Próbował wyminąć psa, wjechał w bezbronne dzieci. W piątek rozpoczął się proces policjanta, który w sierpniu ubiegłego roku śmiertelnie potrącił samochodem dwójkę trzyletnich chłopców. Do tragedii doszło we wsi Blizne (woj. podkarpackie), gdy funkcjonariusz jechał na służbę.
Śledczy ustalili, że tuż przed wypadkiem policjant jechał ponad 100 km na godzinę. Próbując wyminąć psa, skręcił w lewo i zjechał na chodnik, po którym szły matki z dziećmi - wszyscy znaleźli się przed rozpędzonym autem. Trzyletni bliźniacy zginęli, a ich matka i pięcioletnia siostra zostały ciężko ranne.
Zdaniem biegłych, gdyby policjant przestrzegał przepisów i jechał 50 km na godzinę - nie doszłoby do tej tragedii.
Krzysztof T. na rozprawie wyraził żal, ale nie przyznał się do winy. Składając wyjaśnienia zaprzeczył, by jechał z taką prędkością. Wyjaśniał, że wyprzedzając jadący przed nim w prędkością około 50 km samochód zobaczył psa, przebiegającego przez jezdnię. Wówczas chcąc uniknąć potrącenia najpierw zaczął hamować, a później przyspieszył, i chcąc wyprowadzić auto "na prostą" skręcił kierownicą i wjechał na chodnik.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24