Policjanci nie skończą swojego protestu - zdecydował w poniedziałek zarząd główny policyjnego związku zawodowego. Teraz ich protest może oznaczać brak wystarczającej liczby funkcjonariuszy do ochrony marszów i uroczystości z okazji Święta Niepodległości.
Zarząd Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Policjantów naradzał się w poniedziałek nad propozycjami, które ministerstwo spraw wewnętrznych złożyło im przed tygodniem.
"Zarząd Główny NSZZ Policjantów na dzisiejszym posiedzeniu nie zaakceptował projektu porozumienia w kształcie przedstawionym przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Zarząd Główny chce doprowadzić do pilnego spotkania z Ministrem. Padła też propozycja pozyskania mediatora w rozmowach pomiędzy MSWiA a stroną społeczną. Zarząd Główny nie wycofuje się z podjęcia kolejnych działań protestacyjnych oraz podtrzymuje te które obecnie są realizowane" - brzmi oficjalny komunikat związku.
Nieoficjalnie tvn24.pl dowiedziało się, że protest ma się zaostrzyć. Po największej w historii służb mundurowych demonstracji, najbliższa akcja ma objąć teren całego kraju i będzie polegała na masowym oddawaniu krwi 9 i 10 listopada. - Zgodnie z prawem oznacza to dzień wolny w pracy. Planujemy to na 9 i 10 listopada, ponieważ wtedy grupowani są funkcjonariusze z poszczególnych komend wojewódzkich, którzy mają wyjechać do stolicy, by wziąć udział w ochronie obchodów Święta Niepodległości - mówią rozmówcy tvn24.pl ze związku zawodowego.
Nastrój konfrontacji?
Propozycja układu, którą związkom tydzień temu przedstawił wiceminister Jarosław Zieliński, zakładała: podwyżkę w wysokości 309 złotych od 1 stycznia 2019 roku; podwyżkę w wysokości 253 złotych od 1 lipca 2019 roku; likwidację warunku przekroczenia 55 lat życia jako niezbędnego do wypłaty pierwszej emerytury; powrót do pełnopłatnego L4 dla policjantów "pracujących na linii".
Dlaczego związkowcy odrzucają ofertę? O co chcą jeszcze walczyć? - Chodzi o nastroje, które królują w naszych szeregach. A w szczególności na forach dyskusyjnych. To setki i tysiące wpisów, że musimy walczyć o pełną pulę - mówi tvn24.pl oficer z Komendy Głównej Policji.
Na tym tle rysuje się nawet pęknięcie w samych związkach. Powstało "porozumienie gdańskie" złożone z kilku zarządów terenowych, które ogłosiło swój plan: podwyżka taka, jaką dostali żołnierze (w praktyce po tysiąc złotych), a także rozwiązania budżetu MSWiA identycznie jak w armii, czyli stałe 2 procent PKB.
- Góra związków musi się liczyć z tymi konfrontacyjnymi nastrojami. Tylko że za rzeczywistość biorą wpisy na swoich forach, które są znacznie mocniejsze od realnych postaw kolegów w całym kraju - tłumaczy inny z rozmówców tvn24.pl, doświadczony oficer centrali policji.
Zabiorą prywatny sprzęt
Związkowcy w poniedziałek podjęli również decyzję o apelu do swoich członków i pozostałych funkcjonariuszy, by zabrali swój prywatny sprzęt, który przynieśli do pracy. - Prawo dało możliwość, aby używać prywatnego sprzętu, a nawet wciągnąć go na listy inwentaryzacyjne - wyjaśnia tvn24.pl jeden ze związkowców.
Dzięki rozwiniętej policyjnej biurokracji wiadomo, ile prywatnego sprzętu jest w komendach, komisariatach i posterunkach policji.Dotarliśmy do zestawienia z województwa dolnośląskiego obejmującego sprzęt komputerowy: 381 komputerów stacjonarnych, 106 laptopów, 328 monitorów i 261 drukarek.
Ale rezygnacja ma dotyczyć także prywatnych komórek, których w swojej pracy używają policjanci. Służbowe otrzymują bowiem wyłącznie dzielnicowi oraz przełożeni. - Jeśli wyłączymy prywatne komórki, w razie alarmu dowódca będzie musiał wysłać po każdego z nas radiowóz. Wszystko stanie, bo polska policja działa na bazie prywatnych telefonów - ostrzega szef łódzkiego policyjnego związku Krzysztof Balcer.
Propozycje związków
Związkowcy, z którymi rozmawiało tvn24.pl, nie chcą mówić, jaka kwota podwyżki by ich zadowoliła. - To kwestia taktyki negocjacji - mówią, odmawiając odpowiedzi wprost. Usłyszeliśmy jednak, że celem związków jest otrzymanie podwyżek porównywalnych do tych, które otrzymali funkcjonariusze Służby Ochrony Państwa czy Straży Marszałkowskiej.
To oznacza około 800 złotych na każdy etat. Związkowcy chcą także, by pełnopłatne L4 dotyczyło wszystkich mundurowych bez podziału na "pracujących na linii" i tych zza biurek.
Autor: Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl)\mtom / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock