Z punktu widzenia wyborów, przed którymi stałem, to były trudne wakacje - powiedział w "Piaskiem po oczach" w TVN24 wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin. Nadzialiśmy się sami, na własne życzenie, na kontrę ze strony prezydenta wywodzącego się z własnego obozu. To był ewidentny błąd - dodał.
Prezydent Andrzej Duda w lipcu zdecydował o zawetowaniu ustawy o Sądzie Najwyższym i nowelizacji ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. Zapowiedział wówczas podjęcie własnej inicjatywy legislacyjnej w tym obszarze. Jarosław Gowin, który najpierw głosował za przyjęciem ustawy o Sądzie Najwyższym, potem poparł prezydenckie weto.
"To były trudne wakacje"
W "Piaskiem po oczach" w TVN24 wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego przyznał, że "z punktu widzenia wyborów, przed którymi stał, to były trudne wakacje"
- W polityce rzadko ma się komfort wyboru między dobrem a złem. Czasami jest tak, że trzeba stanąć przed wyborem między rozwiązaniem złym a bardzo złym - mówił.
- Nadzialiśmy się sami, na własne życzenie, na kontrę ze strony prezydenta wywodzącego się z własnego obozu. To był ewidentny błąd. Byłem wściekły, że popełniliśmy aż taki błąd - zaznaczył wicepremier.
"Głosowanie przeciw oznaczałoby koniec koalicji rządowej"
Jarosław Gowin mówił już wcześniej w sierpniu, że "był wściekły", bo uważał, że "rząd popełnia poważny błąd". Pytany w "Piaskiem po oczach", jaka jest siła wicepremiera, jeśli nie jest w stanie przekonać swojego obozu politycznego, odparł: - Jeżeli mam dziewięciu posłów, to w oczywisty sposób wyznacza to granicę moich wpływów.
Jarosław Gowin jest prezesem partii Polska Razem, której posłowie wchodzą w skład klubu parlamentarnego PiS.
- Do ostatniej chwili ważyło się, w jaki sposób zagłosujemy, jakie poprawki przejdą. Parokrotnie, tuż przed głosowaniami, wychodziliśmy z Jarosławem Kaczyńskim do gabinetu rządowego i rozmawialiśmy jeszcze o tym, czy jednak pewne poprawki, które przygotowała i zgłosiła moja partia nie powinny wejść w życie - wyjaśnił wicepremier.
Według Gowina głosowanie przeciw "oznaczałoby koniec koalicji rządowej i przedterminowe wybory".
- Miałem na jednej szali dokonanie wyboru, który pozwoliłby mi uniknąć tego ogromnego hejtu w mediach społecznościowych - mówił. - Ale który doprowadziłby do upadku rządu, przedterminowych wyborów, prawdopodobnej rezygnacji z polityki, z którą się w pełni identyfikuję w sprawach bezpieczeństwa i imigrantów - wyliczał.
- Na drugiej szali było zagłosowanie za ustawą, która mogła być poprawiona jeszcze w Senacie. Nie została poprawiona i to jest kolejny błąd, który popełniliśmy - przyznał Gowin. - W efekcie stało się to, przed czym ostrzegałem jeszcze przed głosowaniem: prezydent nie podpisał. Miał stuprocentową rację - ocenił.
Gowin - jak przypomniał - w latach 2011-2013 był ministrem sprawiedliwości. - W związku z tym należę do tych ludzi, którzy świetnie wiedzą, jak głębokich reform wymaga wymiar sprawiedliwości. Za głosowaniem moich kolegów z Prawa i Sprawiedliwości za tą ustawą stała szlachetna intencja, żeby naprawdę głęboko zreformować polskie sądownictwo - przekonywał.
Reformy sądownictwa będą kontynuowane
Gowin zapewnił, że PiS będzie kontynuowało reformy sądownictwa. - Trzeba tylko to zrobić w taki sposób, który nie będzie wywoływał kontrowersji - podkreślił. - Nikt z nas nie chce żyć w państwie, w którym sędziów wskazuje prokurator. Tego typu rozwiązania muszą być z tej ustawy usunięte - dodał wicepremier.
- Popełniliśmy błąd, ale trzeba z tego błędu wyciągnąć wnioski na przyszłość - mówił. Przekonywał, że prezydent nigdy nie wysłał jakiegokolwiek sygnału, że chce się zdystansować wobec partii, z której się wywodzi.
- Pan prezydent nie powinien być zaskakiwany takimi projektami, które nie są z nim konsultowane. Sam działam na rzecz zasypania ewentualnych, potencjalnych rowów. A nie ma tych rowów. Mam nadzieję, że wakacje wygasiły te emocje - stwierdził Gowin.
Jego zdaniem konflikt, rozejście dróg między obozem rządzącym a prezydentem byłoby "politycznym samobójstwem".
Słowa Macrona o Polsce świadczą o "jego zagubieniu"
Jarosław Gowin w "Piaskiem po oczach" odniósł się także do słów Emmanuela Macrona.
Prezydent Francji, komentując w piątek sprzeciw Polski wobec zaostrzenia dyrektywy dotyczącej pracowników delegowanych, ocenił, iż stawia się ona "na marginesie" Europy w "wielu kwestiach".
- Mnie specjalnie to nie oburza. Polska przeżyła impertynenckie słowa pana prezydenta [Jacques'a - przyp. red.] Chiraca, przeżyjemy i te słowa, które raczej świadczą, z jednej strony, o pewnym zagubieniu młodego prezydenta Francji w sprawach polityki zagranicznej. Z drugiej strony - o jego skłonności do bardzo twardej gry o francuski, egoistyczny interes gospodarczy - podkreślił wicepremier.
Dopytywany, czy nie są to w gruncie rzeczy słowa prawdziwe, i czy Polska znajduje się na marginesie procesów rozgrywających się w Unii Europejskiej, Gowin uznał, że jest przeciwnie. Wskazał, że Polska ostatnio została niestałym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ.
- Natomiast być może my jesteśmy nieco osamotnieni w Unii Europejskiej. Ale to nie znaczy, że nie my mamy rację. Jestem przekonany, że już wkrótce politycy zachodnioeuropejscy, nie tylko półgębkiem w prywatnych kontaktach, ale również oficjalnie, będą przyznawali, że to Polska miała rację na przykład w sprawie bezpieczeństwa, w sprawie imigrantów - dodał.
Autor: KB//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24