Przed Sądem Rejonowym w Pruszkowie ruszył we wtorek proces byłego lidera Komitetu Obrony Demokracji Mateusza Kijowskiego i byłego skarbnika KOD-u Piotra Ch. Obaj są oskarżeni o przywłaszczenie funduszy organizacji i poświadczenie nieprawdy. Chodzi o fikcyjne - zdaniem prokuratury - faktury na sumę 121 tysięcy złotych.
Mateusz Kijowski wyraził zgodę na publikację swoich danych.
Oskarżonym grozi do 8 lat pozbawienia wolności.
Prokurator odczytał we wtorek przed sądem akt oskarżenia. Kijowski nie przyznał się do winy. W obszernych wyjaśnieniach mówił, że KOD jako organizacja społeczna powstał spontanicznie - "dynamicznie i chaotycznie". Dodał, że zdawał sobie sprawę, iż do organizacji będą "z własnej woli wchodzić osoby, aby szkodzić", a także "osoby przysłane służbowo, żeby rozpoznawać naszą działalność".
– Znając specyfikę naszych służb specjalnych po zmianie władzy, nie można było mieć wątpliwości, że będą chciały wpływać na naszą działalność - ocenił były lider KOD.
Kijowski o "kilku tysiącach stron dowodów"
Kijowski przyszedł do sądu ze swym adwokatem Jackiem Dubois. Jak relacjonowała z sądu w Pruszkowie reporterka TVN24 Katarzyna Gozdawa-Litwińska, przybyli też zwolennicy Kijowskiego.
– Dostarczyliśmy kilka tysięcy stron dowodów, przedstawiliśmy bardzo obszerne wyjaśnienia w tej sprawie – powiedział Kijowski przed wejściem na salę sądową.
Jego zdaniem sprawa faktur "została ze względów politycznych rozdmuchana bardzo mocno". Ocenił, że z tego powodu proces będzie się toczył długo.
Faktury na 121 tysięcy złotych
Prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Kijowskiemu i Ch. w marcu. Dotyczy on okresu od 10 marca 2016 roku do 15 listopada 2016 roku. Prokuratura zarzuca im, że poświadczyli nieprawdę w dokumentach. Chodzi o dziewięć faktur wystawionych przez MKM Studio sp. z o.o. - firmę należącą do Kijowskiego i jego żony - na rzecz komitetu społecznego KOD (sześć faktur) i stowarzyszenia KOD (trzy faktury).
Faktury wystawiono za usługi informatyczne, które firma Kijowskiego i jego żony miała wykonać dla komitetu społecznego i stowarzyszenia KOD. Zdaniem śledczych usługi te nie zostały wykonane, a Kijowski oraz Ch. mieli przywłaszczyć sobie z tego tytułu 121 tysięcy złotych.
"Pieniądze te pochodziły między innymi ze zbiórek komitetu społecznego KOD" - informowała prokuratura.
Prokuratura twierdzi także, że Kijowski i Ch. próbowali przywłaszczyć kolejne 15 tysięcy złotych należące do stowarzyszenia KOD, jednak zarząd KOD zablokował przelew.
Jak podawała jeszcze w marcu prokuratura, "wyjaśniania obu oskarżonych stoją w sprzeczności z zebranym w sprawie materiałem dowodowym, w tym z zeznaniami przesłuchanych w charakterze świadków członków zarządu stowarzyszenia KOD, jak i przedłożoną przez nich dokumentacją".
W wyjaśnieniach składanych w śledztwie Kijowski - jak informowała prokuratura - podawał, że na posiedzeniu zarządu KOD ustalono, iż będzie mu wypłacane wynagrodzenie w wysokości 10 tysięcy złotych miesięcznie plus podatki. "Wypłata wynagrodzenia miała być realizowana poprzez wystawianie faktur, w których miały być wskazane ogólnie wykonane prace, bez szczegółowego ich wykazu i zakresu" - relacjonowano jego wyjaśnienia w komunikacie prokuratury.
We wtorek przed wejściem na salę sądową, Kijowski - mówiąc o dostarczonych przez siebie dokumentach, stwierdził: - Nie sądzę, żeby można było mieć wątpliwości co do tego, że te usługi były wykonywane.
Kijowski poza KOD
Pod koniec maja 2017 roku Mateusz Kijowski przestał być szefem KOD. W czasie wyborów w ostatniej chwili przed głosowaniem delegatów wycofał swoją kandydaturę. Szefem stowarzyszenia został Krzysztof Łoziński.
W lipcu 2017 roku Kijowski wystąpił z KOD.
Autor: pk//rzw / Źródło: TVN24, PAP