Dzisiaj była wielka szansa, by opozycja narzuciła narrację i swoje warunki. Koło ratunkowe PiS-owi rzuciła Lewica – mówił w "Faktach po Faktach" Borys Budka, lider Platformy Obywatelskiej. W jego ocenie politycy Lewicy zastąpili "Zbigniewa Ziobrę wtedy, kiedy Kaczyńskiemu brakuje głosów".
Rząd przyjął we wtorek projekt ustawy o ratyfikacji decyzji Unii Europejskiej w sprawie jej zasobów własnych. Jeśli ustawę zaakceptuje parlament, oznaczać to będzie zielone światło z Polski dla uruchomienia wielkiego unijnego Funduszu Odbudowy.
Rano odbyło się spotkanie premiera Mateusza Morawieckiego z przedstawicielami Lewicy w sprawie Krajowego Planu Odbudowy. Po spotkaniu przedstawiciele Lewicy przekazali na konferencji prasowej, że wynegocjowali między innymi 850 mln euro na wsparcie szpitali powiatowych oraz to, że 30 procent z KPO trafi do samorządów oraz 300 mln euro trafi na wsparcie dla branży gastronomicznej i hotelarskiej. Ma też powstać komitet monitorujący wydatki z udziałem m.in. związków zawodowych. - Rząd zgodził się na wszystkie warunki – podsumował europoseł Robert Biedroń.
Budka: Lewica rzuciła koło ratunkowe rządowi
- Kiedy Jarosław Kaczyński ma problemy, kiedy Solidarna Polska nadal nie chce poprzeć ratyfikacji, kiedy mówi, że ratyfikacja to zdrada stanu, to koło ratunkowe rzuca Lewica – ocenił w "Faktach po Faktach" lider PO Borys Budka. - Kiedy rzuca to koło, to nie w wielkim celu, ale po to, by uratować ten rząd – dodał.
Zdaniem Budki "dzisiaj była wielka szansa, by opozycja narzuciła narrację i swoje warunki". - Kiedy jesteśmy razem, to widać w Rzeszowie po wynikach sondażowych [kandydata opozycji na prezydenta Rzeszowa – red.] Konrada Fijołka, to wtedy opozycja wygrywa. Natomiast jeżeli gdzieś za plecami ktoś z kimś się próbuje dogadać, to później Kaczyński tak to rozgrywa – dodał.
- Dzisiaj mogę współczuć wyborcom Lewicy i apelować do nich o to, by naciskali na swoich liderów, by wrócili do opozycji, a nie zastępowali Zbigniewa Ziobrę wtedy, kiedy Kaczyńskiemu brakuje głosów – powiedział.
Według lidera PO, "to dziwne, kiedy liderzy Lewicy zaczęli nagle bezgranicznie ufać Mateuszowi Morawieckiemu i Jarosławowi Kaczyńskiemu". - To może budzić zdumienie, ale przede wszystkim to zły znak dla tych wszystkich, którzy w ostatnich czasach walczyli bardzo mocno o elementarne prawa. Dzisiaj mogą czuć się zdradzeni przez swoich liderów – ocenił.
"Kiedy opozycja jest razem, można stawiać żądania"
- Lewica nie chciała wspólnie, tak jak zrobiliśmy to z Polskim Stronnictwem Ludowym, postawić twardych warunków, żeby pieniądze europejskie były wydawane w sposób uczciwy, żeby była nad nimi kontrola, ale przede wszystkim, by nie wydawali ich partyjni urzędnicy, ale ludzie, którzy wiedzą, jak to robić najlepiej, czyli samorządowcy – mówił Budka.
- Część Lewicy od samego początku chciała w ciemno popierać rząd PiS-u i tutaj była między nami różnica. Z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem wielokrotnie mówiliśmy o naszych wspólnych warunkach. Mówiliśmy o tym, że nie tylko trzeba zagwarantować część środków dla samorządów, ale również, kto będzie je rozdzielał – przyznał lider PO.
Budka pokazując pustką kartkę, powiedział, że "to jest to, co udało się wywalczyć Lewicy". - Kiedy opozycja jest razem, wówczas można stawiać żądania, które mogą być spełnione, bo zapisane w ustawie – ocenił.
Pytany o to, jakie gwarancje powinno zawierać porozumie w sprawie KPO, by według opozycji zapewniało właściwe wydatkowanie pieniędzy, Budka wyjaśnił, że "przede wszystkim w ustawie ratyfikacyjnej trzeba dopisać określone warunki". - Po drugie w Senacie znajduje się ustawa, która gwarantuje, że środki europejskie będą wydatkowane w sposób transparentny, uczciwy i sprawiedliwy, ale nie tylko przez rząd, ale w porozumieniu z organizacjami pozarządowymi i samorządami – powiedział.
- I to jest gwarancja, że pieniądze nie pójdą do kolejnych Obajtków i Misiewiczów, że nie pójdą do spółek Skarbu Państwa, gdzie zostaną przejedzone albo zmarnowane – dodał. Jak zaznaczył, "to można było zrobić, gdy opozycja mówi jednym głosem".
"Czy dziś liderzy Lewicy upomnieli się o przestrzegane praw człowieka?"
Pytany o to, czy opozycja powinna zagłosować przeciw ratyfikacji decyzji w sprawie zwiększenia zasobów własnych UE, Budka powiedział, że "jeżeli nie zostałyby spełnione warunki opozycji, między innymi te, które mówiły o zabezpieczeniu środków przed pisowską nomenklaturą, jeżeli nie byłoby gwarancji, że wspólny komitet rządu i samorządu będzie decydował o tych wydatkach, (…) to wówczas mogliśmy zagłosować przeciw, a potem zmusić rząd do rozmów". - Nam wszystkim chodzi o to, by te środki, które są zagwarantowane, były wydawane rzetelnie i uczciwie – dodał.
- Musi być gwarancja, że jednocześnie będą w Polsce reformy. W dokumentach unijnych jest wyraźny zapis z rekomendacją, chociażby dotyczący przywrócenia w Polsce praworządności. Czy dziś liderzy Lewicy upomnieli się o Trybunał Konstytucyjny, o przestrzegane praw człowieka? Czy mówili o wartościach, czy mówili tylko o tym, co już dawno w tym KPO zostało zapisane? – pytał lider PO.
Budka wyraził nadzieję, że "będzie refleksja ze strony naszych koleżanek i kolegów z Lewicy, że zaufanie w stosunku do premiera Morawieckiego, w stosunku do Jarosława Kaczyńskiego, to jest budowanie czegoś, co rozleci się przy pierwszym lepszym sprawdzianie".
"Element, który może decydować o postawieniu premiera przed Trybunałem Stanu"
Borys Budka był także pytany o doniesienia Onetu w sprawie wyników kontroli Najwyższej Izby Kontroli dotyczącej tak zwanych wyborów kopertowych z maja 2020 roku, do których ostatecznie nie doszło. Jak czytamy, portal poznał główne dokumenty pokontrolne, które "stały się kością niezgody w samym NIK, a których obawia się bardzo obóz rządzący". Ma z nich wynikać, że NIK "ma dowody stawiające w trudnym położeniu prawnym obecnego szefa rządu Mateusza Morawieckiego oraz kierującego jego kancelarią ministra Michała Dworczyka". - To jest nadużycie władzy. (…) To jest ten element, który może decydować później o postawieniu premiera przed Trybunałem Stanu – mówił lider PO.
- Dzisiaj zastanawiam się, jak zagłosowaliby koledzy i koleżanki z Lewicy, bo ufają człowiekowi, co do którego są tak poważne zarzuty. Człowiekowi, który wydał w sposób bezprawny 70 milionów – zaznaczył.
Budka zadeklarował, że "prędzej czy później każdy, kto złamał prawo, zostanie w Polsce rozliczony". - Była szansa, by zrobić to wcześniej i ta szansa jest nadal, o ile Lewica wróci na opozycyjną stronę – zaznaczył.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24