Minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar w poniedziałek zwrócił się do Sądu Najwyższego o wyłączenie z orzekania o ważności wyborów prezydenckich sędziów nieuznawanej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN i przeniesienie sprawy do Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych.
Tego samego dnia prezydent Andrzej Duda powiedział, że "coś niedobrego dzieje się z głową" prokuratora generalnego. - Z jednej strony twierdzi, że nie uznaje Izby Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego, a z drugiej strony wysyła do niej prokuratorów - mówił w czasie rozmowy z dziennikarzami.
Sawicki: głowa państwa powinien uważać, jak ocenia inne głowy
Słowa prezydenta we wtorek w rozmowach z reporterką TVN24 Agatą Adamek komentowali politycy. Marek Sawicki, poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego, skwitował, że "głowa państwa powinien uważać, jak ocenia inne głowy". Jego zdaniem była to "zupełnie nieuzasadniona uwaga".
- Pan minister, profesor Bodnar ma pełne prawo do tego, żeby do każdego z sądów, do każdej prokuratury wysyłać zapytania, żądać informacji, sugerować zmiany. Mam wrażenie, że robi to zbyt rzadko, w związku z tym zachęcam, żeby robił to częściej - wskazał.
Dodał, że to "przez prezydenta Andrzeja Dudę nie dokonaliśmy zmiany ani w Sądzie Najwyższym, ani w Krajowej Radzie Sądownictwa, ani tym bardziej w Trybunale Konstytucyjnym".
W nieuznawanej przez międzynarodowe trybunały i część prawników Izbie Kontroli Nadzwyczajnej zasiadają neosędziowie, czyli osoby wyłonione przez Krajową Radę Sądownictwa zmienioną w 2017 roku w czasach rządów PiS. Ustawę o zmianie KRS podpisał prezydent Duda. Od tamtej pory członków KRS wybierają posłowie, senatorowie i prezydent. Ponadto do tego organu wybierani są też parlamentarzyści. Część środowiska prawniczego uważa, że stoi to w sprzeczności z zasadami niezależności i niezawisłości sędziowskiej.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
PiS z aprobatą prezydenta przeniósł kompetencje orzekania o ważności wyborów do rzeczonej Izby Kontroli Nadzwyczajnej. W styczniu br. koalicja rządowa uchwaliła tzw. ustawę incydentalną, czyli przepisy "o szczególnych rozwiązaniach w zakresie rozpoznawania przez Sąd Najwyższy spraw, związanych z wyborami prezydenta RP oraz wyborami uzupełniającymi do Senatu RP, zarządzonymi w 2025 roku.". Według przepisów tej ustawy, ważność tych wyborów miał stwierdzać "Sąd Najwyższy w składzie 15 sędziów najstarszych służbą na stanowisku sędziego SN". Według uzasadnienia takie rozwiązanie miało służyć "zapewnieniu możliwie szerokiej legitymizacji rozstrzygnięcia z uwagi na szeroki skład orzekający Sądu Najwyższego" w sytuacji sporu o nominacje sędziowskie dokonane po 2017 roku. W pierwszej połowie marca prezydent Andrzej Duda zawetował tę ustawę.
- Myślę, że pan prezydent zna źródło wszystkich problemów z Sądem Najwyższym i to źródło znajduje się w jego długopisie, bo on podpisywał wszystkie ustawy, które niszczyły w Polsce wymiar sprawiedliwości - stwierdził z kolei wiceminister pracy, rodziny i polityki społecznej Sebastian Gajewski (Lewica).
Szrot: mogę pogratulować określenia
Poseł PiS, a w przeszłości współpracownik prezydenta Dudy w jego kancelarii, Paweł Szrot powiedział, iż sam chciałby "użyć podobnych słów wobec ministra sprawiedliwości". - Mogę się tylko uśmiechnąć i pogratulować swojemu byłemu szefowi słusznego określenia - dodał.
- Wynik wyborów jest jasny. Wygrał Karol Nawrocki. Żadne manewry ministra Bodnara, wysyłanie prokuratorów, przeglądanie akt, wnioskowanie o przeliczenie głosów w kolejnych komisjach tego nie zmieni - mówił.
Autorka/Autor: sz/ft
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Marcin Obara