Wniosek o pomoc prawną z Bułgarii wpłynął do Prokuratury Okręgowej w Warszawie w marcu. Według ustaleń tvn24.pl, bułgarscy śledczy prosili o ustalenie danych dotyczących podróży Meliada Faraha z Australii i Hassana El Hajjem Hassana z Kanady. Obaj wyjechali z Warszawy 28 czerwca 2012 roku międzynarodowym pociągiem. To według bułgarskich mediów prawdopodobni wspólnicy terrorysty, który niecały miesiąc później 2012 zginął dokonując zamach na lotnisku w Burgas.
Prokuratura potwierdza
To, że strona polska udzielała bułgarskim organom ścigania pomocy prawnej w sprawie zamachu, potwierdził Maciej Kujawski z Prokuratury Generalnej. Wczoraj mówił, że pomocy udzielono jeszcze w ubiegłym roku. - Sprawdziliśmy dokładnie. Okazało się, że taki wniosek wpłynął najpierw do Ministerstwa Sprawiedliwości, następnie do Prokuratury Generalnej i 4 marca 2013 został przekazany do warszawskiej prokuratury - mówi Kujawski.
Elementy bomby przyjechały z Polski
O polskim wątku w sprawie zamachu w Burgas poinformował bułgarski dziennik "Trud". Gazeta powołała się na źródła zbliżone do śledztwa. Według nich z Polski dwaj wspólnicy terrorysty przywieźli najważniejsze elementy bomby: detonator i urządzenie pozwalające na jego zdalne uruchomienie. Według dziennika obaj mają teraz przebywać w Libanie.
Hezbollah stał za zamachem?
Na lotnisku w Burgas 18 lipca 2012 roku obok autobusu z izraelskimi turystami wybuchła bomba. Zginęło siedem osób: piątka Izraelczyków, bułgarski kierowca i zamachowiec. Według władz bułgarskich, śledztwo, które jeszcze nie zostało zakończone, wskazuje na to, że "są wyraźne ślady prowadzące do (ugrupowania libańskiego) Hezbollah" jako autora zamachu.
Szczegóły zamachu w Burgas opisuje Krasimir Krumow, bułgarski dziennikarz
Autor: Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl), dziennikarz śledczy tvn24.pl / Źródło: tvn24.pl