Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła dzisiaj śledztwo w sprawie prokuratora Marka Pasionka. Prokuratorzy uznali, że nie ma podstaw, by oskarżyć go o przekazywanie informacji ze śledztwa w sprawie TU154 M 101 - dowiedział się portal tvn24.pl. Informację potwierdziła nam Monika Lewandowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
W czerwcu szef NPW gen. Krzysztof Parulski zawiesił Pasionka w związku z podejrzeniem ujawnienia przez niego tajemnic śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej. Prokurator generalny Andrzej Seremet nie uwzględnił zażalenia Pasionka na tę decyzję, uznając, że "nie jest on wiarygodny w swoich czynnościach zawodowych". W sprawie wszczęto postępowanie dyscyplinarne w NPW. W październiku rzecznik dyscyplinarny prokuratury postawił Pasionkowi formalne zarzuty.
Śledztwo ws. ujawnienia informacji
Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła natomiast śledztwo w sprawie "ujawnienia osobie nieuprawnionej informacji stanowiącej tajemnicę służbową" (co zagrożone jest karą do trzech lat więzienia) oraz "rozpowszechniania publicznego wiadomości pochodzących z postępowania przygotowawczego" (zagrożenie do dwóch lat). Dziś śledztwo to, z braku dowodów, zostało umorzone.
Pasionek nie popełnił żadnego przestępstwa
Warszawska prokuratura umarzając śledztwo obaliła wszystkie zarzuty wojskowej prokuratury wobec Pasionka. Umorzenie obejmuje pięć rzekomych przestępstw, o których popełnienie Pasionka podejrzewała prokuratura wojskowa. Stołeczni prokuratorzy nie ustalili kto między wrześniem a listopadem 2010 roku ujawnił informacje objęte tajemnicą służbową ze śledztwa w sprawie katastrofy Tu 154 M 101.
Nie informował dziennikarzy
Oskarżyciele nie wykryli także kto z tego śledztwa miał przekazać informacje dziennikarzom „Rzeczpospolitej” na temat m.in. unieważnienia zeznań kontrolerów z lotniska pod Smoleńskiem. Śledczy uznali ponadto, że ujawnienie tych informacji w „Rzeczpospolitej” nie było przestępstwem. Prokuratura uznała także, że Pasionek nie składał fałszywych zeznań w sprawie kontaktów z dziennikarzami.
Prosił USA o pomoc
Pasionek nie popełnił też przestępstwa kontaktując się w czerwcu 2010 roku z byłym oficerem łącznikowym FBI w Polsce. Nie przekazywał im bowiem żadnych informacji ze śledztwa smoleńskiego. Chciał jedynie by USA pomogły Polakom w śledztwie.
Pasionek - według niepotwierdzonych przez prokuraturę doniesień mediów - miał zwracać się nieoficjalnie do przedstawicieli USA, agentów CIA i FBI z ambasady w Warszawie, w sprawie dowodów przydatnych w śledztwie ws. Smoleńska i przekazać im część materiałów z polskiego postępowania. "Gazeta Wyborcza" twierdzi, że miał też udzielać informacji ze śledztwa dziennikarzom "Naszego Dziennika" i "Rzeczpospolitej" oraz posłom PiS - o czym miałyby świadczyć jego billingi.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24