Policjanci przestają przymykać oko na blokowanie dróg. Akcja zaczęła się w Łodzi, ale podobne działania wymierzone w mistrzów kierownicy blokujących lewy pas przydadzą się w całym kraju. Materiał "Faktów TVN".
Policjanci mówią o nich "ślimaki lewego pasa". Chodzi o kierowców, którzy świadomie lub nieświadomie jadą lewym pasem drogi na tyle wolno, że bywają wręcz niebezpieczni. Teraz dostają mandaty i punkty.
Kodeks drogowy jest w tej kwestii bezlitosny. Kierowcy powinni jeździć prawym pasem, a tamowanie ruchu np. poprzez jazdę lewym jest karane. Za "ślimaczenie się" na lewym pasie kierowcy mogą dostać mandat od 50 do 200 zł oraz dwa punkty karne. - Chodzi o kierowców, którzy jadą i blokują lewy pas, bo np. za kilometr będą skręcali lewo. Taki sytuacje są niedopuszczalne - tłumaczy mł. asp. Marzanna Boratyńska z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.
Łódzka policja wypowiedziała wojnę tzw. królom lewego pasa. Ale z tzw. wyścigiem słoni, czyli powolną jazdą dwóch ciężarówek obok siebie, już niewiele może zrobić. - W Skandynawii jest taki zwyczaj, że jadący wolniej zjeżdża na bok, czy przystanek i puszcza cały sznurek samochodów jadących za nim - mówi pan Marek, kierowca TIR-a. Takie zachowanie mogłoby rozwiązać problem, ale wymaga wyższej kultury jazdy. A to trudno wpisać do kodeksu.
Autor: msz/mtom / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN