Najpierw na kilka godzin utknęli w samolocie, potem na lotnisku

Sytuacja na lotnisku w Gran Canarii
Wakacje 2025. Ulubione kierunki turystyczne Polaków
Źródło: TVN24
Pasażerowie lotu z Poznania na Fuerteventurę przez kilka godzin siedzieli w samolocie gotowi do podróży. W końcu wystartowali, ale - jak relacjonuje jeden z turystów - to wcale nie oznaczało końca ich kłopotów. Samolot wylądował w nocy na sąsiedniej wyspie Gran Canaria. - Śpimy z dziećmi na lotnisku, nie wiedząc, co przyniosą nam kolejne godziny - przekazał mężczyzna redakcji Kontakt24.
Artykuł zawiera materiały przesłane na KONTAKT24

Kłopoty dotknęły grupy turystów, którzy zaplanowali urlop na Wyspach Kanaryjskich. W czwartek do redakcji Kontakt24 zgłosił się pan Sebastian - pasażer lotu Enter Air z Poznania na Fuerteventurę (ENT 7011). Zgodnie z planem samolot miał wystartować o godzinie 15.05. Tak się jednak nie stało. W chwili, gdy pan Sebastian poinformował nas o tej sytuacji, pasażerowie mieli czekać w samolocie na wylot ponad cztery godziny.

- Siedzimy w samolocie bez możliwości jego opuszczenia w upale i nadal nie wiemy, czy wylecimy. Nikt nic nie wie i nie potrafi nam odpowiedzieć na żadne z pytań. Brak jakichkolwiek działań: wyżywienia, opieki, jedyne co, to dostaliśmy po kubku wody - relacjonował turysta.

Lot ostatecznie się odbył, ale to nie był jeszcze koniec problemów podróżnych.

Sytuacja na lotnisku w Gran Canarii
Sytuacja na lotnisku w Gran Canarii
Źródło: Kontakt24/Sebastian

"Śpimy z dziećmi na lotnisku"

- O godzinie 1.20 pilot oświadczył nam, że nie wylądujemy na Fuerteventura, a na Gran Canaria, ponieważ lotnisko zostało zamknięte. Śmiało można stwierdzić, że zrobili to z pełną świadomością. Straciliśmy już jeden dzień, teraz okazuje się że tracimy drugi dzień wakacji - stwierdził mężczyzna.

Według pana Sebastiana, pasażerowie lotu otrzymali informację, że przedstawiciel przewoźnika będzie na nich czekał na lotnisku i zabierze ich do hotelu. Rzeczywistość znów okazała się inna.

- Nikt na nas nie czeka, nie mamy bagażu, niektórzy pasażerowie są na lekach, do których nie mają dostępu. Śpimy z dziećmi na lotnisku, nie wiedząc, co przyniosą nam kolejne godziny. Dostaliśmy talony do wykorzystania na lotnisku na 16 euro i poza tym brak jakichkolwiek informacji o godzinie lotu - opisał mężczyzna.

Przewoźnik wyjaśnia

O wyjaśnienie tej sytuacji i odniesienie się do zarzutów pasażera, który się z nami skontaktował, zwróciliśmy się do biura podróży TUI oraz do przewoźnika, czyli Enter Air.

Z oświadczenia, które otrzymaliśmy od przewoźnika wynika, że opóźnienie startu samolotu było spowodowane strajkiem francuskiej kontroli powietrznej.

"Samolot był przygotowany do startu zgodnie z planem, po czym start był wielokrotnie przesuwany przez kontrolę lotów. W rezultacie jeszcze na lotnisku w Poznaniu konieczna była wymiana załogi, której skończył się czas pracy, a już w trakcie lotu lotnisko docelowe zostało zamknięte ze względu na ograniczenie operacji w godzinach nocnych. Dlatego samolot został ostatecznie przekierowany na Gran Canarię. Wszystkie te zdarzenia były niezależne od przewoźnika i wynikały z dynamicznie zmieniającej się sytuacji" - napisano w komunikacie.

Strajk kontrolerów

Od czwartku trwa strajk kontrolerów lotów, który spowodował chaos na francuskich lotniskach, odwołano 933 loty. Francuski urząd lotnictwa cywilnego DGAC zwrócił się w czwartek do przewoźników o ograniczenie liczby lotów. 

Jak oceniła Agence France-Presse (AFP) drugiego dnia, w piątek, strajk może spowodować jeszcze więcej perturbacji. Kontrolerzy domagają się poprawy warunków oraz organizacji pracy. Chcą też podwyżek. Strajkujący skarżą się na niedobór personelu, przestarzałe narzędzia i "toksyczne zarządzanie". 

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: