Były merytoryczne podstawy do weta prezydenta. Paliwo z ulicy robi sobie totalna opozycja - powiedział prezydencki minister Andrzej Dera.
Prezydencki minister w Polskim Radiu był proszony o komentarz do słów premier Beaty Szydło, która w poniedziałkowym orędziu powiedziała, że weto prezydenta do ustaw o Sądzie Najwyższym i KRS spowolniło prace nad reformą sądownictwa. "Co więcej, zostało potraktowane jako zachęta przez tych, którzy walczą o utrzymanie niesprawiedliwego systemu, systemu wielkich i małych nadużyć oraz opresji dla wielu uczciwych obywateli" - podkreśliła Szydło.
Celem reforma nie budząca wątpliwości
Dera powiedział, że "czasami trzeba spowolnić, żeby zrobić to dobrze". Według niego celem jest głęboka reforma, która nie będzie budzić wątpliwości z punktu widzenia istniejącego prawa. Przypomniał, że prezydent wziął na siebie odpowiedzialność przygotowania dwóch projektów ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa. Jak dodał, w Kancelarii Prezydenta rozpoczynają się prace nad propozycjami tak, by zdążyć przed wrześniowymi posiedzeniami Sejmu. Przedtem - poinformował minister - przejdą one konsultacje społeczne. Dodał, że nie podjęte są jeszcze decyzje, kto wejdzie w skład zespołu ekspertów, którzy mają wesprzeć prace Kancelarii Prezydenta.
"Paliwo z ulicy robi sobie totalna opozycja"
Dera podkreślił, że wymiar sprawiedliwości wymaga reformy. W jego ocenie "dzisiaj sądów totalna opozycja używa tak, jak wcześniej używała wolnych mediów, do walki z większością parlamentarną".
- Manifest "Ulica i zagranica" jest w całej rozciągłości realizowany i totalna opozycja chce poprzez ulicę zmienić wyniki wyborów - powiedział minister. Według niego, weta prezydenta nie były spowodowane protestami ulicznymi, lecz były merytoryczne podstawy. - Natomiast paliwo z ulicy robi sobie totalna opozycja - uważa Dera.
"Cieszy mnie, że nie będzie żadnej wojny"
W jego ocenie decyzje prezydenta spowodowały zaskoczenie i po stronie ekipy rządowej i po stronie opozycji, która - jak mówił minister - "żądając trzech wet też była zaskoczona, że pan prezydent zawetował dwie". - To już jest dzisiaj fakt polityczny i z tym po prostu się trzeba zmierzyć. Cieszy mnie, że nie będzie żadnej wojny, bo żadna wojna w Polsce nie jest potrzebna, bo Polsce potrzebne są konsekwentne zmiany i głęboka reforma wymiaru sprawiedliwości - ocenił Dera. Zapowiedział, że w tym kierunku będą iść projekty prezydenta.
"Skończą się sędziowie na telefon"
Dera dodał, że podpisana we wtorek przez prezydenta ustawa o ustroju sądów powszechnych wprowadza nadzór ministra sprawiedliwości nad prezesami sądów, co jest standardem w innych krajach. Według niego "nadzór ten w żaden sposób nie wpływa na to, co jest istotą władzy sądowniczej, czyli na niezawisłość sędziowską i niezależność sądów", ponieważ prezes pełni funkcje administracyjne. - Do tej pory o tym, kto będzie sędzią, decydowali sędziowie, o awansach również decydowali sędziowie i nie było żadnego nadzoru nad sędziami - zaznaczył minister. W jego ocenie fundamentalną zmianą, którą wprowadza ustawa, jest losowe przydzielanie spraw sędziom. - Skończy się ustalanie składów pod określoną sprawą, skończą się sędziowie na telefon - zaznaczył Dera. Podkreślił też znaczenie równomiernego obciążania sędziów sprawami, bo to decyduje o szybkości postępowania przed polskim sądem. Według niego usprawnić działanie sądownictwa ma także możliwość przenoszenia przez prezesów sądów sędziów do innych wydziałów. Jak mówił, zmienią się także zasady wyboru sędziów, ponieważ ich wyboru dokonywać będą nie sędziowie, lecz suweren, co zapowiedział prezydent. - Prezydent wyraźnie zapowiedział, że sędziów będzie wybierał Sejm większością trzech piątych głosów - mówił Dera.
Autor: js/ja / Źródło: PAP