Koledzy z SLD proponowali mi start w wyborach prezydenckich, albo inaczej: pytali mnie, co ja w ogóle o tym wszystkim sądzę - powiedział w "Faktach po Faktach" Grzegorz W. Kołodko z Akademii Leona Koźmińskiego. - Odpowiedziałem im, że poświęcam się nauce - zdradził były wicepremier, dodając, że przy jego temperamencie prezydentura "byłaby potwornie nudnym zajęciem".
- Ja jestem człowiekiem nauki, uczonym. Profesorowie powinni występować na uniwersytetach, pisać artykuły naukowe i książki, a nie na wiecach i startować w wyborach - podkreślił prof. Kołodko, pytany o to, czy był namawiany do startu w wyborach prezydenckich. Jak dodał, "prezydentem chce być i będzie Bronisław Komorowski".
- Tak działa demokracja, że jeśli urzędujący prezydent chce pozostać, to najczęściej wygrywa. Choć są wyjątki – dodał były wicepremier.
Zastrzegł przy tym, że to nie duże szanse Bronisława Komorowskiego zniechęciły go do startu w prezydenckim wyścigu. - Ja mam ciekawsze sprawy do roztrząsania niż startowanie w wyborach - wytłumaczył.
Przyznał jednak, że koledzy z SLD proponowali mu start. - Albo inaczej: pytali mnie, co ja w ogóle o tym wszystkim sądzę - zdradził. - Ja im odpowiedziałem, że poświęcam się nauce, a ponadto, ja nie mam takiego charakteru, aby obejmować honorowe patronaty nad tym albo owym. To przy moim temperamencie byłoby potwornie nudne zajęcie - wyjaśnił.
"Złożona" sytuacja na Ukrainie
Prof. Kołodko odniósł się też do sytuacji na Ukrainie. W niedzielę ulicami Kijowa przeszedł Marsz Godności upamiętniający rocznicę zwycięstwa rewolucji na Majdanie - 22 lutego zeszłego roku z kraju zbiegł obalony prezydent Wiktor Janukowycz. Na Ukrainie doszło do zmiany władzy, jednak nikt nie spodziewał się wtedy, że największy sprawdzian Ukraińcy mają dopiero przed sobą.
Prof. Grzegorz W. Kołodko wyjaśniał w "Faktach po Faktach", że do złożonej sytuacji na Ukrainie, którą obserwujemy obecnie, doprowadziły "procesy sięgające o wiele bardziej wstecz" niż zeszłoroczne wydarzenia na Majdanie. - Żeby zrozumieć syndrom ukraiński, trzeba znać historię i rozumieć, co się dzieje w geopolityce. To, co się dzieje na Ukrainie, jest wypadkową historii i geopolityki - podkreślił.
Nie ma powrotu do przeszłości
Były wicepremier ocenił, że Ukraina "z pewnością nie wróci do status quo ante". - Nie sądzę, żeby udało się utrzymać kształt Ukrainy w obecnym wymiarze, chociaż to jest wielki znak zapytania. Sytuacja, zanim zacznie się klarować, będzie się jeszcze pogarszać - prognozował Kołodko.
- Nawet najbardziej sceptycznie nastawieni do zachowania Rosji politycy Zachodu nie żądają zwrotu Ukrainie Krymu. Co dalej z obszarami będącymi obecnie pod kontrolą rebeliantów na wschodzie, to też jest dobre pytanie - stwierdził.
Były minister finansów ocenił, że obchody ważnych wydarzeń, takich jak zwycięstwo rewolucji na Majdanie, są istotne z punktu widzenia potrzeb emocjonalnych mieszkańców Ukrainy, jednak nie przyczyniają się do rozwiązania problemów ekonomicznych tego kraju, które "na dobrą sprawę się piętrzą".
- Ukraina jest krajem niewypłacalnym. Gospodarka, jeśli nie na równi pochyłej, to jest na dalszej tendencji spadkowej - podkreślił. - Pytanie brzmi: jak uciec do przodu? Uważam, że tylko swoista ukraińska ucieczka do przodu może stanowić szansę na znalezienie odpowiedzi, jak ten syndrom rozwiązać - ocenił.
Grecji należy pomagać
Były minister finansów komentował również negocjacje w sprawie programu pomocy finansowej dla Aten. - Przed rządem Grecji bardzo trudna partia. Z jednej strony, są potężne oczekiwania społeczeństwa greckiego, które trzeba zaspokoić, bo na tej fali SYRIZA doszła do władzy. Z drugiej strony, w kleszczach politycznej presji jest tzw. Zachód, czy też główni wierzyciele Grecji, przede wszystkim rząd niemiecki - wyjaśnił. W opinii Grzegorza W. Kołodko Atenom należy jednak pomagać. - Pomaganie Grecji musi być oparte na pewnym uwarunkowaniu, że Grecy będą kontynuowali swoje trudne zmiany strukturalne i instytucjonalne, dyscyplinowanie podatkowe. Pod tym względem Grecy zrobili już bardzo wiele - zauważył. Profesor zaznaczył także, że przy podejmowaniu decyzji, czy eurogrupa powinna pomagać Atenom, należy zadać sobie pytanie, która z opcji będzie bardziej kosztowna.
- Nie nazywajmy tego wybaczeniem, zapomnieniem czy skreśleniem długu. To jest jedyny sposób, żeby uniknąć chaotycznego wychodzenia czy wyrzucania Grecji z obszaru strefy euro, co mogłoby bardzo poważnie zagrozić stabilności całego układu euro i przyszłości Unii Europejskiej - mówił Kołodko.
Autor: kg/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24