej Misiewicz, rzecznik MON, komentując sprawę prokuratorów przeniesionych z prokuratur wojskowych. Byli oni związani ze śledztwem w sprawie katastrofy smoleńskiej.

- To są normalne decyzje kadrowe, które podejmuje minister obrony narodowej według własnego uznania - skomentował sprawę przeniesionych prokuratorów Bartłomiej Misiewicz, rzecznik MON. Jego zdaniem "żołnierz jest przede wszystkim żołnierzem Wojska Polskiego i musi realizować zadania stawiane przez ministra obrony narodowej". - Swego rodzaju patologią jest to, kiedy żołnierz za długo zasiedzi się w jednym miejscu i staje się urzędnikiem, a przestaje być żołnierzem - powiedział rzecznik.

Misiewicz dodał, że "co jakiś czas takie zmiany są wskazane, żołnierz musi być zawsze w gotowości". - Dziennie minister podejmuje od kilkunastu wzwyż decyzji kadrowych po to, aby zapewnić bezpieczeństwo Polsce - stwierdził.

Przeniesieni prokuratorzy

Prokuratorzy z Naczelnej Prokuratury Wojskowej związani ze śledztwem w sprawie katastrofy w Smoleńsku oraz jeden z oskarżycieli, który bezpośrednio zajmował się tym śledztwem, zostali skierowani do odległych od Warszawy jednostek – informowaliśmy w piątek na tvn24.pl.

- Co to znaczy do odległych jednostek wojskowych? Wszystkie jednostki są na terenie kraju, nie wydaje mi się, żeby to były jakieś straszne odległości - zaznaczył rzecznik MON.

Według naszych ustaleń prawdopodobnie sześciu (inne nasze źródła mówią o siedmiu) wojskowych prokuratorów zostało przeniesionych z prokuratur i skierowanych do jednostek wojskowych m.in. w Bartoszycach czy Hrubieszowie.

Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, nie będą oni w tych jednostkach prokuratorami, lecz zwykłymi żołnierzami.

Major przeniesiony

Ustaliśmy, że wśród przeniesionych do zwykłych jednostek wojskowych jest m.in. mjr Marcin Maksjan, który prezentował w mediach oficjalne stanowisko naczelnych prokuratorów wojskowych w sprawie śledztwa dotyczącego tragedii z 10 kwietnia 2010 roku.

Maksjan w 2011 roku był jedną z osób, która przyczyniła się (tak wynika z dokumentów śledztwa, z którymi zapoznali się oficjalnie nasi dziennikarze) do wszczęcia śledztwa wobec nadzorującego sprawę smoleńską prokuratora Marka Pasionka i wobec dziennikarzy tvn24.pl i "Rzeczpospolitej".

Sąd stwierdził, że w tym śledztwie doszło do nielegalnej inwigilacji dziennikarzy, a prokuratora Pasionka oczyszczono z wszelkich podejrzeń (dziś jest on jednym z zastępców prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry).

Opowiadał o opinii biegłych

Drugi wyrzucony z NPW prokurator to według naszych informacji ppłk Janusz Wójcik, który pełnił obowiązki rzecznika prasowego. Prowadził m.in konferencje prasowe dotyczące ostatecznej - według prowadzących śledztwo - opinii biegłych o przyczynach katastrofy, a także informował media oficjalnie o ustaleniach śledztwa.

Nieoficjalnie ustaliśmy, że wśród grupy prokuratorów przeniesionych do jednostek wojskowych jest jeden z oskarżycieli, którzy bezpośrednio zajmowali się śledztwem smoleńskim. Zapytaliśmy o to ppłk. Anatola Salwę, pełniącego obowiązki szefa Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Nie odpowiedział na nasze pytania i przekazał je do Naczelnej Prokuratury Wojskowej.

Autor: mart / Źródło: TVN 24, tvn24.pl

Czytaj także: