Posłowie Lewicy Maciej Kopiec i Anita Kucharska-Dziedzic zawiadamiają prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez wiceministra sportu Łukasza Mejzę. Według nich, polityk mógł dopuścić się oszustwa. Zgłoszenie to ma związek z publikacją Wirtualnej Polski o tym, że firma Mejzy obiecywała leczyć ciężko chorych metodą, która nie ma medycznego potwierdzenia. - Sprawa jest bulwersująca, bo ona dotyka tak naprawdę funkcjonowania całego polskiego rządu - ocenił Marcin Kierwiński, który dodał, że Koalicja Obywatelska będzie żądała informacji w tej sprawie.
Posłowie Lewicy Maciej Kopiec i Anita Kucharska-Dziedzic uważają, że wiceminister sportu Łukasz Mejza mógł się dopuścić popełnienia lub usiłowania popełnienia przestępstwa z artykułu 286 ust. 1 Kodeksu postępowania karnego, czyli "osiągnięcia korzyści majątkowej poprzez doprowadzenie inną osobę do niekorzystnego rozporządzenie własnym lub cudzym mieniem". Za przestępstwo to grozi kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
W środę Wirtualna Polska opublikowała artykuł autorstwa Szymona Jadczaka i Mateusza Ratajczaka, z którego wynika, że firma Mejzy obiecywała leczyć umierających na raka i stwardnienie rozsiane, chorych na Alzheimera, Parkinsona oraz inne nieuleczalne przypadłości. Mejza miał osobiście przekonywać rodziców chorych dzieci, że terapia jego firmy je wyleczy. Cena wyjściowa to 80 tys. dolarów. Jak zaznacza WP, metoda, którą zachwalał, nie ma medycznego potwierdzenia.
Łukasz Mejza poinformował w mediach społecznościowych, że treść artykułu w Wirtualnej Polsce będzie przedmiotem postępowań sądowych i że podjął kroki prawne, mające na celu ochronę jego dobrego imienia i reputacji. Polityk twierdzi, że publikacje na jego temat mają charakter ataku politycznego.
Wniosek do prokuratury ws. Łukasza Mejzy
Posłowie Lewicy we wniosku wnoszą między innymi o ustalenie i przesłuchanie pokrzywdzonych na okoliczność ustalenia sposobu pozyskiwania klientów przez Łukasza Mejzę oraz osoby znajdujące się pod jego kierownictwem.
Chcą też, by Mejza został przesłuchany "na okoliczność ustalenia, w jakim zakresie firma Mejza Business Group Sp. z o.o. miała zajmować się terapią komórkami pluripotencjalnymi oraz przedstawienia medycznych dowodów na skuteczność terapii tymże komórkami".
Domagają się też ustalenia rachunków bankowych należących do Mejzy albo firmy Mejza Business Group Sp. z o.o. w celu ustalenia, czy nie znajdują się na nich środki zdobyte w wyniku przestępstwa.
KO chce informacji w sprawie wiceministra Mejzy
Sprawę skomentowali również posłowie Koalicji Obywatelskiej na konferencji prasowej w czwartek. - W tej sprawie rodzą się bardzo poważne pytania - mówił Marcin Kierwiński. - Przecież każdy z wiceministrów, zanim obejmie swoją funkcję, powinien być sprawdzony w ramach elementarnej tarczy antykorupcyjnej przez służby specjalne. Służby specjalne podległe Jarosławowi Kaczyńskiemu. Jak w takim razie sprawdzany był pan Mejza? Czy może był sprawdzany i pan premier Kaczyński wszystko wiedział, natomiast te słabości pana Mejzy były największą siłą z perspektywy Jarosława Kaczyńskiego - ocenił.
Kierwiński dodał, że "ta sprawa musi być wyjaśniona, bo proceder, który ujawniła Wirtualna Polska jest szczególnie haniebny i bolesny, bo dotyczy krzywdy, dotyczy małych dzieci, dotyczy skrajnego bandytyzmu w życiu publicznym". - Będziemy żądali informacji w tej sprawie - w jaki sposób pan Mejza był kontrolowany przez służby Jarosława Kaczyńskiego, przez służby państwowe, przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. Przecież nie sposób uwierzyć w to, że służby czegoś takiego mogły nie wiedzieć albo mogły przeoczyć - wyjaśniał. Dodał, że informacji w tej sprawie KO będzie żądała na najbliższym posiedzeniu Sejmu.
- Sprawa jest bulwersująca, bo ona dotyka tak naprawdę funkcjonowania całego polskiego rządu. Jeżeli większość rządu w parlamencie ma opierać się na głosie takiej osoby, to taki rząd tak naprawdę podatny jest na bardzo, bardzo silne oddziaływania ze strony dziwnych osób i dziwnych środowisk i to musi być wyjaśnione - mówił Kierwiński.
- To nie jest tak, że pan poseł Kaczyński schowa się na kilka tygodni i będzie udawał, że tematu nie ma. On bierze odpowiedzialność za każdą osobę, która do tego rządu wchodzi jako lider tego środowiska politycznego, ale bierze też odpowiedzialność za to, w jaki sposób działają służby specjalne w tym zakresie i ta podwójna odpowiedzialność Jarosława Kaczyńskiego każe nam wzywać go tutaj publicznie, żeby stanął i wytłumaczył się z nominacji dla pana Mejzy - dodał poseł.
Poseł Borys Budka dodał, że "jeśli Jarosław Kaczyński oparł większość na tego typu ludziach, to wziął za to odpowiedzialność". - Jeżeli bierze się człowieka, który zasłynął z tego, że jako jedyny nie złożył oświadczenia majątkowego, który został ukarany przez komisję etyki, a mimo tego zostaje wiceministrem w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, to oczywistym jest, że polityczną odpowiedzialność ponosi Jarosław Kaczyński. Tyle. Tu nie ma żadnego usprawiedliwienia - stwierdził.
Wiceminister Mejza i leczenie wątpliwą medycznie metodą
Dziennikarze WP twierdzą, że dotarli do ludzi, którym przedstawiciele firmy obiecywali pomoc dla chorych dzieci. Według nich, Mejza nie tylko był kontaktem dla pacjentów, ale również osobiście (wraz z partnerem biznesowym) szukał chętnych do skorzystania z terapii.
"W naganianiu klientów do Vinvi NeoClinic miała pomóc siatka 21 stowarzyszeń, które między 16 stycznia a 17 marca 2020 r. zarejestrowali asystenci społeczni Mejzy: Paweł Ciołka oraz Jakub Zgoła" - czytamy w WP.
Portal podaje, że ma m.in. dowody na to, że zdesperowani rodzice chorych dzieci mieli podpisywać umowy ze stowarzyszeniami i przekazywać im prawa do prowadzenia zbiórek pieniędzy na leczenie, a dziś zostali z nieopłaconymi rachunkami za leczenie, którego nie było.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24