Spotkanie Nawrockiego z Sikorskim. Prezydencki minister komentuje

Marcin Przydacz o spotkaniu prezydenta z Sikorskim: uważamy, że dyplomacja lubi ciszę
Źródło: TVN24
Może nie było się czym chwalić - powiedział w "Rozmowie Piaseckiego" prezydencki minister Marcin Przydacz, pytany o to, czemu środowisko Karola Nawrockiego nie informowało o październikowym spotkaniu głowy państwa z szefem MSZ Radosławem Sikorskim w sprawie nominacji dla ambasadorów. Skrytykował Sikorskiego, że nie trzyma się ustaleń z tej rozmowy. Zapowiedział jednak kontynuację.

Szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz był pytany w poniedziałkowej "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 o konflikt w sprawie nominacji ambasadorów. Potwierdził, że doszło do spotkania w tej sprawie z udziałem prezydenta i szefa MSZ. Wcześniej tę informację podał opinii publicznej Radosław Sikorski, publikując list do Karola Nawrockiego.

Do spotkania miało dojść 8 października, zaś list Sikorskiego jest datowany na 15 października. Na pytanie dziennikarza TVN24, dlaczego kancelaria prezydenta "nie chwaliła się" tą rozmową, Przydacz odpowiadał wymijająco. Najpierw mówił o "dziesiątkach" odbywanych spotkań, a później - po uwadze dziennikarza, że spotkanie z szefem MSZ "nie jest codziennością" - skwitował, że "może nie było się czym chwalić".

Co do listu Sikorskiego, Przydacz rzucił, że data (8 października) to "jedna z niewielu rzeczy w tym liście prawdziwa". Piasecki pytał, dlaczego kancelaria prezydenta nie przyjęła kompromisowych propozycji zaproponowanych przez Sikorskiego, które miały stanowić "krok w tył". Według Sikorskiego wśród nich miało być między innymi to, że Bogdan Klich nie musi być ambasadorem w USA.

- Ale tam nie ma żadnego kroku w tył - odparł Przydacz. - Chyba ja i pan, wszyscy wiemy, że dni Bogdana Klicha w Waszyngtonie są policzone - skwitował.

Dlaczego propozycja Sikorskiego była - według Nawrockiego - złą podstawą do kompromisu? - dopytywał prowadzący rozmowę.

- Bo nie oddaje ustaleń na rozmowie - powiedział Przydacz. I kontynuował oskarżenia: - Wyobraża sobie pan sytuację, że rozmawia pan z kimś przy stole, za zamkniętymi drzwiami i ustalacie: "Zrobimy A, B, C, D. To pan to napisze w liście i będziecie dalej procedować". Po czym czyta pan list i w tym liście jest napisane: "nie A, nie B i nie C". Jak pan może potraktować poważnie takiego rozmówcę? - pytał retorycznie.

Na pytanie, czy Sikorski dostał odpowiedź na swój list, Przydacz stwierdził, że "będzie odpowiednie działanie, by doprowadzić do kompromisu".

Jakie? - Będą spotkania w najbliższym czasie - zadeklarował. - Myślę, że po nowym roku, na spokojnie, jak ochłonie pan minister Sikorski i przestanie myśleć tylko w kategoriach walki politycznej i swojej ambicji do bycia może kiedyś ważnym urzędnikiem państwowym - powiedział minister.

Przydacz o kryptowalutach: ta ustawa była zła

Sejm nie poparł w piątek wniosku o odrzucenie weta prezydenta w sprawie ustawy o rynku kryptoaktywów. W "Rozmowie Piaseckiego" Marcin Przydacz oznajmił, że rozumie argumenty, jakie stały za decyzją prezydenta o zawetowaniu projektu. - Natomiast kompletnie nie rozumiem próby wywołania wielkiej awantury politycznej, jaką realizuje Donald Tusk - dodał. Jego zdaniem Tusk "wywołuje wielką, jakby to młodzież powiedziała, inbę", by odwrócić uwagę od problemów w ochronie zdrowia.

Prowadzący zapytał prezydenckiego ministra o jego poglądy w tej sprawie. Zwrócił przy tym uwagę na różnice zdań po prawej stronie sceny politycznej - w czasie, gdy prezes PiS Jarosław Kaczyński chciałby zakazania kryptowalut, Karol Nawrocki uważa, że ten rynek nie powinien być przeregulowany.

- To jest między Scyllą a Charybdą (metaforycznie: sytuacja niemal bez wyjścia - red.). Marcin Przydacz między Scyllą a Charybdą jest gdzie? - pytał Piasecki.

Marcin Przydacz o kryptowalutach: trzeba uregulować rynek, tylko ta ustawa była zła
Źródło: TVN24

- Jak pan wie z mitologii greckiej, da się przepłynąć między Scyllą a Charybdą, więc ja będę starał się tak nawigować, żeby w odpowiedni sposób udało mi się dopłynąć do brzegu - powiedział Marcin Przydacz.

Prezydencki minister zaznaczył jednak, że - podobnie jak prezydent - uważa, iż rynek kryptowalut powinien być w jakiś sposób regulowany.

- Tylko ta ustawa była zła - podkreślił. - To był ten problem, że była nie tylko przeregulowana, ale tworzyła niekonkurencyjne warunki, że ten biznes i tak by funkcjonował w Europie, bo jesteśmy w ramach jednolitego rynku, tylko wyniósłby się do Czech, na Litwę, być może gdzieś indziej - przewidywał.

- Jestem przekonany, że uda się doprowadzić do dobrej regulacji, niezłej regulacji. Natomiast cała ta wielka afera wywołana przez Donalda Tuska ma na celu tylko jedno. Odwracanie uwagi i oskarżanie swoich przeciwników politycznych o rzekomą prorosyjskość, co jest skandalem i bezczelnością - skwitował.

Odnosząc się do argumentów o bezpieczeństwie państwa, które podnosił m.in. Donald Tusk, Przydacz odparł, że "od tego mamy nasze służby, nasz kontrwywiad, żeby to zwalczać". Premier apelował o odrzucenie weta w sprawie kryptowalut, mówiąc między innymi, że Nawrocki wetuje i "robi to w interesie firmy, której źródła są przestępcze, gdzie infiltracja rosyjska jest ewidentna".

Zobacz więcej: "Będą bardzo żałowali tej decyzji". Tusk przestrzega >>>

OGLĄDAJ: TVN24 HD
pc

TVN24 HD
NA ŻYWO

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: