Zdaniem prawników uprawnienia, jakimi będzie dysponować powołana na mocy "lex Tusk" komisja do spraw rosyjskich wpływów, w jaskrawy sposób łamią konstytucję i uderzają w zasady państwa demokratycznego. Jak zwracają uwagę, chodzi przede wszystkim w uderzenie w bierne prawo wyborcze. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Prawnicy mówią o "sądzie kapturowym", "pełnym autorytaryzmie" i "radykalnym rozwiązaniu, które narusza ustawę zasadniczą". Podobne opinie o ustawie "lex Tusk", czyli o Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007-2022 słyszał też prezydent - mimo to zdecydował, że ją podpisze.
- Tego typu sprawami, gdy chodzi o represje, o nałożenie kary, o zakaz wykonywania funkcji publicznej, związanymi z odpowiedzialności karną powinien się zajmować sąd karny - podkreśla doktor Mikołaj Małecki z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Obawa pozbawienia biernego prawa wyborczego
Komisja może cofnąć na 10 lat dostęp do tajnych dokumentów oraz zakazać pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi.
- Nie ogranicza prawa wybieralności, biernego prawa wyborczego, ale na wójta, burmistrza i prezydenta miasta - stwierdza konstytucjonalista profesor Sławomir Patyra z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. - Rządzący, a zwłaszcza członkowie tej komisji, będą chcieli wykazać, że skoro nie dotyczy to wyborów wójta, burmistrza i prezydenta miasta, to wcale nie oznacza, że nie dotyczy wyborów posła i senatora - wyjaśnia.
De facto nie oznacza to, że taka osoba nie może kandydować. - Mam poważne wątpliwości co do tego, czy przypadkiem nie jest to sposób, aby opłotkami doprowadzić do możliwości pozbawienia biernego prawa wyborczego - dodaje profesor Patyra. - Są to zagadnienia, które regulować może tylko konstytucja, a nie jakiekolwiek ustawy - podkreśla.
Szerokie uprawnienia członków Komisji
W praktyce może utrudnić objęcie wysokiego stanowiska rządowego jak minister czy premier. - Poza tym nastąpi na pewno po wyborach jej rozpoznanie, więc cel polityczny zostanie zrealizowany zanim sąd cokolwiek na ten temat powie - zwraca uwagę profesor Maciej Gutowski z Uniwersytetu imienia Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Członkowie komisji będą mogli przesłuchiwać nie tylko polityków, ale również dziennikarzy. - Będą mieli nieograniczony dostęp do wszelkich materiałów, również niejawnych. Tak naprawdę będą mieli większą władzę niż prokurator czy sąd - mówi doktor Małecki.
Kara za czyn, który nie był zabroniony w momencie jego popełnienia
Eksperci mówią, że komisja może badać okres od 2007 roku, ale już ukarać za coś co określiła dopiero w tej ustawie. - Nie ma przestępstwa bez ustawy - wskazuje Michał Wawrykiewicz z Inicjatywy Wolne Sądy. - Ta zasada oznacza, że nie można karać obywatela za przestępstwo, które nie jest przewidziane w ustawie w chwili jego popełnienia - wyjaśnia.
- Wracamy do czegoś, co działo się kiedyś, w momencie stawianych zarzutów ktoś nie miał świadomości, że mógł działać bezprawnie - uważa konstytucjonalistka doktor Monika Haczkowska z Polskiego Towarzystwa Prawa Konstytucyjnego.
W ustawie nie ma definicji, co oznacza działanie na rzecz Rosji. Zależy to od uznania komisji. - Na wszystkich płaszczyznach mamy naruszenie standardów prawa do niezależnego sądu, prawa do odwołania, prawa do obrony. Trudno sobie wyobrazić większe naruszenie - zwraca uwagę Wawrykiewicz.
- Każdy prawnik, który widzi tę ustawę, nie powinien mieć żadnych wątpliwości, że ta ustawa nie powinna wejść w życie - zapewnia profesor Gutowski. Ale wchodzi i to szybko, bo już następnego dnia po ogłoszeniu.
Źródło: TVN24