Polacy na początku nie wiedzieli, że już mamy wolną Polskę - powiedział historyk i dziennikarz tvn24.pl Mariusz Nowik, autor podcastu "W starym newsie" w TVN24 GO, który w rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę przedstawił, jak to wydarzenie opisywała ówczesna prasa. Zaznaczył, że istotnym źródłem informacji były ogłoszenia na murach i ulotki. Jedna z nich określiła zaborcę Polski, Austrię, jako "wiedźmę". - To pokazywało, jakie emocje w narodzie kotłowały się przez lata - skomentował gość TVN24.
104 lata temu, 11 listopada 1918 roku, Rada Regencyjna przekazała Józefowi Piłsudskiemu władzę wojskową i naczelne dowództwo podległych jej wojsk polskich. Tego samego dnia Niemcy podpisały zawieszenie broni kończące I wojnę światową. Po 123 latach Polska miała szansę wrócić na mapę świata jako samodzielne państwo.
Z tej okazji w poranku "Wstajesz i wiesz" historyk i dziennikarz tvn24.pl Mariusz Nowik, autor cyklu "W starym newsie" w TVN24 GO, przedstawił, jak odzyskanie niepodległości przez Polskę opisywała ówczesna prasa.
Jak powiedział, "najpierw nie wszyscy zdawali sobie sprawę, że ta wolność jest". - Nie ma radości, jest tylko surowa relacja z tego, co się działo - opowiadał, prezentując wydanie gazety "Głos" z 12 listopada 1918 roku.
- Dopiero potem radość wybucha, Polacy zaczynają się cieszyć i rozumieć, co się stało. Pojawiają się różne ogłoszenia na murach, na przykład odezwa do mieszkańców Krakowa, że mamy zjednoczoną Polskę - dodał Mariusz Nowik. Zaprezentował też odezwę do mieszkańców Rzeszowa o tym, że jest "Niepodległe Państwo Polskie".
"Austrya-wiedźma". Nowik: to pokazuje, jakie emocje kotłowały się przez lata zaborów
Autor podcastu "W starym newsie" zwrócił uwagę na ulotkę, którą odnalazł w archiwum Biblioteki Narodowej. Austria jest nazwana w niej "wiedźmą". "Przejęte niezmierną radością oznajmiają do niedawna ujarzmione, a dziś wolne narody, że ich zła macocha Austrya-wiedźma, operowana w Zakładzie Wilhelma, zmarła po ciężkich kurczach na uwiąd starczy, przeklęta przez wszystkich, którzy mieli nieszczęście z nią się zetknąć" - brzmi tekst ulotki z 1918 roku, pod którą symbolicznie podpisano Polaków, Czechosłowaków i Jugosłowian.
- To jest niesamowita radość z tego, że mamy wolną Polskę i jednocześnie pokazanie, jakie emocje w narodzie przez te 123 lata zaborów się kotłowały - skomentował gość TVN24.
"11 listopada jako święto państwowe zaistniał dopiero w 1937 roku"
Mariusz Nowik odnosząc się do samego Święta Niepodległości, podkreślał, że "11 listopada to data trochę umowna". - Nie do końca było wiadomo, jaką datę świętować, czy 10 listopada, kiedy Józef Piłsudski wraca do Polski, ale nikt go tak naprawdę nie wita, czy 11 listopada, kiedy wszystko się zaczyna i Piłsudski dostaje władzę od Rady Regencyjnej, która przecież jest ciałem zaborczym - zwracał uwagę. - Początkowo to było święto wojskowe, piękne parady, Piłsudski na Kasztance był już swego rodzaju celebrytą - dodał.
PODCAST "W STARYM NEWSIE": Ostatnie chwile Kasztanki marszałka Piłsudskiego >>>
Zaznaczył też, że "11 listopada jako święto państwowe zaistniał dopiero w 1937 roku, czyli po śmierci Piłsudskiego". - II Rzeczpospolita tak naprawdę jedynie dwa razy oficjalnie świętowała niepodległość, zanim wybuchła II wojna światowa - mówił.
"Napady na posłów, niebezpieczne sytuacje kryminalne, zamach na marszałka Piłsudskiego"
Gość TVN24 zwracał również uwagę, że z prasy tamtych lat dało się wyczytać, iż "młoda Polska była trochę rozchwiana". - W gazetach widzimy sporą niepewność polityczną. Tam się dzieją takie rzeczy, które dzisiaj nie schodziłyby przez długi czas z czołówek serwisów. Tam są na przykład napady na posłów, niebezpieczne sytuacje kryminalne, jak zamach na marszałka Piłsudskiego. Działo się naprawdę wiele - opowiadał.
- Dzisiaj byśmy powiedzieli, że to państwo było młode, ale silne swoim społeczeństwem - zwrócił uwagę Mariusz Nowik. - To pokazywało hart ducha tego narodu, który chciał po raz kolejny być samodzielny - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Bibliotek Narodowa / POLONA