Asystencja osobista w Sejmie - prezydencki projekt w tej sprawie został skierowany do prac w komisji. Za były niemal wszystkie partie z wyjątkiem Konfederacji. Projekt ten był szeroko konsultowany, ale, jak mówią bezpośrednio zainteresowani, jest niewystarczający. To jednak krok milowy. Na pierwszym etapie może dotyczyć około 50 tysięcy osób. Materiał magazynu "Polska i Świat". Całe wydanie dostępne w TVN24 GO.
To moment, na który osoby z niepełnosprawnościami i ich rodziny czekały od lat. - Asystent osobisty zmienia totalnie wszystko. Daje tej osobie niezależność, podmiotowość, poczucie sprawczości - mówi Bogumiła Siedlecka-Goślicka, influencerka, autorka kanału "Anioł na resorach".
- To też daje poczucie, że co by się nie działo w życiu, to nie zostanę sama. Nie będę w sytuacji, w której, na przykład otworzę oczy i nie będzie miał mi kto pomóc wyjść z łóżka - dodaje.
Do tej pory mieliśmy tylko programy realizowane przez samorządy - tymczasowe i nie wszędzie dostępne. - Dzisiaj asystentów nie mamy dlatego, że usługa jest realizowana przez część gmin w wybrane miesiące w roku, więc nikt nie rzuci swojego zawodu po to, żeby zostać takim asystentem – zwraca uwagę Olga Legosz, aktywistka na rzecz osób z niepełnosprawnością.
Wątpliwości wokół prezydenckiego projektu
Projekt prezydencki, choć skierowany do dalszych prac w komisji po wielu miesiącach od zapowiedzi, jest pierwszym konkretnym działaniem w tej sprawie. Ale entuzjazm oczekujących na niego osób jest umiarkowany.
- Projekt prezydencki jest niewystarczający, ja mówię o tym od dawna. Kilka jego zapisów jest niekonwencyjnych – uważa pełnomocnik ds. osób z niepełnosprawnością Łukasz Krasoń.
Mowa tutaj o konwencji ONZ o Prawach Osób z Niepełnosprawnościami z 2006 roku, którą Polska ratyfikowała już 12 lat temu. Zarzutów jest kilka – przede wszystkim projekt obejmuje asystencją osoby powyżej 18 roku życia, a wyklucza dzieci i młodzież.
- Wyobraźmy sobie 15-latka, który zaczyna dojrzewać. Jest zapraszany na urodziny, jest jakiś mecz. Kto w ogóle zaprosi taką osobę z mamą? Te osoby są zamykane w domach, pogłębia się ich wykluczenie społeczne, bo nie mają znajomych – wskazuje Olga Legosz.
Inną kwestią jest możliwość samodzielnego wyboru asystenta, której projekt prezydencki nie zapewnia. - Jeśli powiedzielibyśmy dzisiaj wszystkim posłom, nawet panu prezydentowi, że asystentka do niego spływa i on nie ma możliwości przejrzenia kandydata i wyboru, z kim będzie spędzał często wiele godzin dziennie, kto będzie z nim w jego domu, często również w nocy, to wydawałoby nam się to niewyobrażalne. A ta ustawa o tym mówi – podkreśla Olga Legosz.
Wątpliwości stwarza też profil asystenta. - Wśród kandydatów na asystentów nie są wykreśleni członkowie najbliższej rodziny, to cały sens asystencji się wyklucza przez to, bo chodzi o tę niezależność – stwierdza Wojtek Sawicki, twórca "Life on Wheelz"
Łukasz Krasoń zwraca uwagę, że jeden z artykułów prezydenckiego projektu jest dyskwalifikujący. - Projekt całkowicie mówi wprost, że w momencie, kiedy samorząd nie będzie w stanie zrealizować usługi, to będzie mógł wywinąć się ze spełnienia tego obowiązku. Jeśli mamy mówić o systemowym rozwiązaniu, to samorząd, jako ta ostania instancja, powinien tę usługę gwarantować – dodaje.
Oczekiwanie na rządowy projekt
Duże nadzieje osoby z niepełnosprawnościami wiążą z projektem rządowym, który miałby spełniać wszystkie ich oczekiwania. Niestety, ugrzązł w Ministerstwie Finansów.
- Prowadzimy rozmowy wciąż z Radą Ministrów, z panem ministrem Domańskim, żeby znaleźć odpowiednie fundusze na realizację tego zobowiązania, przecież koalicyjnego – mówi Łukasz Krasoń.
Problemem więc, jak zwykle, są pieniądze. - Ciągle słyszymy o tym, że nie ma na to pieniędzy, ja już słyszę ten argument od dwudziestu lat – komentuje Wojtek Sawicki.
Osoby z niepełnosprawnością podkreślają jedno - żeby asystencji nie postrzegać jako kosztu, ale jako inwestycję, bo umożliwienie im i ich rodzinom funkcjonowania w społeczeństwie i na rynku pracy, to zastrzyk kapitału, który może być nie do ocenienia.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock