Mam nadzieję, że nie będę pozbawiona prawa do obrony i będę mogła przedstawić swoje racje i je argumentować - powiedziała w "Faktach po Faktach" prokurator Ewa Wrzosek, która wszczęła w czwartek śledztwo w sprawie decyzji o przeprowadzeniu wyborów prezydenckich. Tego samego dnia zostało ono umorzone przez innego śledczego z tej samej prokuratury. Dzień później Wrzosek dowiedziała się o wszczęciu wobec niej postępowania dyscyplinarnego.
Prokurator Ewa Wrzosek z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów - na podstawie otrzymanego zawiadomienia - wszczęła w czwartek śledztwo w sprawie decyzji o przeprowadzeniu wyborów prezydenckich. Umorzono je po trzech godzinach.
"Przedmiotem postępowania miała być weryfikacja: czy już podejmowane działania niosą zagrożenie"
W "Faktach po Faktach" opisywała, czego dokładnie dotyczyło zawiadomienie i dlaczego zdecydowała się wszcząć śledztwo.
- Zawiadomienie skierowała osoba prywatna. Nie tyle chodziło w nim o podjęcie decyzji o przeprowadzeniu wyborów prezydenckich, ile o obawy zawiadamiającego, że podejmowane w tym zakresie czynności, zmierzające do przeprowadzenia tych wyborów, stanowią realne zagrożenie dla jego życia i zdrowia z uwagi na ogłoszony na terytorium kraju stan epidemii - powiedziała.
Wrzostek przekazała, że zawiadomienie było impulsem do przeprowadzenia postępowania sprawdzającego, które "zgodnie z przepisami procedury karnej należy przeprowadzić, jeżeli chce się uzyskać stosowne informacje, które uzasadniają podjęcie decyzji".
- W terminie 30 dni od takiego zawiadomienia prokurator jest zobowiązany do wszczęcia bądź odmowy wszczęcia postępowania. Ponieważ to zawiadomienie było stosunkowo lakoniczne, oprócz wyrażonych obaw o swoje życie i zdrowie wyrażonych na podstawie doniesień medialnych, przeprowadziłam postępowanie sprawdzające, zapoznałam się z powszechnie funkcjonującymi opiniami wirusologów, epidemiologów, także opinią Rzecznika Praw Obywatelskich i zarządzeniami PKW, z uchwałami, które są jeszcze obowiązujące - opisywała.
Powiedziała przy tym, że zgromadzone dokumenty, w szczególności opinia Zarządu Głównego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych przygotowana dla Senatu, dostarczyły podstaw do tego, aby wszcząć postępowanie.
- Zakres postępowania dotyczył wszelkiego rodzaju czynności podejmowanych i planowanych, których celem było i jest przeprowadzenie wyborów prezydenckich w okresie trwającego stanu epidemii - wyjaśniła. - Przedmiotem postępowania miała być weryfikacja, czy już podejmowane działania niosą zagrożenie - dodała.
Zakończenie po trzech godzinach, informacja z mediów
- Po wszczęciu śledztwa akta sprawy wraz z przygotowaną decyzją, (...) powinny być przekazane do Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Gdy kończyłam obowiązki, dowiedziałam się, że to pismo nie zostało przez prokuratora rejonowego podpisane. I to jest całość wiedzy, jaką posiadam. O jego zakończeniu dowiedziałam się z doniesień medialnych - mówiła prokurator Ewa Wrzosek.
- Mój bezpośredni przełożony, pani prokurator Edyta Dudzińska, pełniąca funkcję zastępcy prokuratora rejonowego Warszawa-Mokotów, przejęła to śledztwo do osobistego prowadzenia, a następnie po trzech godzinach je zakończyła - relacjonowała.
Wrzosek dodała, że - jej zdaniem - swoją decyzję Dudzińska mogła wydać na podstawie tych samych dokumentów i opinii, co ona.
Wrzosek zaznaczyła, że wszczęcie postępowania nie wskazuje, że jakiekolwiek przestępstwo zaistniało. Przypomniała także, że zgodnie z przepisami jej przełożona miała prawo przejąć to śledztwo do osobistego prowadzenia. - Natomiast powinno się mnie o tym powiadomić. Takiej informacji do chwili obecnej nie uzyskałam - uściśliła.
"Przez trzy godziny nie da się zrobić nic"
Śledztwo w sprawie sprowadzenia niebezpieczeństwa w związku organizacją wyborów prezydenckich zostało umorzone z uwagi na to, że ostateczny termin wyborów jest nieznany i jest jeszcze przedmiotem prac parlamentu, o czym poinformowała prokurator Mirosława Chyr z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Wrzosek powiedziała, że uzasadnienie decyzji o umorzeniu nie przemawia do niej "w żaden sposób". - Nie odnosi się ono w żadnym aspekcie do zakresu, w jakim to postępowanie zostało wszczęte - wyjaśniła. - W żadnym aspekcie nie sugerowałam się ani datą wyborów, ani tym, że trwają prace legislacyjne, co do trybu postępowania wyborczego - zaznaczyła. - Chodzi o ocenę prawną już realizowanych działań - powtórzyła.
Prokurator powiedziała, że wspomniane uzasadnienie zaskakuje ją, bo to według niej "niekompetencja prawna". - Nie wiem, w oparciu o jakie przepisy i jaką ocenę prawną pani prokurator kończąca sprawę uznała, że czyn nie zaistniał - stwierdziła.
Wypowiadając się w kwestii zakończenia postępowania w trzy godziny, powiedziała, że w tym czasie "da się zanalizować materiał", ale "ten materiał trzeba najpierw zgromadzić". - Należy przeprowadzić czynności, przesłuchać świadków, uzyskać opinię, włożyć pewien wysiłek intelektualny w ocenę materiału i podjąć na podstawie przepisów, czy ten materiał dostarczył podstaw do zakończenia sprawy aktem oskarżenia, czy też nie - tłumaczyła. - W moje ocenie przez trzy godziny nie da się zrobić nic - podkreśliła.
Prokurator powiedziała, że nie ma możliwości "prawnych ani żadnych innych", aby zaskarżyć decyzję lub się do niej odnieść. - Postępowanie zostało mi odebrane i na tym moja rola się skończyła - podsumowała.
CZYTAJ WIĘCEJ: Trzy godziny od wszczęcia do umorzenia. "Doszło do całkowitego ubezwłasnowolnienia prokuratorów"
Decyzja: postępowanie dyscyplinarne. Odpowiedź: prokurator powinien być niezależny
Wrzosek przyznała, że liczy się z konsekwencjami dyscyplinarnymi. - Trudno mi zaakceptować sytuację, że mogłabym ponosić odpowiedzialność dyscyplinarną czy karną - powiedziała. - W mojej ocenie, ale myślę, że nie tylko mojej, postąpiłam tak, jak każdy prokurator w mojej sytuacji powinien postąpić - przekonywała.
- Zostało skierowane zawiadomienie, zostało przeprowadzone postępowanie sprawdzające, powstało uzasadnione podejrzenie przestępstwa, zostało wszczęte śledztwo - wyliczała. - Tak ta sprawa powinna się potoczyć - poinformowała.
W czasie rozmowy dowiedziała się - także z mediów - o poleceniu wszczęcia wobec niej postępowania dyscyplinarnego.
"Prokuratura jako instytucja powołana do ścigania przestępstw i stania na straży praworządności nie bierze udziału w życiu politycznym. Prokuratorzy muszą być apolityczni i niezależni. Mają obowiązek bronić praw i wolności obywateli, a nie angażować się w spory polityczne i partyjne" - napisano w oświadczeniu. Argumentowano, że prokurator Wrzosek "bierze udział w politycznych manifestacjach i inicjatywach oraz publicznie demonstruje swoje poglądy, naruszając powagę urzędu prokuratorskiego i zachowując się jak polityk w prokuratorskiej todze".
- Podpisuję się obiema rękami pierwszego fragmentu komunikatu, że prokurator powinien być niezależny - skomentowała Wrzosek. - Ja tak uczyniłam - powiedziała.
Wrzosek powiedziała, że takiego rozstrzygnięcia i takiego zakończenia dnia się spodziewała. - Już mam trzy postępowania dyscyplinarne o wypowiedzi w obronie sądów, w obronie niezależności prokuratury, niezawisłości sądów, zatem wszystkie te zarzuty de facto sprowadzają się do zarzucenia mi naruszenia godności urzędu prokuratora - zwróciła uwagę.
Powiedziała przy tym, że to "bolesne, bo każdy prokurator ślubował stanie na straży prawa i praworządności".
- Mam nadzieję, że nie będę pozbawiona prawa do obrony i będę mogła przedstawić swoje racje i je argumentować. Przykłady dnia codziennego, działań podejmowanych wobec sędziów i prokuratorów dają mi podstawy, aby obawiać się o rozstrzygnięcie tego postępowania - przyznała.
CZYTAJ WIĘCEJ: Chciała śledztwa w sprawie organizacji wyborów. Jest wniosek o postępowanie dyscyplinarne wobec prokurator
Apel do prokuratorów
Prokurator na koniec zwróciła się do wszystkich, którzy wykonują jej zawód.
- Drodzy prokuratorzy. Stójmy na straży zasad. Zmieniają się czasy, zmieniają się politycy, którzy stoją na straży prokuratury. Jestem prokuratorem od 25 lat. Ma się jedną twarz, jedno nazwisko i jedną pieczątkę. Nie warto tego zatracać w imię niczego. W imię benefitów, obiecanych korzyści. Obiecaliście, że będziecie stać na straży praworządności, ślubowaliście. Dotrzymajcie tej obietnicy - zaapelowała.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24