- Spodziewamy się ewentualnych konsekwencji w związku z kontrolą w Narodowym Centrum Sportu - powiedział na konferencji w Brukseli premier Donald Tusk. Premier dodał, że "z pewnością ktoś jest odpowiedzialny" za wydarzenia z wtorku.
- Czekam do poniedziałku na wyniki kontroli - powiedział Tusk dziennikarzom w czwartek w Brukseli, pytany, czy ma już raport z zapowiadanej kontroli w Ministerstwie Sportu i NCS. - Podejrzewam, że wtorek będzie dniem komunikatu - dodał. - Spodziewamy się ewentualnych konsekwencji w związku z raportem - zapowiedział. Dodał, że ludzki błąd w tej sprawie jest bezdyskusyjny. Tusk wyjaśnił, że z pewnością "ktoś jest za to odpowiedzialny" lub ktoś powinien "precyzyjnie wyjaśnić", czy był to błąd, czy też "oczekiwania, co do instalacji na Stadionie Narodowym są wygórowane". Zapowiadana przez premiera kontrola w Narodowym Centrum Sportu, zarządzającym Stadionem Narodowym w Warszawie, rozpoczęła się w czwartek przed południem. Ma ona związek z przełożeniem meczu eliminacji piłkarskich mistrzostw świata Polska - Anglia.
Przełożony mecz W środę wieczorem podobna kontrola rozpoczęła się w Ministerstwie Sportu i Turystyki. Przeprowadzają ją urzędnicy z departamentu kontroli przy Prezesie Rady Ministrów. Będą sprawdzać całą dokumentację związaną z przygotowaniami i organizacją spotkania na Stadionie Narodowym. Mecz eliminacji mistrzostw świata Polska-Anglia miał zostać rozegrany we wtorek o godz. 21. Przełożono go na środę z powodu złego stanu murawy. Po kilkugodzinnych opadach deszczu boisko - nad którym nie zamknięto dachu - było nasiąknięte wodą. W środę trwało poszukiwanie winnego tej sytuacji. PZPN wskazywał na NCS, które jego zdaniem jako gospodarz obiektu powinno zapewnić odpowiednie warunki rozegrania spotkania. NCS natomiast zapewniało, że apelowało o zasunięcie dachu, ale ostateczną decyzję podjął delegat FIFA po konsultacji z przedstawicielami obu ekip. Mecz odbył się w środę i zakończył remisem 1:1.
Autor: jk/fac / Źródło: PAP