Prezydent Inowrocławia Ryszard Brejza zawiadomił prokuraturę w sprawie interwencji policji po niedzielnym spotkaniu Jarosława Kaczyńskiego z sympatykami Prawa i Sprawiedliwości. Parking, na którym doszło do zdarzenia, "został opanowany przez ludzi w mundurach policyjnych" - ocenił w rozmowie z TVN24. Mundurowi, próbując nie dopuścić przeciwników PiS w pobliże prezesa partii, użyli wobec nich gazu łzawiącego. Zdaniem Brejzy doszło do przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy. Policja nie ma sobie nic do zarzucenia.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński w niedzielę w Inowrocławiu spotkał się z sympatykami i działaczami swojej partii. Po spotkaniu policja użyła gazu wobec protestujących, którzy zgromadzili się w okolicach, gwizdali i wykrzykiwali hasła takie jak "będziesz siedział". Padały też wulgaryzmy. Interwencję policjantów zarejestrowała kamera TVN24.
Prezydent Inowrocławia zawiadamia prokuraturę. "Środki nieadekwatne do sytuacji"
Do sprawy odniósł się we wtorkowej rozmowie z TVN24 prezydent Inowrocławia Ryszard Brejza. Przekazał, że o zdarzeniu zawiadomił Prokuraturę Rejonową. Zaznaczył, że o sprawie został poinformowany w poniedziałek przez mieszkańców, oburzonych tym, że nie mogli wejść na teren przy sali, gdzie odbywało się spotkanie. Podkreślił, że to "parking publiczny, położony w pobliżu drogi wewnętrznej", a w okolicy mieści się między innymi miejski teatr, plac zabaw i centrum kultury.
- Ten teren został opanowany przez ludzi w mundurach policyjnych, odizolowany. Kilkoro mieszkańców zostało poszkodowanych po interwencji zamaskowanego człowieka w mundurze policyjnym, który użył gazu - powiedział Brejza. - My nie jesteśmy Warszawą. U nas po raz pierwszy od niepamiętnych czasów zdarzył się w takich okolicznościach przypadek użycia przemocy wobec mieszkańców Inowrocławia - podkreślił prezydent.
Samorządowiec zapewnił - i zaznaczył, że napisał to też do prokuratury - iż "krytycznie odnosi się do używania słów wulgarnych w miejscu publicznym". - Nie utożsamiam się z takimi zachowaniami, natomiast nie uważam, aby miało to stać się przyczyną interwencji policji w postaci użycia środków paraliżujących, bicia, krępowania i grożenia. To są środki nieadekwatne do sytuacji, jaka tutaj wystąpiła - podkreślił w rozmowie z TVN24.
Brejza: tylko w państwach "putinopodobnych" wulgaryzmy są okazją do użycia gazu
Dzień wcześniej Ryszard Brejza wydał oświadczenie, w którym ocenił, że "tylko w państwach 'putinopodobnych' (używanie wulgaryzmów - red.) może stać się okazją do użycia wobec demonstrantów gazu paraliżującego, skucia kajdankami, uderzeń, wykręcania rąk i kierowania gróźb".
Samorządowiec podkreślił też, że nikt nie występował do miasta - odpowiedzialnego za ten teren - o zgodę na zajęcie parkingu, przy którym odbywało się spotkanie prezesa PiS. "Inowrocław był już miastem odwiedzanym przez prezydentów, premierów i ministrów, ale nigdy nie mieliśmy do czynienia z tym, aby poseł w licznym otoczeniu osób, w tym policjantów z pozainowrocławskich oddziałów prewencji, zajmował część miasta, uniemożliwiając jego mieszkańcom dostęp do miejsca publicznego" - napisał Ryszard Brejza.
Policja prowadzi postępowanie
Komendant Wojewódzki Policji w Bydgoszczy zlecił wszczęcie postępowania wyjaśniającego w tej sprawie. Ma ono polegać na analizie nagrań zdarzenia ze wszystkich źródeł - zarówno TVN24, jak i kamery nasobnej policjanta, który użył gazu. Postępowanie ma odpowiedzieć na pytanie, czy nie doszło do nadużycia władzy.
W poniedziałek wieczorem policjanci opublikowali na Twitterze nagranie z kamery umieszczonej na mundurze funkcjonariusza. "Nagranie nie pozostawia wątpliwości co do działań policjantów. Osoby używały w stosunku do policjantów słów wulgarnych, nie stosowany się do wydawanych poleceń pomimo ostrzeżenia o użyciu gazu" - poinformowali funkcjonariusze na profilu kujawsko-pomorskiej policji.
Prezes PiS spotkał się z wyborcami. Pomylił Brejzę z Mejzą, a Inowrocław z Włocławkiem
Podczas wystąpienia w Inowrocławiu Jarosław Kaczyński komentował zarzuty o tym, że w Polsce panuje dyktatura. - Czy gdyby w Polsce była dyktatura, a ja, jak twierdzą, jestem tym dyktatorem, czy tutaj pan Mejza by rządził? No obawiam się, że nie - powiedział. Pomylił przy tym nazwisko prezydenta miasta, Ryszarda Brejzy, z posłem Partii Republikańskiej i byłym wiceministrem sportu i turystyki w rządzie PiS Łukaszem Mejzą.
Później Kaczyński powiedział: - Tym bardziej że przejeżdżając przez Włocławek szczególnych powodów tych rządów nie widziałem. Może się mylę, ale wydaje mi się, że miasto nie jest tak zadbane, jak by mogło być. Chodziło mu prawdopodobnie o Inowrocław. We Włocławku był dzień wcześniej.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24