Bronisław Komorowski zaatakowany jajkiem podczas wizyty w Łucku. Do incydentu doszło po wyjściu prezydenta z katedry. Prezydent poleciał na Ukrainę wziąć udział w uroczystościach związanych z 70. rocznicą zbrodni wołyńskiej. Opozycyjna, nacjonalistyczna partia Swoboda nie wykluczała wcześniej protestów, a wizyta określana była przez nią mianem "niepożądanej".
Do incydentu doszło po wyjściu prezydenta z katedry, w której wziął on udział we mszy świętej ku czci ofiar UPA.
Jajko na ramieniu prezydenta
Ukraińskie media podają, że incydent miał miejsce pomiędzy 13.40 a 13.45 lokalnego czasu. Po wyjściu z katedry Komorowski witał się ze zgromadzonymi. W pewnym momencie po ramieniu poklepał go młody chłopak, rozbijając na marynarce jajko.
Napastnik został natychmiast obezwładniony. Miał ze sobą granatowy plecak z żółtym napisem "Swoboda".
Niedługo później, w Kisielinie (ok. 50 km od Łucka) prezydent zapytany o tę sprawę odparł, że nie ma czego komentować. - Też słyszałem, że podobno coś takiego miało miejsce - odparł dziennikarzom.
Nacjonalistyczna "Swoboda" nie przyznaje się do tego ataku. Swiatosław Borucki z łuckiej "Swobody" poinformował, że jego ugrupowanie nie przeprowadzało żadnej akcji politycznej w związku z przyjazdem polskiego prezydenta.
"Jesteśmy tutaj razem"
Wcześniej prezydent wziął udział we mszy świętej, w trakcie której zabrał głos. - Zgromadziliśmy się tutaj na modlitwie za dusze ofiar zbrodni wołyńskiej. Jesteśmy tutaj razem, Polacy i Ukraińcy, i myślą wracamy do tamtego dramatu, do tamtej zbrodni, która rozegrała się na tej umęczonej ziemi 70 lat temu - powiedział Komorowski.
- Razem oddajemy hołd wszystkim pomordowanym, razem przepraszamy Boga za zbrodnie i krzywdy prostymi słowami: odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom - powiedział prezydent.
"Nie ma usprawiedliwienia"
- Dla tych zbrodni nie ma usprawiedliwienia, bratobójcza walka zawsze jest złem, pragnienie wolności i suwerenności nie usprawiedliwia ani czystek etnicznych, ani masowych zbrodni - podkreślił prezydent.
Komorowski dodał, że "chrześcijańska ocena zbrodni wołyńskiej domaga się od nas jednoznacznego potępienia i przeproszenia za nią". Podkreślił, że historia Europy, szczególnie XX-wiecznej pokazuje, że "zło, zbrodnia i nienawiść utrudnia osiągnięcie każdego celu i prowadzi narody do zgorszenia".
"Upamiętnić ofiary"
Prezydent zaapelował o godne upamiętnienie ofiar w miejscu ich śmierci. Według niego to zadanie dla obywateli i polityków Polski i Ukrainy.
- Szczególnym szacunkiem winniśmy razem otoczyć pamięć tych Ukraińców i Polaków, którzy ryzykując życie ratowali od zagłady sąsiadów pomimo szalejącej narodowej nienawiści. To prawdziwi bohaterowie, prawdziwi wielcy ludzie - mówił Komorowski.
Apelował, aby we wspólnej modlitwie pamiętać także o tych Ukraińcach, którzy "w ramach zbiorowej odpowiedzialności za cudze zbrodnie padli ofiarą strasznego, wojennego prawa odwetu z rąk polskich na całym obszarze objętym konfliktem i walką narodów".
"My Polacy i Ukraińcy jesteśmy sobie potrzebni"
- Przeszłość najbardziej nawet dramatyczna nie musi dzielić na zawsze. Uczciwie potraktowana może służyć pojednaniu i współpracy naszych narodów i naszych dwóch niepodległych państw. Pojednanie oparte na prawdzie pozwoli stawiać to, co jednoczy o wiele wyżej niż to, co jest źródłem podziałów i nieufności - powiedział Komorowski.
I dodał: - Warto pamiętać, że z konfliktów polsko-ukraińskich zawsze korzystał ktoś trzeci - ktoś, kto także zawsze czyhał na naszą niepodległość i na naszą wolność.
Przekonywał, że Polskę i Ukrainę wiele łączy. Przypomniał, że to Polska jako pierwsza uznała ukraińską proklamację niepodległości. - Nie ma też drugiego kraju, który bardziej niż Polska doceniałby rolę niepodległej Ukrainy w Europie i życzliwie wspierał jej proeuropejskie dążenia - mówił Komorowski.
- My, Polacy i Ukraińcy, jesteśmy sobie potrzebni. Wspólnota celów i interesów jest najlepszą gwarancją naszej ścisłej współpracy. Wymaga ona jednak szczerego pojednania, także trudnego przebaczenia krzywd wyrządzonych dawniej. Wymaga wybaczenia i pojednania na fundamencie bolesnej i smutnej prawdy. Musimy jednak udźwignąć ciężar tej prawdy: i my Polacy, i wy Ukraińcy - powiedział prezydent.
Prezydent na miejscu mordu
Prezydent Komorowski po uroczystej mszy św. w katedrze w Łucku udał się do położonego ok. 50 km na zachód Kisielina, by oddać hołd zamordowanym tam Polakom. Do tej pory można zobaczyć tam ruiny plebanii, w której Polacy 11 lipca 1943 roku zwycięsko obronili się przed UPA. Mimo obrony ukraińscy nacjonaliści zamordowali tam ok. 90 osób. - Po mszy św., około godz. 13, banderowcy wtargnęli do kościoła (...) i mordowali ludność. Małe dzieci roztrzaskiwali o mur. Część wiernych schroniła się na plebanii, między innymi - ja, ojciec, brat Stanisław. Weszliśmy na pierwsze piętro. Parter został podpalony. Napastnicy dostawali się do nas drabinami. Raziliśmy ich cegłami, które otrzymywaliśmy z rozbiórki pieców i ścian. (...) Mój brat (...) zginął od kuli, która trafiła go prosto w serce - opowiadała jedna z mieszkanek wsi Adela Preis.
Prezydent wraz z polską delegacją oraz wicepremierem Ukrainy Kostiantynem Hryszczenko złożyli wieńce pod tablicą upamiętniającą około 90 Polaków w tym kobiety i dzieci zamordowanych przez oddział UPA. Podczas tej uroczystości delegacją prezydenta w skupieniu i ciszy zapalała też znicze.
Obecność ukraińskiego premiera to postęp
Prezydent wskazywał, że Kisielin może być przykładem tego, jakie są skutki nienawiści między narodami, "jakie są skutki żywiołu mordu i śmierci, który miał tutaj miejsce". - Przed wojną żyło tu ok. 1200 ludzi, były tutaj sklepy, był kościół, była apteka, było parę restauracji, parę knajp, życie toczyło się zupełnie ciekawie i czasami bardzo pogodnie. Dzisiaj zniknęła cała społeczność, zniknął cały dorobek wielu pokoleń i dzisiaj mamy już nie miasteczko, a resztki wspomnień po okresie tamtej świetności. Warto o tym dzisiaj także pamiętać - powiedział Komorowski.
Dodał, że Kisielin jest też dobrym miejscem, by sobie nawzajem obiecać, że potrafimy przejść nad dramatami, które miały miejsce na Wołyniu "nie poprzez zapomnienie, ale poprzez głęboką refleksję, poprzez głębokie także zakorzenianie w prawdzie, która zawsze boli, ale która jednak ludzi wyzwala".
- Przejść do tego etapu w relacjach polsko-ukraińskich, gdzie jest dzisiaj tyle dobrych intencji o bliskiej współpracy między narodami i niepodległymi państwami - dodał Komorowski.
Na pytanie dziennikarzy czy niepokoi go fakt, że na niedzielnych uroczystościach w Łucku i Kisielinie nie było ani prezydenta ani premiera Ukrainy prezydent odparł: "dzisiaj był wicepremier Ukrainy, co się zdarzyło po raz pierwszy". "Uważam, że jest to postęp przy tego rodzaju okazjach" - powiedział Komorowski.
Prezydenta pytano też, czy zgadza się z uchwałą polskiego Sejmu, który określił zbrodnie wołyńskie jako czystkę etniczną o znamionach ludobójstwa; nie nazwał jej wprost ludobójstwem.
Obchody bez Janukowycza
W obchodach nie bierze udziału prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz. Stronę ukraińską reprezentuje wicepremier Kostiantyn Hryszczenko.
Uroczystość wiąże się z lipcową 70. rocznicą kulminacji zbrodni popełnionych przez Ukraińską Powstańczą Armię na ludności polskiej na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. Zbrodnia oddziałów UPA wspieranych przez miejscową ludność ukraińską z lat 1943-1945 pochłonęła ok. 100 tys. polskich ofiar: mężczyzn, kobiet, starców i dzieci.
Wizyta podzieliła ukraińskich polityków
Przeciwko wizycie Komorowskiego na Ukrainie wypowiadali się ostatnio przedstawiciele opozycyjnej, nacjonalistycznej partii Swoboda. Twierdzą, że przyjazd polskiego prezydenta może zaostrzyć stosunki z Ukrainą. Zapowiedzieli w sobotę, że podczas wizyty Bronisława Komorowskiego nie można wykluczyć protestów, bo uważają wizytę polskiego prezydenta za niepożądaną. Podtrzymali też swoją krytyczną opinię ws. przyjętych przez polski parlament uchwał w związku z 70. rocznicą zbrodni wołyńskiej.
Reprezentanci innych ugrupowań opozycyjnych podkreślali, że wizyta ta jest jak najbardziej pożądana zarówno ze względu na przeszłość, jak i przyszłość relacji ukraińsko-polskich.
Autor: nsz,pk/tr,gak/zp / Źródło: PAP, TVN24, tvi.ua, unn.com.ua, volynnews.com