Prezydent Andrzej Duda zaproponował, aby Izba Dyscyplinarna została rozwiązana. - Projekt prezydenta nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym niczego nie rozwiązuje - ocenił w czwartek wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł. Jego zdaniem, zmiany te mogą wprowadzić chaos. - Lepiej późno niż wcale, ale w ogóle tej sprawy nie powinno być - ocenił z kolei propozycję głowy państwa poseł KO Dariusz Joński. Przedstawienie projektu komentują też inni politycy opozycji.
Prezydent Andrzej Duda wypowiedział się w czwartek na temat kwestionowanej jako niezależny organ Izby Dyscyplinarnej. - Składam do laski marszałkowskiej prezydencki projekt ustawy, prezydencką inicjatywę ustawodawczą, zmiany ustawy o Sądzie Najwyższym - ogłosił. Prezydent zaproponował, by "izba ta została zlikwidowana, aby sędziowie, którzy dzisiaj w tej izbie orzekają, mieli możliwość stworzoną przez pierwszego prezesa Sądu Najwyższego przejścia do wybranej przez nich izby". W SN ma zostać utworzona Izba Odpowiedzialności Zawodowej, która będzie się składała z 11 sędziów wybieranych spośród wszystkich sędziów SN na pięcioletnią kadencję. Ostatecznego wyboru członków Izby Odpowiedzialności Zawodowej miałby dokonywać prezydent.
Warchoł: te propozycje niczego nie rozwiązują
"Chciałbym wyrazić zrozumienie dla inicjatywy pana prezydenta Andrzeja Dudy. Jest on bowiem architektem i autorem ustawy o Sądzie Najwyższym, która stała się powodem ataków na Polskę ze strony Komisji Europejskiej oraz Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. To projekt prezydencki, a nie ministerialny jest powodem kar nałożonych przez TSUE i jednym z argumentów blokady przez KE wypłaty z Krajowego Planu Odbudowy. Przypomnę, że projekty Ministerstwa Sprawiedliwości zostały przez Pana Prezydenta zawetowane. Gdyby obowiązywały, jestem przekonany, że nie byłoby teraz problemów" - napisał wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł w przesłanym w czwartek do mediów komentarzu.
Zaznaczył, że projekt nie był udostępniony ministerstwu i nie zna jego szczegółów. "Pan Prezydent ma oczywiste prawo zaproponować przepisy, które zastąpiłyby obecnie obowiązujące. Jest zrozumiałe, że poczuwa się do współodpowiedzialności za aktualny stan rzeczy" - dodał. "Chcę podkreślić, że byłoby rzeczą bardzo niedobrą, gdyby propozycje prezydenta oznaczały politykę białej flagi. Obowiązkiem głowy państwa jest stać w obronie polskiej konstytucji i suwerenności zgodnie z art. 126 ust. II Konstytucji RP" - napisał.
Prezydent Rzeczypospolitej czuwa nad przestrzeganiem Konstytucji, stoi na straży suwerenności i bezpieczeństwa państwa oraz nienaruszalności i niepodzielności jego terytorium.
Podczas konferencji prasowej w Ministerstwie Sprawiedliwości podkreślono, że opinia wyrażona przez Warchoła nie jest oficjalnym stanowiskiem MS, które zostanie opublikowane dopiero, gdy MS otrzyma prezydencki projekt.
Warchoł na konferencji powiedział, że "wydaje się, że na pierwszy rzut oka te propozycje niczego nie rozwiązują". - Kompromis zaproponowany przez pana prezydenta jest pójściem w tym samym kierunku, w którym podążały wcześniej zgłoszone przez prezydenta projekty obecnie obowiązujące - powiedział.
Jego zdaniem projekt prezydenta "nie zaspokaja żądań UE". - Dlatego, że nie dotyczy on Krajowej Rady Sądownictwa. A to status sędziów KRS jest dziś kwestionowany przez Unię Europejską, przez TSUE i Komisję Europejską - wskazał wiceminister.
Jak dodał, propozycje nie zaspokoją UE również dlatego, że nie dotyczą pozostałych izb Sądu Najwyższego. - Tych dwóch kwestii nie dotyczy projekt prezydenta, ani statusu sędziów KRS, ani statusu sędziów pozostałych izb Sądu Najwyższego. Dlatego, w moim odczuciu, niczego on nie rozwiązuje i nie zaspokoi on bezprawnych oczekiwań, żądań i szantażu Unii Europejskiej - wskazał wiceminister.
Warchoł: projekt może przyczynić się do wprowadzenia stanu chaosu
Według Warchoła projekt prezydencki "może przyczynić się do wprowadzenia stanu chaosu, anarchii i spowolnienia rozpatrywania spraw sądowych zwykłych ludzi". Wiceminister argumentował przy tym, że może przyczynić się do tego proponowany mechanizm weryfikacji sędziów i orzeczeń wydanych przez sędziów Izby Dyscyplinarnej.
Wiceszef MS zwrócił uwagę, że sędziowie z udziałem KRS są nominowani przez prezydenta - "a zatem pan prezydent tym projektem kwestionuje swoje prerogatywy".
- Po drugie, projekt wprowadzi niepewność w tym sensie, że sędziowie zamiast zajmować się rozpoznawaniem spraw zwykłych ludzi, do czego są przeznaczeni, będą zajmować się samymi sobą i weryfikowaniem swojego własnego statusu. Dlatego też te propozycje, w moim odczuciu, niczego nie rozwiązują - dodał Warchoł. Jego zdaniem, do niepewności, "chaosu i anarchii" może przyczynić się również rozwiązanie polegające na weryfikacji orzeczeń wydanych przez sędziów Izby Dyscyplinarnej. - To rozwiązanie w żaden sposób nie przyspieszy spraw, lecz może je spowolnić. Zamiast zajmować się nowymi sprawami, sędziowie będą zmuszeni do wracania do spraw starych i otwierania ich na nowo - mówił Warchoł.
Joński o decyzji prezydenta: lepiej późno niż wcale
Pytany o możliwe powody decyzji prezydenta, poseł Koalicji Obywatelskiej Dariusz Joński powiedział w czwartek, że "być może dlatego, że się pieniądze w budżecie kończą". - Drożyzna, inflacja, to, do czego doprowadził PiS i na to wszystko jeszcze ten "Polski Nieład", (…) to wszystko powoduje, że nie mamy środków finansowych. Kaczyński to widzi - ocenił.
- Tylko my mówiliśmy już w zeszłym roku: "nie wchodźmy na ścieżkę kolizyjną z Unią Europejską". Zawsze, niezależnie od tego, czy to były rządy Lewicy, Platformy Obywatelskiej, PSL-u, zawsze mieliśmy poprawne relacje. Dzięki temu, dzięki pieniądzom z Unii Europejskiej Polska się zmieniała. Jarosław Kaczyński od samego początku uważał Unię Europejską za niepotrzebną - powiedział Joński. Polityk przywołał także słowa prezydenta Dudy o "wyimaginowanej wspólnocie".
- Unia Europejska się nie ugięła. Myślę, że PiS liczył na to, że z każdym miesiącem Unia Europejska będzie wymiękać, że w którymś momencie może zaakceptuje albo też przejdzie obojętnie. Unia Europejska powiedziała: "Nie, nie zgodzimy się na łamanie praworządności. Jeśli nie poprawicie praworządności, nie będzie pieniędzy z Unii Europejskiej" - wskazał poseł.
W ocenie Jońskiego przez zarządzanie krajem przez PiS "tracą Polacy, bo te pieniądze już dawno powinny być". - Inni przedsiębiorcy, ale też mieszkańcy Unii Europejskiej w innych krajach już dawno korzystają z pieniędzy unijnych, a my nie możemy, bo PiS doprowadził do takiej sytuacji - mówił.
Poseł KO odnosząc się do decyzji prezydenta Dudy powiedział, że "lepiej późno niż wcale, ale w ogóle tej sprawy nie powinno być". - Kary zostały naliczone, faktura została wysłana. Mówimy o 70 milionach euro. Liczę, że pan Kaczyński razem z panem Morawieckim solidarnie zapłacą te pieniądze. Dlaczego mają płacić Polacy, z naszych pieniędzy ma iść na nieudolność tego rzędu, na to, że budują konflikt w Europie? Ktoś musi za to zapłacić nie tylko cenę polityczną, ale również finansowo - ocenił.
Budka: to tylko element w przywracaniu praworządności
"Likwidacja Izby Dyscyplinarnej to tylko element w przywracaniu praworządności" - napisał w czwartek na Twitterze przewodniczący klubu KO Borys Budka.
W ocenie polityka "należy natychmiast, zgodnie z prawem, wybrać Krajową Radę Sądownictwa i wyeliminować z wymiaru sprawiedliwości neo-sędziów". "Bez tego ten 'nowotwór' nadal będzie się rozlewał, a Polska będzie płacić kolejne odszkodowania" - napisał Budka.
Śmiszek: prezydent nie likwiduje grzechu pierworodnego
Do decyzji prezydenta odnieśli się także na konferencji w Sejmie posłowie Lewicy: Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, Krzysztof Śmiszek i Krzysztof Gawkowski.
W ocenie wiceszefa klubu Lewicy Krzysztofa Śmiszka zapowiedziane zmiany "to działania absolutnie niewystarczające".
- W naszym sporze z Unią Europejską nie chodzi o istnienie Izby Dyscyplinarnej, ponieważ tego typu rozwiązania są autonomicznym wyborem każdego państwa i nigdy Komisja Europejska czy siły demokratyczne nie mówiły o tym, że postępowania dyscyplinarne nie mają istnieć. Problem jest znacznie głębszy - ocenił. - Polega na tym, że skład Izby Dyscyplinarnej był nielegalny i tworzyli go sędziowie, którzy nigdy nie powinni zasiadać w togach sędziowskich - wyjaśnił.
Według niego "prezydent proponuje tak naprawdę bezpieczną przystań dla sędziów-niesędziów z Izby Dyscyplinarnej".
- To znaczy nie likwiduje grzechu pierworodnego, nie likwiduje sedna problemu z Unią Europejską, tylko, mam wrażenie, są to działania maskujące i pozorowane. Prezydent myśli, że zmieniając nazwę Izby Dyscyplinarnej, zmieniając skład tak naprawdę rozwiąże sytuację. Nie, nie rozwiąże - ocenił.
Zauważył przy tym, że "sędziowie, którzy dostaną wybór z Izby Dyscyplinarnej: albo pójść do innych izb Sądu Najwyższego, albo w stan spoczynku, jeśli zostaną w systemie Sądu Najwyższego, będą orzekali w Izbie Karnej czy Izbie Cywilnej, nadal będą źródłem gigantycznych problemów, ponieważ ich status jest kwestionowany".
Kosiniak-Kamysz: czekamy na szczegóły
Szef ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz zwrócił uwagę, że jego ugrupowanie czeka na szczegóły projektu, bo - jak napisał - "w sytuacji zagrożenia wybuchu otwartego konfliktu na wschodzie, wygaszanie sporów z UE jest naszą racją stanu".
Ujazdowski: rzetelność wymaga szybkich konsultacji
Senator KP-PSL Kazimierz Michał Ujazdowski zaznaczył, że trzeba "mieć pewność, ze projekt ma charakter naprawczy i znosi polityczne władztwo nad sądami". "Rzetelność wymaga szybkich konsultacji z klubami parlamentarnymi" - napisał.
Źródło: TVN24, PAP