Roman Polański zabiera głos w sprawie wniosku o ekstradycję, który 9 stycznia wpłynął do do krakowskiej prokuratury okręgowej. Amerykanie chcą, by Polska wydała reżysera za gwałt na nieletniej sprzed blisko 40 lat.
Polański przyznał jednak, że w Polsce nie jest po to, żeby uniknąć ekstradycji.- Jestem tu głównie w celach przygotowywania filmu, który chce kręcić w tym roku - powiedział w rozmowie z TVN24.
- Wiem, że wpłynął wniosek o ekstradycję i oczywiście poddam się procedurze i zobaczymy. Mam zaufanie do polskiego wymiaru sprawiedliwości. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze - zakończył 81-letni reżyser.
Wniosek o aresztowanie
W październiku 2014 r. władze Stanów Zjednoczonych wystąpiły do Polski o aresztowanie Romana Polańskiego, który formalnie jest poszukiwany przez Interpol i objęty międzynarodowym nakazem poszukiwania, do czasu złożenia formalnego wniosku o ekstradycję.
W 1977 r. reżyser został zaocznie uznany przez sąd w Los Angeles za winnego uprawiania seksu z nieletnią Samanthą Gailey (obecnie Geimer). Polański przyznawał, że doszło do seksu z Gailey, ale odbyło się to za jej przyzwoleniem. Amerykańskie prawo seks z nieletnią uznaje za gwałt. Przed ogłoszeniem wyroku reżyser potajemnie opuścił USA, obawiając się, że sędzia nie dotrzyma warunków zawartej z nim ugody.
Polański (autor takich filmów jak "Nóż w wodzie", "Dziecko Rosemary", "Chinatown", "Pianista", "Pisarz widmo") mieszka obecnie we Francji ze swoją żoną, francuską aktorką Emmanuelle Seigner, i ich dziećmi. Z obawy przed aresztowaniem Polański nie odebrał nagrody Oscara przyznanej mu za reżyserię filmu "Pianista" w 2002 roku.
Autor: lukl/kka / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24