Jarosław Kaczyński mówi "Rzeczpospolitej", że jego zdaniem za kilka miesięcy to Donald Tusk będzie się zastanawiać, czy chce być wicepremierem w rządzie Kaczyńskiego, a nie na odwrót.
- Inna rzecz, że ja lubię być szefem partii, a premierostwo traktuję jako bardzo trudny obowiązek, choć oczywiście nie będę się uchylać - mówi premier w wywiadzie dla dziennika. Na pytanie, czy wyobraża sobie rolę wicepremiera w rządzie Donalda Tuska Jarosław Kaczyński odpowiada, że za kilka miesięcy bardziej aktualny będzie problem, czy Donald Tusk chce być w koalicji ze zwycięskim PiS.
Przyznaje przy tym, że rozmowa o tym, kto z kim będzie rządzić jest nieco przedwczesna, ale od razu dodaje: - Mamy zamiar utrzymać władzę, choć być może w innej konfiguracji.
Dziennik pyta, czy gdyby jednak PiS musiał oddać władzę, to oznaczałoby koniec wizji IV Rzeczpospolitej. Zdaniem premiera nawet gdyby zdarzyła się przerwa w realizacji tego projektu, to IV RP powróci, bo państwo budowane na kształt III Rzeczpospolitej nie ma szans powodzenia. - Dlatego wierzę w IV Rzeczpospolitą. Być może będzie przerwa w jej tworzeniu, może nawet będzie reakcja, być może ponownie będę włóczony po sądach, jak to mi się wcześniej zdarzało. Ale potem będzie powrót do oczyszczenia - mówi Jarosław Kaczyński.
"Jeszcze jednym dowodem na to, że walka o zmiany w Polsce jest potężna" jest według premiera fakt, iż od kiedy rok temu zaczął sprawować funkcję szefa rządu, dorobił się trzech wielkich wrogów politycznych: Janusza Kaczmarka, Andrzeja Leppera i Romana Giertycha. - Teraz wszyscy śmieją się z układu. A przecież przykład Kaczmarka pokazuje, że układ jest i to piekielnie silny, skoro był w stanie wprowadzić ludzi nawet do takiego rządu, jak nasz - mówi premier. - A co do tych pozostałych dwóch panów... Przykro mi - dodaje.
Pytany o rozmowę z Januszem Kaczmarkiem na dzień przed zdymisjonowaniem tego ostatniego, premier unika konkretów. - To była rozmowa z pytaniem, czy kogoś widział czy nie. W sposób niezwykle przekonujący, ale mówił nieprawdę - opowiada "Rzeczpospolitej" Jarosław Kaczyński. Premier zapewnia, że nie pytał Kaczmarka ani o prezesa PZU Jaromira Netzla, ani o posła Samoobrony Lecha Woszczerowicza. - Chodziło o co innego, ale powiedzieć tego w tej chwili nie mogę - mówi.
Premier zapowiada również, że jeśli nie dojdzie do zmian politycznych, po których sprawa zostanie ukręcona, a ludzie związani z Jarosławem Kaczyńskim będą uchodzić za przestępców, powie, o czym rozmawiał z Kaczmarkiem. Dodał również, że Kaczmarek chronił potężny układ biznesowy. - Układ ten ma zresztą niejednego reprezentanta w życiu publicznym - ostrzegł premier.
Źródło: "Rzeczpospolita"