Czujemy się niesprawiedliwie potraktowani. Czujemy, że stworzono - mimo tego, co powiedział pan premier - atmosferę, w której próbowano zrzucić odpowiedzialność za bolączki systemu ochrony zdrowia na lekarzy - mówił w "Faktach po Faktach" prezes Naczelnej Rady Lekarskiej doktor Łukasz Jankowski. Odniósł się w ten sposób do słów ministry zdrowia Izabeli Leszczyny o lekarzach, którzy zarabiają niemal 300 tysięcy złotych miesięcznie.
Ministra zdrowia Izabela Leszczyna była pytana we wtorek w "Rozmowie Piaseckiego" o pojawiające się w mediach informacje o zarobkach lekarzy sięgających 300 tysięcy złotych miesięcznie. - Z danych, które mam z Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji, wynika, że tak, są tacy lekarze, którzy przedstawiają fakturę w wysokości 299 tysięcy złotych - przekazała.
O te słowa na wtorkowej konferencji po posiedzeniu rządu pytany był też premier Donald Tusk. Podkreślił, że jest ostatnią osobą, "która by namawiała opinię publiczną, żeby komuś zaglądać do kieszeni wtedy, kiedy nie ma jakichś kryminalnych kontekstów". Dodał, że mamy do czynienia z problemem, jakim jest ustawa, która zakłada coroczne podwyższanie płac w tym sektorze.
"Czujemy się niesprawiedliwie potraktowani"
Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej dr Łukasz Jankowski, odnosząc się do przytoczonej przez ministrę kwoty, powiedział: - można przez łzy zapytać, gdzie tak płacą. - Czujemy się niesprawiedliwie potraktowani. Czujemy, że stworzono - mimo tego, co powiedział pan premier - atmosferę, w której próbowano chyba zrzucić odpowiedzialność za bolączki systemu ochrony zdrowia na lekarzy - powiedział gość "Faktów po Faktach".
Zobacz także: Premier: ministra zdrowia jest ostatnią osobą, która by chciała budzić jakiekolwiek emocje
- Próbowano wyciągnąć jakąś daną, która nie odnosi się do całej naszej grupy zawodowej i pokazać ją jako ekstrapolację. Trochę takie odwrócenie uwagi od problemu. Naszej grupie zawodowej, lekarzom wydaje się, że zawsze wtedy, kiedy władza ma problem z organizacją ochrony zdrowia, to sięga po argumenty koncentrujące uwagę na lekarzach - dodał prezes NRL.
Dr Jankowski mówił, że jest około 200 lekarzy, którzy zarabiają powyżej 100 tysięcy złotych miesięcznie. - To wybitni specjaliści, którzy bardzo dużo pracują. Najpewniej mają oni kontrakty zadaniowe - mówił.
Dodał, że są dane, z których wynika, że zadłużenie szpitali w Polsce przekroczyło 20 miliardów złotych. - Tą dyskusją o wynagrodzeniach lekarzy starano się stworzyć wrażenie, że to lekarze odpowiadają za stan systemu ochrony zdrowia. To tak, jakby radio padało i powiedzieć, że to dlatego, że dziennikarze zarabiają za dużo - dodał.
"Apelujemy do rządzących: koniec zrzucania odpowiedzialności"
Gość "Faktów po Faktach" przyznał, "nakłady na ochronę zdrowia co prawda rosną, ale rosną zbyt mało". - Żyjemy coraz dłużej, nowoczesne terapie lekowe dużo kosztują. Cały świat widzi, że na zdrowie musimy wydawać więcej, bo potrzeby mamy większe, bo medycyna się rozwija. To trochę tak, jak byśmy mieli 100 złotych, a następnego roku 200 złotych i chcieli za to kupić dobry telewizor. Owszem, nakłady wzrosły, ale tego telewizora nadal nie kupimy - mówił dr Jankowski.
- Oczekujemy przynajmniej mapy drogowej, dojścia do odbudowy tego systemu, a nie mówienia - co jest w gruncie rzeczy nieuczciwe - że jest wspaniale, że nakłady rosną i tylko źli lekarze drenują nasz system. My chcemy uczciwości względem pacjenta. Apelujemy do rządzących: koniec zrzucania odpowiedzialności, czas wziąć się do pracy i pokazać drogę dojścia - mówił prezes Naczelnej Izby Lekarskiej.
Przyznał, że na ochronę zdrowia dobrze byłoby przeznaczać więcej niż 7 procent PKB. Podał przykład Czech, w których na ochronę zdrowia przeznaczane jest ponad 8 procent PKB. - Czechy biją nas na głowę. (...) Zostaliśmy w ogonie Europy, nie da się tego nadgonić. Oszczędności odbijają się na pacjentach, bo jest koniec roku - mówił.
Jak wygląda współpraca z ministrą zdrowia? "Jest dobry dialog"
Pytany, jak układa się praca między Naczelną Izbą Lekarską a ministrą zdrowia Izabelą Leszczyną, dr Jankowski przyznał, że "jest dobry dialog". - Ale od dialogu do konkretów jeszcze jest kawałek drogi. Czekamy cały czas na centralną rejestrację, która pomogłaby przynajmniej alokować pacjentów i skracać kolejki. W tym sensie, że pacjent nie byłby ograniczony tym, do jakiej przychodni zadzwonił, ale widziałby, gdzie są wolne miejsca - mówił.
Jankowski dodał, że trwają prace nad wprowadzeniem systemu odwoływania wizyt. - Jestem daleki od zrzucania odpowiedzialności na pacjentów, ponieważ sprawdziliśmy, że 20 procent przychodni wciąż nie ma innego niż telefoniczny systemu odwoływania czy umawiania wizyt. Pacjent nie może się dodzwonić, nawet mailem nie może tej wizyty odwołać, bo po prostu nikt tego nie wie - mówił.
Odniósł się też do pomysłu obniżenia składki zdrowotnej. - Dla nas to ogromne nieporozumienie. To ruch, który w tym stanie rzeczy nie ma prawa po prostu się zdarzyć - powiedział Jankowski.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24