Doszło do incydentu. Ktoś znajdował się na dachu - przekazał marszałek Sejmu Szymon Hołownia pytany o doniesienia w sprawie posła Dariusza Mateckiego. Przyznał, że "mógł być w to zaangażowany jeden z posłów" i czeka na raport Straży Marszałkowskiej w tej sprawie. Sam Matecki potwierdził kilkadziesiąt minut później, że był to on, wszedł na dach, aby "zrobić sobie zdjęcie", był trzeźwy i "nie widział żadnej Straży Marszałkowskiej".
Dariusz Matecki - poseł Suwerennej Polski (poprzednio Solidarna Polska), którego nazwisko pojawia się w aferze wokół Funduszu Sprawiedliwości - opublikował w piątek około południa wpis na platformie X. "Dziennikarze do mnie wydzwaniają. Tak, byłem na dachu hotelu sejmowego zrobić sobie zdjęcie. Zdjęcie zrobiłem, wróciłem do pokoju. Pozdrawiam serdecznie" - przekazał.
Później w Sejmie o tę sprawę dziennikarze pytali samego Mateckiego. W odpowiedzi stwierdził on, że "z góry lepiej widać stan łamania praworządności w Polsce". Dopytywany, dlaczego wchodził na dach, przekonywał, że "żeby zrobić sobie piękne zdjęcie".
Pytany, czy był wtedy trzeźwy, zapewniał, że "był, oczywiście". Dopytywany, czy ktoś może to potwierdzić, na przykład Straż Marszałkowska, odparł, że "nie widział tam żadnej Straży Marszałkowskiej".
- Zrobiłem sobie zdjęcie i wróciłem do pokoju. Nikt mnie nie zatrzymał - mówił dalej. Gdy dziennikarze zwracali uwagę, że marszałek Szymon Hołownia mówił w tym kontekście o incydencie, w którym miała interweniować Straż Marszałkowska, polityk odpowiedział: - No to kłamie.
Dziennikarze dociekali, czy obyło się "bez żadnej pomocy". - Tak, oczywiście. Wyszedłem z pokoju zrobić sobie zdjęcie i wróciłem do pokoju sam. Żadna Straż Marszałkowska mnie nawet nie zatrzymała - przekonywał poseł. Pytany, o której godzinie to było, mówił, że "koło 6, 5, tak, żeby ładny widok był".
"Jestem wyjątkowy"
Dalej w rozmowie z dziennikarzami polityk Suwerennej Polski wskazywał też, że na dachu "są barierki". Pytany jeszcze o to, czy kiedykolwiek widział jakiegokolwiek posła, który wchodziłby na sejmowy dach i robił takie rzeczy, powiedział: - Jestem wyjątkowy.
- Nie ma żadnej afery. Zrobiłem sobie zdjęcie i wróciłem do pokoju. Jeśli ktoś mówi, że jakaś Straż Marszałkowska mnie ściągała, to jest kłamstwo - kontynuował, dodając, że "nikt nie interweniował". - Pan sam zszedł z tego dachu? - pytała reporterka TVN24 Karolina Bielińska, która zadawała także inne pytania. - No wróciłem do pokoju. Kto miał interweniować? W jakiej sprawie miał interweniować? To jest jakaś kolejna nadmuchana afera - odpowiedział Matecki.
Ponownie mówił o tym, że "był wśród słońca i chciał sobie zrobić zdjęcie". Gdy jeden z reporterów zapytał, czy można zobaczyć tę fotografię, poseł stwierdził, że "oczywiście" i pokazał mu telefon. Inni dziennikarze również poprosili o pokazanie zdjęcia, ale poseł nie chciał tego dla nich zrobić.
Nieco później poseł Suwerennej Polski opublikował też kolejny wpis ze zdjęciem. "To jest 'dach Sejmu'" - napisał.
Czwartkowy i piątkowy wschód słońca nastąpił około 4.15 rano. Zarówno z wypowiedzi posła Mateckiego, jak marszałka Sejmu Szymona Hołowni, który mówił o tej sytuacji, nie wynika, o którą noc dokładnie chodziło.
Hołownia o "incydencie"
Reporter TVN24 Radomir Wit zapytał kilkadziesiąt minut wcześniej marszałka Sejmu Szymona Hołownię, "czy prawdą jest, że poseł Matecki potrzebował pomocy i trzeba było go ściągać z dachu?".
- Mogę potwierdzić tylko, że mieliśmy incydent w dniu chyba wczorajszym, w nocy, nad ranem. Poprosiłem o wyjaśnienie komendanta Straży Marszałkowskiej, mam otrzymać raport w tej sprawie - przekazał Hołownia.
Jak przyznał, "rzeczywiście na razie wygląda na to, że mógł być w to zaangażowany jeden z posłów". - Straż Marszałkowska zainterweniowała, było to około godziny 3-4 rano - dodał.
Podkreślił, że czeka na "konkretny raport strażników". - To jest kwestia nie tylko zachowania ewentualnie posła, ale też i bezpieczeństwa naszych gmachów i jego samego - powiedział. - Musimy tę sprawę dogłębnie wyjaśnić. Czekam na raport komendanta Straży Marszałkowskiej - zaznaczył raz jeszcze Hołownia.
"Ktoś znajdował się na dachu"
- Więcej panu za bardzo nie mogę powiedzieć, natomiast faktycznie doszło do incydentu. Ktoś znajdował się na dachu, na którym nie powinien się znajdować. Bo raczej o godzinie 3-4 (nad ranem - red.) na dachu się nikt tutaj znajdować nie powinien - mówił marszałek Sejmu.
Na uwagę Radomira Wita, że reporter ma informację, iż był to poseł Matecki, Hołownia odpowiedział: - Nie mogę panu nic na ten temat powiedzieć, czekam na raport Straży Marszałkowskiej.
- Jeżeli dochodzi do jakichś incydentów w zakresie bezpieczeństwa, to od razu jesteśmy informowani. Istnieje, no niestety muszę powiedzieć, wysokie prawdopodobieństwo, że to nie był nikt z zewnątrz. Tyle mogę dzisiaj państwu powiedzieć - stwierdził.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24