Wicepremier Waldemar Pawlak na zjazd Ochotniczych Straży Pożarnych w woj. lubuskim poleciał wynajętym śmigłowcem. Za przelot zapłaci Związek OSP - donosi poniedziałkowy "Fakt". - Trudno, żeby w Lubuskie jechał samochodem. Przecież tam drogi są fatalne - powiedziała gazecie Regina Rokita, rzeczniczka OSP.
Rokita zaznaczyła, że "za loty śmigłowcem pana premiera Związek zapłaci po zrealizowaniu wszystkich zleceń". - Nie wiem ile jeszcze będzie lotów - podkreśliła.
Jak pisze "Fakt", godzina lotu takim śmigłowcem kosztuje 3 tys. zł. Maszyna mieści trzech pasażerów, ma klimatyzację i lata z prędkością 190 km/h.
Jako prezes
Wynajęcie maszyny dla wicepremiera tłumaczy też dyrektor zarządu wykonawczego Związku Ochotniczych Straży Pożarnych Jerzy Maciak. "Waldemar Pawlak jako wiceprezes Rady Ministrów nie latał ani razu śmigłowcem, którego przelot byłby finansowany ze środków ZOSP RP. Loty, jakie miały miejsce, związane były z pełnioną przez Waldemara Pawlaka funkcją prezesa ZOSP - napisał dyrektor.
Dodał, że "koszty przelotów pokrywane były ze środków własnych ZOSP RP (nie były to środki publiczne)".
Fascynat lotnictwa
A tak całą sprawę komentuje dla "Faktu" rzecznik PSL Krzysztof Kosiński. - Premier Pawlak fascynuje się lotnictwem. Przelot był organizowany przez Związek Ochotniczych Straży Pożarnych - przekonuje Kosiński. Dodaje, że wicepremier nie ma jednak prywatnego śmigłowca.
Ochotnicza Straż Pożarna utrzymuje się głównie z pieniędzy z budżetu państwa i samorządów.
Źródło: Fakt